TomekChorzow prowadzi tutaj blog rowerowy

Tomek z Chorzowa, rowerzysta codzienny

Wpisy archiwalne w kategorii

>200 km

Dystans całkowity:1046.71 km (w terenie 90.00 km; 8.60%)
Czas w ruchu:51:40
Średnia prędkość:20.26 km/h
Maksymalna prędkość:58.00 km/h
Suma podjazdów:4266 m
Maks. tętno maksymalne:165 (95 %)
Suma kalorii:9454 kcal
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:261.68 km i 12h 55m
Więcej statystyk

BREVET 200km

d a n e w y j a z d u 206.84 km 0.00 km teren 09:36 h Pr.śr.:21.55 km/h Pr.max:58.00 km/h Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1872 m Kalorie: kcal Rower:Accent Nordkapp
Sobota, 6 maja 2017 | dodano: 12.05.2017

W sumie z licznika wyszło nieco więcej. Po raz pierwszy brałem udział w takiej imprezie. Zupełnie inna formuła niż maratony w Trzebnicy, w których startowałem pięciokrotnie, kameralna atmosfera (poniżej 80 uczestników). Ranek pochmurny - grozi zmoknięciem a w tak długiej trasie nie byłoby to przyjemne. Ciekawa trasa i przyznam, że choć niezbyt daleko od domu, to w wielu z odwiedzonych miejsc na rowerze (i nie tylko na rowerze) byłem po raz pierwszy. Mimo że nie miała charakteru trasy górskiej, to jednak była dość wymagająca. Niewiele odcinków płaskich. Pogoda sprzyjająca, choć przez większą część dnia deszcz wisiał w powietrzu. Sympatyczne towarzystwo. Owszem była grupka "ścigantów", którzy na metę dojechali dość szybko, ale większość uznała, że nie o to chodzi. Dystans w takim wypadku jednak robi swoje. Potem jeszcze podróż powrotna pociągiem przez Częstochowę i efekt w postaci sporego zmęczenia ale i radości z kolejnej "dwusetki" co przecież nieczęsto się zdarza.
W każdym razie jadąc do domu ze stacji w Chorzowie Batorym brałem pod uwagę dwie możliwości :)
a) po powrocie do domu owinę się w szmatę i pójdę spać bez mycia :)
b) umyję się i dopiero później położę się do łóżka.
Za namową Żony zwyciężyła jednak opcja b :)



Przed startem, który był wyznaczony na godzinę 8 udało mi się jeszcze nawiedzić Bazylikę Bożego Grobu.
Mój rodzinny Chorzów ma z tym miejscem szczególne związki - wieś Chorzów została założona właśnie przez Bożogrobców z Miechowa w 1257 roku.

Bazylika Grobu Bożego w Miechowie
Bazylika Grobu Bożego w Miechowie © TomekChorzow
Boży Grób w Miechowskiej bazylice
Boży Grób w Miechowskiej bazylice © TomekChorzow
Do startu coraz bliżej
Do startu coraz bliżej © TomekChorzow
Takiego stroju nie da się kupić - trzeba go
Takiego stroju nie da się kupić - trzeba go "wyjeździć" na Bałtyk-Bieszczady Tour © TomekChorzow
Na Rynku w Wolbromiu
Na Rynku w Wolbromiu © TomekChorzow
Postój w Minodze
Postój w Minodze © TomekChorzow
Na Rynku w Skale
Na Rynku w Skale © TomekChorzow
W malowniczej dolinie Prądnika
W malowniczej dolinie Prądnika © TomekChorzow
Pod Maczugą Herkulesa
Pod Maczugą Herkulesa © TomekChorzow
Klucze -
Klucze - "samoobsługowy" punkt kontrolny © TomekChorzow
Mgła gęstnieje
Mgła gęstnieje © TomekChorzow
Na punkcie kontrolnym w Żarnowcu już robi się słonecznie
Na punkcie kontrolnym w Żarnowcu już robi się słonecznie © TomekChorzow
Miechowska grupa w jednakowych żółtych strojach
Miechowska grupa w jednakowych żółtych strojach © TomekChorzow

