Z Krakowa do Rzeszowa – część druga
d a n e w y j a z d u
162.50 km
7.00 km teren
09:14 h
Pr.śr.:17.60 km/h
Pr.max:48.50 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:918 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Trasa „nieco” dłuższa
niż poprzedniego dnia. Początkowo – do Szczucina wałem wiślanym.
Płaska, niewymagająca fizycznie trasa. Zaraz w Kopaczach obok
staranne urządzonego (MOR-u – Miejsca Obsługi Rowerzystów),
przekraczam mostem rzekę Uszwicę i kieruję się na wałem północ.
Od razu niezapomniane, wspaniałe wrażenia jazdy wśród porannych
mgieł, w blasku budzącego się dnia, w promieniach słońca
przebijających się przez nocną poduchę otulającą nadwiślański
krajobraz – cudownie. Czysta radość z jazdy! Ta poranna część
trasy była tak niezwykła i piękna (pomimo że znowu po wale
wiślanym), że pozostanie w mojej pamięci chyba na zawsze. Dla
takich chwil warto pedałować godzinami, aby je przeżyć. Tego nie
da się opisać! Poetą nie jestem i nie mam daru tak barwnego
oddawania rzeczywistości jak inni, niemniej starałem się zrobić
kilka zdjęć by choć one oddały tą atmosferę. Po prawej stronie
– poza wałami, z mgły (która osadzała się na mnie, na mojej
odzieży i na elementach roweru), wyłaniały się coraz to nowe
obrazy: a to pola kukurydzy czy słoneczników, a to winnice,
a to domki mijanych wiosek, wieże kościołów czy przydrożne
kapliczki. Niemało było też sarenek czmychających po zboczach
wału przede mną – samotnym rowerzystą podróżującym o tej
porze – wystarczy im reszty doby by spokojnie sobie pohasać. Po
lewej stronie wcale też tak monotonnie nie było: na międzywalu też
zdarzają się pola i liczne zarośla a miejscami widać też samą
Wisłę. To są też takie chwile, kiedy jazda staje się modlitwą
zachwytu na cześć Stwórcy, kiedy pieśń „Kiedy ranne wstają
zorze”, którą w tym momencie nuciłem pokonując kolejne
kilometry, oddaje głębię serca i tego, co się czuje w swoim
wnętrzu – kto wie ten wie.
Dobrze, że w pewnym na łuku
trasy momencie cofnąłem się o kilkaset metrów i zjechałem na sam
cypel naprzeciw Opatowca i Ujścia Jezuickiego, gdzie Dunajec wpada
do Wisły. Piękne, klimatyczne miejsce. W zasadzie osiągalne tylko
na rowerze – i to o takiej porze dnia. W Wietrzychowicach przeprawa
przez Dunajec ciekawym promem, napędzanym tylko prądem wody. Lina
rozpięta w poprzek rzeki nadaje mu kurs. Jeszcze w jednym miejscu za
Wietrzychowicami chwila wahania czy nie zjechać do Zalipia –
zachęcała do tego chata i drogowskaz po prawej stronie. Ostatecznie
jednak się nie zdecydowałem na pokonanie dodatkowych kilkunastu
kilometrów, mając poczucie tego, ile ich jeszcze przede mną.
Wiedziałem też że nie mogę zbyt późno zawitać do Rzeszowa aby
skorzystać z noclegu w gościnnych progach domu parafialnego księży
Saletynów. Od Szczucina już droga przez mniejsze i większe
miejscowości – wytyczona przeze mnie wcześniej przy użyciu
portalu Mapy.cz
i map Google – w zasadzie perfekcyjnie. Na
jednym tylko odcinku między miejscowościami Ocieka i Kamionka
wkopałem się w piachy (choć było to wytyczony szlak rowerowy),
ale dało radę – kilkanaście metrów trzeba było przejść z
buta. Warto było przez te piachy jednak przejechać, by dotrzeć do
szczególnego miejsca – leśnej polany z kaplicą ku czci
błogosławionego ks. Romana Sitki zamęczonego w Auchwitz w 1942
roku. Takie chwile przywołują mi na pamięć mojego śp.
Dziadka…
Im bliżej do Rzeszowa, tym częściej zdarzały się
bardzo ostre podjazdy – nawet takie "1:1", których
pokonanie na rowerze objuczonym sakwami nie było łatwe, niemniej
wszystko udało się z blatu. Na koniec opisu (choć to nie była
końcówka trasy) jeszcze jeden „obrazek” z trasy – dość
niemiły: za Rydzowem tak paskudnie zaśmiecone lasy i przydrożne
rowy, że aż mnie odrzuciło, gdy chciałem się na chwilę
zatrzymać i odpocząć w cieniu zagajnika. Ostatecznie to zrobiłem,
ale miałem poczucie przebywania na wysypisku śmieci: sterty
plastikowych butelek, puszek po piwie, opakowań po lodach –
dramat. Chyba napiszę do władz tej gminy – wstyd! Wygląda na to,
że część śmieci „wypadła” komuś z okien przejeżdżających
samochodów, ale część była przywieziona tu celowo.
Ostatnie
kilometry – zwłaszcza za Kielanówką, gdzie w delikatesach
tradycyjnie zaopatrzyłem się w prowiant, już całkiem po ciemku –
z lampką. W Rzeszowie u Saletynów nocleg i spotkanie ze znajomymi z
poprzednich pielgrzymek.
W obydwa te dni przejechałem przez
część Polski wcześniej mi nieznaną (poza Krakowem i
podrzeszowskimi okolicami), kilkanaście gmin dotknęło koło mojego
mojego roweru po raz pierwszy. Warto było przepedałować tych
dodatkowych 270 kilometrów przed pielgrzymką dla takich
niezatartych przeżyć i zobaczyć jakże malowniczy kawałek
najpiękniejszego kraju na świecie – mojej Polski!

