z Chorzowa do Lądu
d a n e w y j a z d u
276.22 km
10.00 km teren
13:34 h
Pr.śr.:20.36 km/h
Pr.max:42.50 km/h
Temperatura:32.0
HR max:165 ( 95%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1108 m
Kalorie: 9454 kcal
Rower:Accent Nordkapp
Jedna z tych tras, która zapewne pozostanie w pamięci na
długo…może do końca życia.
Nieczęsto mi się zdarza pokonywać taki dystans. Wspaniała
przygoda z Michałem wracającym z wakacji do Seminarium w Lądzie nad Wartą.
Przed rokiem (25/26 lipca 2014r.) większą część trasy pokonałem tą samą drogą,
toteż zarejestrowany ślad i moja znajomość drogi pomogła. Było jednak nieco
inaczej, bo wyruszyliśmy o godzinie 5.25 z Chorzowa a nie z Koszęcina. Na drogę
gruntową zdecydowaliśmy się jedynie między Żyglinem a Kaletami, wjeżdżając na
dobrze nam znaną „szóstkę” pożarową, która jednak była trudno przejezdna z
racji wielkiej suszy – koła zagłębiały się w suchy piach tworzący miejscami
wydmy. Zgodnie z planem o godzinie 7.45 zameldowaliśmy się w Koszęcinie. O
godzinie 9 ruszyliśmy w dalszą drogę. Bezchmurne niebo i szybko narastający upał
towarzyszyły nam do późnego popołudnia. Choć trasa pozbawiona w zasadzie
podjazdów i generalnie prowadząca w dół, to jednak nie bez znaczenia – na tak
długim dystansie - pozostaje to, że jesteśmy obciążeni sakwami zawierającymi
bagaże Michała. Długie odcinki w pełnym słońcu dały w kość. Michał znosił to
lepiej (jest zaprawiony po pielgrzymce, ale też o 31 lat ode mnie młodszy…).
Z
wdzięcznością przyjmujemy gościnę Mariana i Janka, który wyjeżdżają nam
naprzeciw do Czastar. Krótka drzemka, napoje i poczęstunek dodają sił na dalszą
drogę. Wspólna jazda przez kilka kilometrów kończy nasze spotkanie. Choć już
pora późna to dopiero nieco więcej niż połowa drogi za nami. Na rynek w
Grabowie nad Prosną docieramy o wpół do siódmej wieczorem. Zauważam u siebie
pewne symptomy przegrzania – trzeba odpuścić tempo ale i tak nie dajemy za
wygraną. Na kaliski Rynek docieramy już po ciemku a i Sanktuarium Świętego
Józefa też o tej porze zastajemy zamknięte. Decyzja na dalszą jazdę jednoznaczna, tym
bardziej, że temperatura lekko spada i coraz bliżej do Lądu, gdzie czeka pokój
gościnny. Ostatnie kilometry to już walka ze zmęczeniem. Gdy w ciemności krótko
przed godziną drugą w nocy po prawej stronie znad Warty zamajaczyły wieże
Cysterskiego Opactwa wiedzieliśmy, że jesteśmy u celu...
Na całej trasie widać było jak bardzo głęboka susza
doskwiera – to co zostało na polach nie nadaje się do zbiorów, pył i wyschnięte
lasy bez śladów wilgoci…
Druga co do długości moja trasa, niemniej – choć to trudno
porównywać – wysiłek chyba większy. Przede wszystkim wielogodzinna jazda w
sporym upale…(ponad 32 stopnie).
Warto było! Spory kawał Polski „przewinął się” pod kołami a
i możliwość pokonania takiej trasy z Michałem była wielkim Darem.
Deo Gratias!
Na postoju w Pankach © TomekChorzow
Na szosie Panki-Przedmość © TomekChorzow
W Parcicach © TomekChorzow
W Węglewicach żegnamy się z Marianem i Jankiem © TomekChorzow
Już godzina 18 a do Grabowa nad Prosną jeszcze kawałek © TomekChorzow
Na Rynku w Grabowie nad Prosną © TomekChorzow
Z wieżą Sanktuarium Świętego Józefa w Kaliszu w tle © TomekChorzow
Nie zdążyliśmy do Kalisza przed zamknięciem Bazyliki pod wezwaniem Świętego Józefa © TomekChorzow
Zmęczenie coraz większe (na stacji benzynowej w Blizanowie) © TomekChorzow
W Choczu na Rynku stoi postać Kazimierza Wielkiego © TomekChorzow
U celu czyli przed bramą klasztoru w Lądzie nad Wartą © TomekChorzow
U celu czyli przed bramą klasztoru w Lądzie nad Wartą © TomekChorzow
Kategoria >100 km, >200 km, dłuższa jazda nocna, jazda całodobowa, nie-samotna wycieczka, wyjazd rodzinny
komentarze
Nieźle zaszalałeś...
Pozdrawiam serdecznie