Na przejeździe kolejowym przepuszczamy skład podążający linią LHS w stronę Sławkowa
Na przejeździe kolejowym przepuszczamy skład podążający linią LHS w stronę Sławkowa © TomekChorzow
Już po dotarciu do mety :)
Już po dotarciu do mety :) © TomekChorzow
Za chwilę wsiądę do pociągu na peronie w Miechowie
Za chwilę wsiądę do pociągu na peronie w Miechowie © TomekChorzow


Kategoria >100 km, >200 km, maraton, wyścig, z rowerem w pociągu

z Chorzowa do Lądu

d a n e w y j a z d u 276.22 km 10.00 km teren 13:34 h Pr.śr.:20.36 km/h Pr.max:42.50 km/h Temperatura:32.0 HR max:165 ( 95%) HR avg: (%) Podjazdy:1108 m Kalorie: 9454 kcal Rower:Accent Nordkapp
Poniedziałek, 31 sierpnia 2015 | dodano: 02.09.2015



Jedna z tych tras, która zapewne pozostanie w pamięci na długo…może do końca życia.
Nieczęsto mi się zdarza pokonywać taki dystans. Wspaniała przygoda z Michałem wracającym z wakacji do Seminarium w Lądzie nad Wartą. Przed rokiem (25/26 lipca 2014r.) większą część trasy pokonałem tą samą drogą, toteż zarejestrowany ślad i moja znajomość drogi pomogła. Było jednak nieco inaczej, bo wyruszyliśmy o godzinie 5.25 z Chorzowa a nie z Koszęcina. Na drogę gruntową zdecydowaliśmy się jedynie między Żyglinem a Kaletami, wjeżdżając na dobrze nam znaną „szóstkę” pożarową, która jednak była trudno przejezdna z racji wielkiej suszy – koła zagłębiały się w suchy piach tworzący miejscami wydmy. Zgodnie z planem o godzinie 7.45 zameldowaliśmy się w Koszęcinie. O godzinie 9 ruszyliśmy w dalszą drogę. Bezchmurne niebo i szybko narastający upał towarzyszyły nam do późnego popołudnia. Choć trasa pozbawiona w zasadzie podjazdów i generalnie prowadząca w dół, to jednak nie bez znaczenia – na tak długim dystansie - pozostaje to, że jesteśmy obciążeni sakwami zawierającymi bagaże Michała. Długie odcinki w pełnym słońcu dały w kość. Michał znosił to lepiej (jest zaprawiony po pielgrzymce, ale też o 31 lat ode mnie młodszy…).
Z wdzięcznością przyjmujemy gościnę Mariana i Janka, który wyjeżdżają nam naprzeciw do Czastar. Krótka drzemka, napoje i poczęstunek dodają sił na dalszą drogę. Wspólna jazda przez kilka kilometrów kończy nasze spotkanie. Choć już pora późna to dopiero nieco więcej niż połowa drogi za nami. Na rynek w Grabowie nad Prosną docieramy o wpół do siódmej wieczorem. Zauważam u siebie pewne symptomy przegrzania – trzeba odpuścić tempo ale i tak nie dajemy za wygraną. Na kaliski Rynek docieramy już po ciemku a i Sanktuarium Świętego Józefa też o tej porze zastajemy zamknięte. Decyzja na dalszą jazdę jednoznaczna, tym bardziej, że temperatura lekko spada i coraz bliżej do Lądu, gdzie czeka pokój gościnny. Ostatnie kilometry to już walka ze zmęczeniem. Gdy w ciemności krótko przed godziną drugą w nocy po prawej stronie znad Warty zamajaczyły wieże Cysterskiego Opactwa wiedzieliśmy, że jesteśmy u celu...
Na całej trasie widać było jak bardzo głęboka susza doskwiera – to co zostało na polach nie nadaje się do zbiorów, pył i wyschnięte lasy bez śladów wilgoci…
Druga co do długości moja trasa, niemniej – choć to trudno porównywać – wysiłek chyba większy. Przede wszystkim wielogodzinna jazda w sporym upale…(ponad 32 stopnie).
Warto było! Spory kawał Polski „przewinął się” pod kołami a i możliwość pokonania takiej trasy z Michałem była wielkim Darem.
Deo Gratias!