żegnam gościnną agroturystykę "Myśliwska Szczecha" w Kopaczach Wielkich © TomekChorzow

agroturystyka "Myśliwska Szczecha" w Kopaczach Wielkich © TomekChorzow

poranne nadwiślańskie mgły © TomekChorzow

miejsce obsługi rowerzystów w Kopaczach Wielkich © TomekChorzow

poranek nad Wisłą © TomekChorzow

wał wiślany chowa się we mgle © TomekChorzow

winnice też toną w porannej mgle © TomekChorzow

rosa osadza się na rękach © TomekChorzow

wędruje sobie po Wiślanej Trasie Rowerowej © TomekChorzow

do miejsca gdzie Dunajec uchodzi do Wisły już bardzo blisko © TomekChorzow

ujście Dunajca do Wisły chowa się w porannej mgle © TomekChorzow

ujście Dunajca do Wisły © TomekChorzow

rosa i ślimak © TomekChorzow

mgły opadają © TomekChorzow

plantacje chmielu też się wyłoniły © TomekChorzow

i dalej po horyzont (prawie) © TomekChorzow

Ta tablica oznajmia, że do przeprawy promowej przez Dunajec już blisko © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej w Wietrzychowicach © TomekChorzow

drewniana zabytkowa dzwonnica przy kościele w Wietrzychowicach © TomekChorzow

Prom w Wietrzychowicach © TomekChorzow

na promie w Wietrzychowicach © TomekChorzow

po zejściu z promu w Wietrzychowicach © TomekChorzow

Kurhan tatarski w Siedliszowicach © TomekChorzow

zalipiańska chata zachęca by podjechać do Zalipia, ale ja widząc, że byłoby to dodatkowe 16 km - zrezygnowałem © TomekChorzow

pomnik unieszkodliwiania azbestu w Szczucinie.... bez komentarza © TomekChorzow

Kościół pod wezwaniem świętej Marii Magdaleny w Szczucinie © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem świętej Anny w Wadowicach Górnych © TomekChorzow

wnętrze kościoła pod wezwaniem świętej Anny w Wadowicach Górnych © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Rydzowie w gminie Mielec © TomekChorzow

droga w sam raz na rower - Podkarpacie © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem świętej Katarzyny Aleksandryjskiej we wsi Ocieka w gminie Ostrów © TomekChorzow

koniec zakrętów (na razie) © TomekChorzow

Czy tędy na pewno do Rzeszowa ?? - piach coraz bardziej grząski © TomekChorzow

leśna kaplica pod wezwaniem błogosławionego księdza Romana Sitki - męczennika zamordowanego 12 października 1942 roku w Auschwitz © TomekChorzow

pozostałości starego dębu w Wolicy Ługowej pod Sędziszowem Małopolskim © TomekChorzow

piękny, jeszcze letni dzień zaczyna się chylić ku zachodowi na Podkarpaciu © TomekChorzow

końcówka jednego z ostatnich podjazdów © TomekChorzow

ostatnia na dziś tablica miejscowości już po ciemku © TomekChorzow
Kategoria >100 km, samotna wycieczka