na Stary Groń po 32 latach
d a n e w y j a z d u
23.69 km
8.00 km teren
02:04 h
Pr.śr.:11.46 km/h
Pr.max:42.50 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:544 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
W niedzielne przedpołudnie dane mi było w moim 56-letnim życiu wjechać na Stary Groń po raz drugi na rowerze. Od wielu lat ta myśl chodziła za mną i w końcu się udało.
Pierwszy raz tam byłem w 1987 roku. Po co? Kto wie ten wie...
Wtedy na Wagancie z Rometu jadąc ze stacji PKP w Imielinie czy w Chełmie Śląskim przez Oświęcim, Kocierz, Żywiec, Szczyrk, Salmopol, dojechałem od strony Białego Krzyża. Po przenocowaniu wraz z grupą studencką odbywającą rekolekcje prowadzone przez ks. Stanisława Puchałę tą samą drogą udałem się na Biały Krzyż. Stamtąd już skręciłem w stronę Malinki by przez Istebną, Koniaków dojechać do Rajczy, gdzie zawiedziony brakiem możliwości pewnego spotkania (kto wie ten wie..) wsiadłem w pociąg powrotny. Teraz trasa zdecydowanie krótsza. Ostry i mozolny podjazd ulicą Grabowa miejscami mnie pokonał. Jakieś 200 m łącznie trzeba było z buta. Nachylenie tak spore, że po zatrzymaniu nie da się ruszyć, żwir ucieka spod tylnego koła a pedał spod stopy. W końcu jednak udało się postawić koła na grzbiecie Starego Gronia. Zarzuciłem chwilowy pomysł dojechania na Biały Krzyż. Trzeba by się jednak jeszcze z buta wspiąć na Grabową, a rodzinka w Leśnicy już czekała...
Dopiero po dojechaniu na szczyt dowiedziałem się, że nosi on nazwę Horzelica. Tuż przed szczytem dotarł do mnie ostrzegawczy SMS z RCB. Nad Czantorią zaczęło się robić bardzo ciemno. Cała ta sytuacja sprawiła, że po krótkiej sesji fotograficznej zacząłem czym prędzej zjeżdżać w dół. Na pierwszym, gruntowym odcinku doliny Hołcyny ze względu na strome nachylenie i nawierzchnię trochę trzeba było przejść z buta. Potem już asfalt, wprawdzie nie najlepszy ale i tak udało się szybko zjechać do centrum Brennej. W niedzielne południe nad Brennicą tłumy: istny luna park. Szybko jednak podążałem na kwaterę ze świadomością nadchodzącej zmiany pogody. Po kwadransie jednak znad Orłowej nasunęła się ściana wody zmieszana z drobnym, ale gęstym gradem.
ażurowe płyty towarzyszyły mi podczas wjazdu na Grabową © TomekChorzow
chwila odpoczynku przy jakiejś posesji podczas podjazdu na Grabową © TomekChorzow
zdjęcie nie oddaje nachylenia tego podjazdu (tutaj przynajmniej jest asfalt) © TomekChorzow
znowu ażurowe płyty © TomekChorzow
blachosmrodziarstwo wszędzie się wciśnie - tutaj na drodze z Grabowej w stronę Starego Gronia © TomekChorzow
w oddali Czantoria © TomekChorzow
przy chacie na Grabowej © TomekChorzow
w sercu Beskidów © TomekChorzow
na drodze szczytowej od Grabowej w stronę Starego Gronia © TomekChorzow
wieża widokowa na Starym Groniu © TomekChorzow
piękne Beskidy © TomekChorzow
w oddali Czantoria widziana ze Starego Gronia © TomekChorzow
na wieży widokowej na Starym Groniu © TomekChorzow
przy tej kapliczce na Starym Groniu gromadziliśmy się na Jutrznię © TomekChorzow
Horzelica - szczyt Starego Gronia © TomekChorzow
tylko pamiątkowe zdjęcie na szczycie Starego Gronia i zaraz początek szybkiego powrotu, bo nad Czantorią już gęstnieją chmury © TomekChorzow
Kategoria samotna wycieczka
komentarze