Na postoju w Pankach
Na postoju w Pankach © TomekChorzow

Na szosie Panki-Przedmość
Na szosie Panki-Przedmość © TomekChorzow

W Parcicach
W Parcicach © TomekChorzow

W Węglewicach żegnamy się z Marianem i Jankiem
W Węglewicach żegnamy się z Marianem i Jankiem © TomekChorzow

Już godzina 18 a do Grabowa nad Prosną jeszcze kawałek
Już godzina 18 a do Grabowa nad Prosną jeszcze kawałek © TomekChorzow

Na Rynku w Grabowie nad Prosną
Na Rynku w Grabowie nad Prosną © TomekChorzow

Z wieżą Sanktuarium Świętego Józefa w Kaliszu w tle
Z wieżą Sanktuarium Świętego Józefa w Kaliszu w tle © TomekChorzow

Nie zdążyliśmy do Kalisza przed zamknięciem Bazyliki pod wezwaniem Świętego Józefa
Nie zdążyliśmy do Kalisza przed zamknięciem Bazyliki pod wezwaniem Świętego Józefa © TomekChorzow
Zmęczenie coraz większe (na stacji benzynowej w Blizanowie)
Zmęczenie coraz większe (na stacji benzynowej w Blizanowie) © TomekChorzow
W Choczu na Rynku stoi postać Kazimierza Wielkiego
W Choczu na Rynku stoi postać Kazimierza Wielkiego © TomekChorzow
U celu czyli przed bramą klasztoru w Lądzie nad Wartą
U celu czyli przed bramą klasztoru w Lądzie nad Wartą © TomekChorzow
U celu czyli przed bramą klasztoru w Lądzie nad Wartą
U celu czyli przed bramą klasztoru w Lądzie nad Wartą © TomekChorzow


Kategoria >100 km, >200 km, dłuższa jazda nocna, jazda całodobowa, nie-samotna wycieczka, wyjazd rodzinny

z Koszęcina do Poznania

d a n e w y j a z d u 343.88 km 30.00 km teren 17:15 h Pr.śr.:19.94 km/h Pr.max:45.40 km/h Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:1286 m Kalorie: kcal Rower:Author Reflex
Sobota, 26 lipca 2014 | dodano: 26.07.2014

