do Koszęcina w grudniowym błocie
d a n e w y j a z d u
116.05 km
15.00 km teren
06:32 h
Pr.śr.:17.76 km/h
Pr.max:43.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:921 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Wyjazd z domu przed godziną 7 (plany były ambitniejsze i
zakładały o około 2 godziny wcześniej). Wahania co do wyboru roweru. Wybór pada
na Accenta, który okazał się słuszny zwłaszcza w kontekście tego, co stało się później.
Podczas przejazdu przez Łagiewniki gasną uliczne latarnie. W Karbiu odczytuję
SMS-a, z którego wynika, że do Koszęcina, który był miejscem docelowym, mam
dotrzeć pół godziny wcześniej niż pierwotnie zakładałem. Nawierzchnia mokra,
ale śnieg już nie utrudnia jazdy. Dodatnia temperatura jednak sprawia, że błota
jest sporo. Po przejechaniu ulicy (drogi) Sielanka w Tarnowskich Górach jestem
już solidnie ubłocony (rower też). Za Miedarami już jak najkrótszą drogą do
Koszęcina, a więc kawałek krajową jedenastką, a w Tworogu skręt w prawo i
długim monotonnym odcinkiem drogi nr 907 docieram do Bruśka skąd już tylko
kawałek do Koszęcina.
Zdążyłem. Jako, że w biurze w Chorzowie miałem się stawić na
godzinę 15, wbrew wcześniejszym zamiarom zdecydowałem się na powrót rowerem –
tym razem już najkrótszą drogą. Na zjeździe z estakady na Rynku melduję się o
godzinie 15:01 a więc o czasie.
Miejscami wprawdzie było sporo błota, ale dało się przejechać.
Pomogła także dobra nawierzchnia na pożarowej „szóstce”. Bardzo udany wyjazd,
choć mycie roweru po powrocie zajęło trochę czasu….
Od miejsca gdzie droga nr 907 przecina drogę im. Jarosława Brzezińskiego do Koszęcina już blisko © TomekChorzow
Kościół pod wezwaniem Świętego Józefa w Kaletach-Jędrysku © TomekChorzow
Będzie co myć © TomekChorzow
Kategoria >100 km, samotna wycieczka, użytkowo