zakończenie Roku Pańskiego 2020
d a n e w y j a z d u
33.80 km
0.00 km teren
02:15 h
Pr.śr.:15.02 km/h
Pr.max:33.90 km/h
Temperatura:1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:266 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Ostatnia trasa w 2020 roku, czyli pora na krótkie podsumowanie.
Niezwykły i trudny rok – jak żyję prawie 58 lat, to takiego
czasu wcześniej nie przeżyłem, a pamiętam np. ślady czołgowych gąsienic na śniegu w pierwszych dnach stanu wojennego.... Rok naznaczony paskudnym choróbskiem
rozlewającym się po świecie. Wielu bliskich
i znajomych Pan Bóg do siebie powołał...Inni
cierpią…
Ale też rok niezwykłej paniki – nie zapomnę wielu widoków,
także dostrzeżonych z rowerowego siodełka. Jeśli w pustym parku o
6 rano widziałem w kwietniu idącą szczelnie zamaskowaną osobę,
to jaka musi być panika, by tak się izolować od świeżego
powietrza….
Ja sam jedynie kilka razy jechałem ze szmatą na twarzy – i tego
żałuję. Były też podczas moich wycieczek chwile smutne, o których chciałoby się zapomnieć, ale czy się da? Na przykład to, co widziałem 26 października w Piekarach.
O minionym
roku dużo można by jeszcze pisać, ale tu nie miejsce na to. Jeśli
ktoś chce poznać mój stosunek do tego bandyctwa i niegodziwości,
jakie przy okazji tzw. „pandemii” się wprowadza – odsyłam na
mój profil na fb.
Tu tylko podsumuję miniony rok w sensie rowerowym.
Największa liczba przejechanych kilometrów, od kiedy je rejestruję
na bikestats, ale:
- ani razu nie wyjechałem poza granicę województwa śląskiego,
- nie odbyłem żadnej dalszej trasy jak pielgrzymka czy inny wyjazd
wielodniowy,
- najdalsza całodzienna trasa miała zaledwie 126 km i tras ponad
100 kilometrowych były zaledwie 4,
- z drugiej strony: bardzo liczne
krótkie wyjazdy – w tym roku takich ponad 10 kilometrowych
(krótszych nie rejestruję) było 236, a więc rekordowo dużo
- prawie codzienna konsekwentna jazda - w sporej części w ramach uprawiania tzw. kolarstwa ubezpieczeniowego (kto wie o co chodzi, ten wie).
Ostatni wyjazd w zimojesiennej mżawkomgle, jak to ostatnio określam.
Od razu założyłem, by nie zakończyć jazdy przed
nielegalnie wprowadzoną "godziną policyjną". Oczywiście należalo
liczyć się w razie czego z próbą wręczenia mandatu, którego bym
nie przyjął, a więc mogła mnie czekać wizyta w sądzie. Nie było
jednak tak źle - żadnego patrolu nie spotkałem. Przez Park Śląski,
Bytków, Michałkowice, Maciejkowice, Dolinę Górnika, Chorzów
Stary, Górę Redena. Na drogach praktycznie zupełne pustki.
Rok zakończyłem dystansem ponad 5 500 km, co uważam na sporo,
zwłaszcza biorąc pod uwagę moje ograniczone możliwości czasowe.
Każdy przejechany kilometr jest Darem, i zdrowie, które pozwoliło
je przejechać jest Darem i bezpieczeństwo jest Darem - jest za co
dziękować, a więc Deo gratias!
pumptrack na Bytkowie © TomekChorzow
początek godziny policyjnej zastał mnie w trasie - oczywiście bez szmaty © TomekChorzow
ścieżka rowerowa pomiędzy Bytkowem a Michałkowicami © TomekChorzow
Kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Nieustającej Pomocy i świętej Rozalii w Maciejkowicach w wieczornej mżawkomgle © TomekChorzow
godzina policyjna trwa, a ja zbliżam się do domu - tu na placu przy Stadionie Śląskim - oczywiście bez szmaty © TomekChorzow
Kategoria samotna wycieczka