Życiowy rekord dziennego a właściwie dobowego dystansu.
Trasa w skrócie: Koszęcin-Panki-Praszka-Grabów nad Prosną-Kalisz-Ląd nad Wartą-Pyzdry-Środa Wielkopolska-Poznań.
Wyjazd z Koszęcina w piątek o godzinie 7 rano. Zdecydowanie później niż zazwyczaj mając w planie dłuższą trasę. Z drugiej strony byłem bardzo dobrze wyspany, co jak się okazuje potem zaowocowało. Jeśli jest znane pojęcie „niewyspany” to ja byłem rozumując w przeciwną stronę - „nadspany”. W pierwszej części trasy kierowałem się wgraną do nawigacji mapą powiatów lublinieckiego i kłobuckiego i związanym z nią profilem nawigowania typu „rower teren” oraz własną znajomością terenu, wobec tego pojechałem na Nowy Dwór i przez Rzyce do Cieszowej. W Hadrze skręciłem w boczną uliczkę koło piaskowni i kościoła by tamtędy dojechać do Mochały i dalej drogą gruntową prawie do przejazdu przez remontowaną w ramach „protezy koniecpolskiej” linię kolejową Lubliniec-Częstochowa. Za Lisowem jednak nawigacja wprowadziła mnie w leśne drogi miejscami dość zarośnięte i mocno podmokłe a wręcz zalane po opadach z poprzedniego dnia. I to był niestety błąd. Bardzo szybko zakończył się komfort jazdy w suchych butach. Tak czy owak przełączyłem Garmina na profil „rower szosa”, wskutek czego już takich sytuacji nie było chyba, że sam się w nie wprowadziłem jak np. za Grabowem nad Prosną chcąc uniknąć dość ruchliwej szosy do Kalisza. Na tym pierwszym odcinku straciłem też sporo czasu, co nie pozwoliło później zdążyć na Mszę Świętą do Sanktuarium Świętego Józefa w Kaliszu - jednego z głównych celów wyjazdu – a więc może następnym razem? Trasa dalej wiodła przez Panki, Praszkę czyli północnym skrajem Opolszczyzny w stronę powiatu wieluńskiego czyli przez województwo łódzkie. Bardzo monotonny krajobraz mijanych pól i wiosek podobnych jedna do drugiej. Gdybym nie był „nadspany” to chyba bym zasnął. Obiektywnie trzeba jednak stwierdzić, że lasy też się zdarzały jak na przykład w gminie Skomlin. Cały czas mokry asfalt. W Pankach o mało nie zaliczyłem gleby a właściwie desek, gdy usiłowałem gwałtownie się zatrzymać na mokrej drewnianej nawierzchni mostu nad Pankówką chcąc zobaczyć jej wezbrany nurt. Ślad tego hamowania widać na zdjęciu. Na mokrych deskach, stanowiących czasami nawierzchnie mostów trzeba bardzo uważać! W Czastarach na wjeździe do miejscowości przymusowy postój przed sklepem dla przeczekania ulewy. Wydawało się, że już po wszystkim lecz ledwo dojechałem do centrum Czastar, gdy ulewa rozpętała się na nowo ze zwielokrotnioną siłą. Zatrzymałem się pod daszkiem przy poczcie (która miała być zamykana o godzinie 15 a więc za kilkanaście minut). Postanowiłem jednak wejść do korytarza i na stoliku dokończyć zabrany ze sobą list do Michała i jeszcze go wysłać przed zamknięciem poczty. Rzecz jasna wprowadziłem rower do korytarza. Pan zwrócił mi uwagę: „tu się nie zostawia rowerów”. Cóż mu miałem odpowiedzieć? Stwierdziłem tylko, że nie zostawiam roweru tylko jestem przy nim:). Deszcz po niedługim czasie się zakończył, list zdążyłem wysłać – a więc w dalszą drogę po bardzo mokrym pełnym kałuż asfalcie. Koło godziny 17 dotarłem do Grabowa nad Prosną i po krótkiej jeździe szosą zjechałem z niej w prawo na Biernacice i Raduchów. Tam też na nowo wpakowałem się w grząskie piachy trudne do przebycia tym bardziej, że przy wolnym poruszaniu się natychmiast dopadł mnie rój końskich much. Od północno wschodniej strony zaczęło też złowrogo grzmieć….
Po godzinie 20 zajechałem na kaliski Rynek. Niestety Sanktuarium opodal było już zamknięte…:(. Szybka decyzja: czy skierować się do Ostrowa Wielkopolskiego na pociąg TLK o godzinie 0:17 i wracać czy jechać dalej zgodnie z założonym planem maksimum. Rozpogodzone wieczorne niebo przemówiło na korzyść drugiego wariantu. Wobec tego naleśnik, zupa-krem z pomidorów i kawa na kaliskim Rynku uzupełniły moje siły. W międzyczasie zapadł zmrok pozwalający podziwiać starówkę pięknie oświetloną latarniami. Na wyjeździe z miasta uzupełnienie prowiantu w Tesco w perspektywie całonocnej jazdy. Postój na smarowanie łańcucha i wymianę akumulatorów w Garminie na stacji benzynowej koło Blizanowa i za Choczem skręt w prawo w stronę Lądu nad Wartą, który też bardzo chciałem odwiedzić. Odcinek szosy do Lądu prowadził przez lasy i mało zaludnione tereny. Samotna jazda leśnymi szosami w środku nocy… klimatycznie. Gwieździste niebo nad polami i lasami, choć w oddali się błyska. Wprost nade mną Wielki Wóz. Zatrzymuję się na chwilkę na poboczu i gaszę wszystkie światła, by delektować się rozgwieżdżonym niebem nie zmąconym światłem miast. Widok u mnie w domu na Górnym Śląsku nieosiągalny. Grzmotów nie słychać a więc Bogu dzięki burza daleko ode mnie. Czasami pojedynczy samochód z naprzeciwka zmienia światła na mijania w konfrontacji z moim reflektorem… Koło godziny 2 w nocy zajeżdżam przed klasztor w Lądzie. Nie pozostaje nic innego jak trochę poświecić po gmachu reflektorem i dalej. Na stacji benzynowej odświeżam się jeszcze i posilam. Trzeba się też cieplej ubrać. Za 3 godziny odjeżdża z pobliskiej stacji w Słupcy pociąg do Poznania, ale perspektywa dalszej nocnej jazdy na tyle mnie nęci, że decyduję się by jechać dalej. Po pewnym czasie niebo za mną – od wschodu – zaczyna szarzeć. Nad Wielkopolską wstaje piękny lipcowy świt. Promienie słońca wydobywają fantastyczne smugi świateł. Dla takich chwil warto jechać. Coraz bardziej towarzyszy mi świadomość, że jestem już bardzo daleko... Prawie cała doba na siodełku i uciekające kilometry drogi pod kołami - coś pięknego !!! Ach, gdybyż tak można było częściej....Po drodze postój w Miłosławiu. Na rynku koło godziny 5 kupuję lody w sklepie jeszcze przed jego oficjalnym otwarciem :). Dalej kieruję się na Środę Wielkopolską, Tulce i o godzinie 8 wjeżdżam w granice Poznania. Przejeżdżam przez Maltę i podziwiam panoramę miasta z mostu na Warcie po czym przed godziną 9 a więc po 26 godzinach od wyjazdu staję pod poznańskim ratuszem. Radość jest spora, cel maksimum został zrealizowany! Piękna trasa, widoki pozostaną na długo w pamięci. Rzecz jasna nie czekam do południa na koziołki… Przez nieco senne jeszcze o tej porze centrum docieram na Dworzec Główny skąd o g. 10:40 z 2 przesiadkami (Kluczbork, Lubliniec) trzema zdezelowanymi kiblami (EN 57) z epoki lat sześćdziesiątych docieram zmęczony, ale jakże pełen bogatych wrażeń do Koszęcina.

