zakończenie sezonu rowerowego 2014
d a n e w y j a z d u
14.65 km
0.00 km teren
01:01 h
Pr.śr.:14.41 km/h
Pr.max:27.20 km/h
Temperatura:-5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross Jantar
Po Chorzowie i na Tysiąclecie i na chwilę do Parku
Śląskiego.
Trudno w paru słowach podsumować tak bogaty sezon. Z jednej strony brakło 927
km do rekordowego pod względem dystansu roku 2009, ale… przecież nie to jest
najważniejsze. Dane mi było przeżyć w tym 2014 roku tak wiele pięknych i niezapomnianych chwil
na siodełku, chwil którymi zostałem OBDAROWANY.... Jak zawsze czasem szczególnym była
pielgrzymka rowerowa. Tym razem – podobnie jak w roku poprzednim – z Rzeszowa
do Dębowca. Dane mi też było 2 razy – i to jeszcze w trakcie kalendarzowej zimy
nawiedzić na rowerze Maryję Jasnogórską. Tyle było już gór na moich rowerowych trasach, na
które dane mi było wjechać: Równica, Żar, Magurka, Hrobacza Łąka, Stary Groń,
Pradziad, Jaworzyna Krynicka – tak na szybko sięgając pamięcią - ale ta Góra
jest Górą Szczególną, Górą, na której spotyka się Matkę….
I jakże bliska mi Trzebnica z Jadwiżańską bazyliką i „Żądłem Szerszenia” pod koniec kwietnia – po
raz piąty.
W sumie 147 wyjazdów zarejestrowanych na BS a więc dni jazdy. Nawet, jeśli
danego dnia wyjeżdżam 2 razy, to zasadniczo traktuję to jako jeden wyjazd.
Jeden wyjazd – czyli od spania do spania. W pamięci pozostanie też szczególna doba:
25/26 lipca rekord życiowy dystansu: prawie 344 km. Nie wiem czy kiedykolwiek
dane mi będzie go pobić. Co do kilometrów, to gdyby tak jeszcze dopisać
praktycznie codzienne dojazdy do pracy i różne krótkie wyjazdy po Chorzowie, to
uzbierałoby ponad 1 000 km dodatkowo.
Na pewno wypadem wyjątkowym, był też ten jeden, choć krótki z 11 września….
Kto wie ten wie….
Wszystko było w tym minionym i każdym poprzednim roku DANE, bo wszystko w życiu
jest DAREM,
- i każdy kilometr...
- i każdy podziwiany krajobraz i bliski i ten
dalszy od domu…-
- i każdy bezpieczny powrót…
- i Ci, którzy w domu na ten powrót czekają…
- i spotykani ludzie – ci z którymi jadę w tą sama stronę i
ci, których mijam...
- i piękno przyrody obserwowanej z siodełka o każdej porze roku
i doby...
- i każdy mijany kierowca, który ostrożnie wyprzedza
rowerzystę…
- i zdrowie, siły i chęć do jazdy (która u mnie zawsze
przewyższa czasowe możliwości realizacji).
Wszystko jest DAREM.
I dlatego też ostatni zarejestrowany w 2014 roku kilometr prowadził do mojego
kościoła parafialnego, w którym zostałem ochrzczony ponad 51 lat temu…
A powrót już pieszo z synem (licznik odpięty)….
Tyle rowerowo. A poza-rowerowo też wiele ważnych i pięknych wydarzeń… Kto wie
ten wie…
DEO GRATIAS!!!
Na osiedlu Tysiąclecia © TomekChorzow
Widać 2 chłopaków grających w hokeja:
Zamarznięty Staw Maroko na Tauzenie © TomekChorzow
Na osiedlu Tysiąclecia © TomekChorzow
Stajenka w moim kościele parafialnym - pod wezwaniem Świętego Antoniego w Chorzowie © TomekChorzow
Kategoria jazda miejska