Pierwszy raz w życiu przejechałem „za jednym strzałem” taką trasę. Poprzedni rekord życiowy sprzed 2 lat pobiłem o 130 km. Okazuje się, że można. Warunki sprzyjały: niezbyt ciepło, trasa jakby nie było cały czas lekko w dół (Koszęcin: 280 m n.p.m., Poznań: 85 m n.p.m.) i co najważniejsze: bezwietrznie.
Dystans obejmuje też powrót ze stacji w Koszęcinie na działkę.



Hodowla danieli na Nowym Dworze w Koszęcinie
Hodowla danieli na Nowym Dworze w Koszęcinie © TomekChorzow
Pomnik świętego Urbana papieża w Cieszowej
Pomnik świętego Urbana papieża w Cieszowej © TomekChorzow
Dawna garbarnia w Mochale
Dawna garbarnia w Mochale © TomekChorzow

Posterunek Lisów na linii nr 61 Fosowskie-Częstochowa
Posterunek Lisów na linii nr 61 Fosowskie-Częstochowa © TomekChorzow

Droga na Poznań :)
Droga na Poznań :) © TomekChorzow

Kapliczka z XIX wieku
Kapliczka z XIX wieku © TomekChorzow
Leśniczówka Jezioro w Nadleśnictwie Herby
Leśniczówka Jezioro w Nadleśnictwie Herby © TomekChorzow

Mokra szosa
Mokra szosa © TomekChorzow

Mokra szosa
Mokra szosa © TomekChorzow

Na moście na Pankówce o mało nie zaliczyłem gleby (desek). Widoczny ślad hamowania
Na moście na Pankówce o mało nie zaliczyłem gleby (desek). Widoczny ślad hamowania © TomekChorzow

Wzburzona Pankówka
Wzburzona Pankówka © TomekChorzow

Kościół pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Starokrzepicach
Kościół pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Starokrzepicach © TomekChorzow

W Cieciułowie
W Cieciułowie © TomekChorzow

Kik - i tyle
Kik - i tyle © TomekChorzow

Gmina Skomlin
Gmina Skomlin © TomekChorzow


Skomlin – barokowy drewniany kościół pod wezwaniem Świetych Filipa i Jakuba z dzwonnicą
Skomlin – barokowy drewniany kościół pod wezwaniem Świetych Filipa i Jakuba z dzwonnicą © TomekChorzow

Leje !!!
Leje !!! © TomekChorzow

Dalej leje
Dalej leje © TomekChorzow

Sanktuarium Maryjne w Czastarach
Sanktuarium Maryjne w Czastarach © TomekChorzow

Spóle
Spóle © TomekChorzow

Kopeć
Kopeć © TomekChorzow
Pas rowerowy na szosie - lepszy rydz niż nic :)
Pas rowerowy na szosie - lepszy rydz niż nic :) © TomekChorzow

Grabów nad Prosną - nieczynny kościół ewangelicki z XIX wieku
Grabów nad Prosną - nieczynny kościół ewangelicki z XIX wieku © TomekChorzow

Czy tędy na pewno na Poznań??? - między Grabowem nad Prosną a Kaliszem
Czy tędy na pewno na Poznań??? - między Grabowem nad Prosną a Kaliszem © TomekChorzow

Czegoś szuka
Czegoś szuka © TomekChorzow

U bram Kalisza
U bram Kalisza © TomekChorzow

Na kaliskim Rynku z Ratuszem w tle
Na kaliskim Rynku z Ratuszem w tle © TomekChorzow

W Kaliszu przy Sanktuarium
W Kaliszu przy Sanktuarium © TomekChorzow

Mural opodal Sanktuarium Świętego Józefa w Kaliszu
Mural opodal Sanktuarium Świętego Józefa w Kaliszu © TomekChorzow

Posiłek na kaliskim Rynku
Posiłek na kaliskim Rynku © TomekChorzow
Poniższe 2 zdjęcia są zrobione w Gminie Chocz a nie na wjeździe do tej Piły, która leży na północ od Poznania i w której służyłem w wojsku.
Piła z lampą błyskową
Piła z lampą błyskową © TomekChorzow

Piła bez lampy błyskowej
Piła bez lampy błyskowej © TomekChorzow

Reflektor świeci na najniższym stopniu mocy
Reflektor świeci na najniższym stopniu mocy © TomekChorzow

Świt nad Wielkopolską
Świt nad Wielkopolską © TomekChorzow

Kościół pod wezwaniem Świętego Jakuba Apostoła Miłosławiu
Kościół pod wezwaniem Świętego Jakuba Apostoła Miłosławiu © TomekChorzow

Smaczne lody mają w Miłosławiu (zwłaszcza o 5 rano)
Smaczne lody mają w Miłosławiu (zwłaszcza o 5 rano) © TomekChorzow

W Winnej Górze
W Winnej Górze © TomekChorzow

Pałac w Winnej Górze
Pałac w Winnej Górze © TomekChorzow

Wielkopolska szosa
Wielkopolska szosa © TomekChorzow

Słońce nad Wielkopolską coraz wyżej
Słońce nad Wielkopolską coraz wyżej © TomekChorzow

Prawie jak na Paryż-Roubaix :)
Prawie jak na Paryż-Roubaix :) © TomekChorzow

Poznań !!!
Poznań !!! © TomekChorzow

Poznańska Malta
Poznańska Malta © TomekChorzow

Nad Maltą - z wieżami katedry w tle
Nad Maltą - z wieżami katedry w tle © TomekChorzow

Bazylika Archikatedralna w Poznaniu - w najstarszej siedzibie biskupiej na ziemiach Polski
Bazylika Archikatedralna w Poznaniu - w najstarszej siedzibie biskupiej na ziemiach Polski © TomekChorzow

Ratusz w Poznaniu
Ratusz w Poznaniu © TomekChorzow

Na poznańskim Rynku
Na poznańskim Rynku © TomekChorzow

Na poznańskim Rynku
Na poznańskim Rynku © TomekChorzow

Pomnik robotników zamordowanych przez komunistów w 1956 roku
Pomnik robotników zamordowanych przez komunistów w 1956 roku © TomekChorzow

Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu
Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu © TomekChorzow

343,88 km
343,88 km © TomekChorzow


Kategoria z rowerem w pociągu, >100 km, >200 km, samotna wycieczka, dłuższa jazda nocna, jazda całodobowa

w Uroczystość świętego Jacka....

d a n e w y j a z d u 219.77 km 50.00 km teren 11:15 h Pr.śr.:19.54 km/h Pr.max:49.70 km/h Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Author Reflex
Piątek, 17 sierpnia 2012 | dodano: 17.08.2012

...do sanktuariów Śląska Opolskiego.
Wyjazd z Koszęcina w pochmurny poranek. Lekka mżawka w okolicach Hanuska, Przejazd przez Wielowieś, Błotnicę Strzelecką do Babci Pana Jezusa na Górę Świętej Anny, a stamtąd do miejsca narodzin tego, o którym mówi się "Ex Silesia Lux" a jednocześnie jedynego Polaka, którego uwieczniono na kolumnadzie Berniniego okalającej Plac Świętego Piotra - świętego Jacka Odrowąża.
Przy okazji: życiowy rekord dziennego dystansu.
Na koniec totalna porażka "szlak rowerowy" z Lublińca na Piłkę jest w zasadzie jedną wydmą bardzo trudno przejezdną na rowerze szosowym - nikomu tej drogi nie polecam. Lepiej na rozwidleniu dróg za Białą Kolonią pojechać do Rusinowic a stamtąd asfaltem do Piłki.

przydrożna kapliczka na Opolszczyźnie © TomekChorzow


kościół w Sieroniowicach © TomekChorzow


Z cyklu: absurdalne zniemczanie polskich nazw geograficznych na Śląsku Opolskim: Olszowa © TomekChorzow


Z cyklu: absurdalne zniemczanie polskich nazw geograficznych na Śląsku Opolskim: Poręba © TomekChorzow


Górę Świętej Anny już widać © TomekChorzow


na Górze Świętej Anny © TomekChorzow


Pałac w Kamieniu Śląskim © TomekChorzow


nowa dzwonnica przy sanktuarium świętego Jacka w Kamieniu Śląskim © TomekChorzow


ścieżka wytyczona przez Garmina © TomekChorzow


Garmin skierował mnie na tą ścieżkę © TomekChorzow


Mała Panew w pobliżu Szczedrzyka © TomekChorzow


Z cyklu: absurdalne zniemczanie polskich nazw geograficznych na Śląsku Opolskim: Dębie © TomekChorzow


Z cyklu: absurdalne zniemczanie polskich nazw geograficznych na Śląsku Opolskim: Kadłub Wolny © TomekChorzow


Z cyklu: absurdalne zniemczanie polskich nazw geograficznych na Śląsku Opolskim: Bzionków © TomekChorzow


Z cyklu: absurdalne zniemczanie polskich nazw geograficznych na Śląsku Opolskim: Dębska Kuźnia © TomekChorzow


słońce już zachodzi nad szosą od strony Koszwic © TomekChorzow






Kategoria >200 km, >100 km, pielgrzymka, samotna wycieczka

Odsyłacze: opis odsyłacza Zasady wpisywania ścieżki dostępu są takie same jak w przypadku obrazków. Natomiast zamiast: "opis odsyłacza", należy wpisać krótki tekst, który pojawi się na ekranie i po kliknięciu którego nastąpi przejście do podanej podstrony (adres strony jest widoczny tylko w pasku statusu przeglądarki).