samotna wycieczka
Dystans całkowity: | 13356.94 km (w terenie 2155.10 km; 16.13%) |
Czas w ruchu: | 820:00 |
Średnia prędkość: | 16.29 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.50 km/h |
Suma podjazdów: | 69723 m |
Maks. tętno maksymalne: | 200 (116 %) |
Maks. tętno średnie: | 166 (96 %) |
Suma kalorii: | 94400 kcal |
Liczba aktywności: | 260 |
Średnio na aktywność: | 51.37 km i 3h 09m |
Więcej statystyk |
po Koszęcińskich lasach
d a n e w y j a z d u
26.37 km
13.00 km teren
01:32 h
Pr.śr.:17.20 km/h
Pr.max:34.90 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
udało się na parę godzin wyskoczyć do Koszęcina
z żabiej perspektywy © TomekChorzow
Leśnica z mostku na kanale kajakowym © TomekChorzow
tablica na drodze Jarosława Brzezińskiego © TomekChorzow
droga Jarosława Brzezińskiego w Koszęcinie w jesiennym słońcu © TomekChorzow
Kategoria samotna wycieczka
na urodziny szwagra do Kostuchny
d a n e w y j a z d u
44.41 km
6.00 km teren
02:37 h
Pr.śr.:16.97 km/h
Pr.max:35.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
na Urodziny szwagra jechałbym z żoną samochodem, ale z uwagi na jej niedyspozycję zdrowotną wypadło mi jechać samemu. Pogoda niezła, a więc wybrałem się na rowerze - przez Radoszowy i las w rejonie Stragańca.
Najpierw na g. 11 na Mszę świętą do kościoła pod wezwaniem Matki Boskiej Fatimskiej w Kostuchnie, a potem na spotkanie przy urodzinowym stole w domu u Solenizanta. W drodze powrotnej nieco sobie dobralem, aby przekroczyć 40 km.
tort urodzinowy © TomekChorzow
w lesie koło Stragańca © TomekChorzow
Katowice jednak także zielone © TomekChorzow
pociąg Kolei Śląskich KS 94815 Katowice - Żywiec prowadzony jednostką EN71AKŚ-101 jedzie linią nr 139 wzdłuż ulicy Tunelowej w Zarzeczu © TomekChorzow
nie dla CPK - protest w Zarzeczu © TomekChorzow
kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Fatimskiej w Kostuchnie © TomekChorzow
pociąg PKP Intercity EIP 4500 relacji Biesko-Biała Główna - Gdynia Główna prowadzony jednostką ED 250 oznaczoną przez producenta jako Alstom ETR 610 podąża linią nr 139 w stronę Piotrowic wzdłuż ulicy Tunelowej w Zarzeczu © TomekChorzow
Kategoria samotna wycieczka, użytkowo
Po Parku Śląskim
d a n e w y j a z d u
10.72 km
0.00 km teren
00:44 h
Pr.śr.:14.62 km/h
Pr.max:25.90 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Jantar 2
wieczorem, żeby dobić do 10 km
pająk w Parku Śląskim © TomekChorzow
Kategoria samotna wycieczka
Górska Pielgrzymka Rowerowa z Rzeszowa do Dębowca - dzień IV
d a n e w y j a z d u
106.88 km
5.00 km teren
06:32 h
Pr.śr.:16.36 km/h
Pr.max:48.70 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Rano
szybkie śniadanie i w drogę, aby zdążyć na Mszę świętą do
Dębowca na godzinę 11 i nie przybyć na ostatni moment. Pada
propozycja by jechać nieco inną trasą – przez Desznicę zamiast
przez Przełęcz Hałbowską. Skoro tak – to niech będzie tym
razem inaczej niż poprzednio. Przez Hałbowską 3 razy już w życiu
jechałem. Trasa też ciekawa – może nie tak spektakularny
podjazd, ale warto było. Do Nowego Żmigrodu główną
drogą, nie ma innego wyjścia, ale ruch niewielki. Tu po dłuższym
postoju na Rynku (mamy rezerwę czasową), udajemy się w dalszą
drogę przez Osiek Jasielski. Przed Mszą Świętą udaje mi się
jeszcze odebrać moje sakwy z samochodu, by potem nie robić
zamieszania. Mszy przewodniczy i kazanie głosi kardynał Gerhard Ludwig Müller. Mimo,
że
go bardzo cenię i mimo tego, że
bardzo się starał mówić po polsku, to jednak wymowa stanowiła
sporą barierę w odbiorze słowa. Po Mszy poświęcenie wspaniałych
wieńców dożynkowych i pożegnanie z resztą grupy i w drogę!
Trasę
do Tarnowa wytyczyłem nieco inaczej niż poprzednio. W zasadzie
bardziej „na wprost”, ale z unikaniem głównych dróg. Jechałem
z ominięciem Jasła, za to przez Biecz. Wcale nie okazała się ona
łatwiejsza i szybsza. Boczne drogi kilkukrotnie wyprowadziły mnie
na strome podjazdy, takie 1:1 (choć to pojęcie wysoce umowne –
skrót myślowy w języku kolarskim). Raz nawet musiałem
kilkadziesiąt metrów pokonać z buta. Na stromych zjazdach z kolei
trzeba było hamować bardzo mocno – nawet zatrzymując się dla
schłodzenia rozgrzanych tarcz hamulcowych. Tylko kilka razy udało
mi się większą energię kinetyczną wykorzystać na podjazd pod
następne wzniesienie. W
każdym razie odwiedziłem wiele
miejsc na malowniczym Pogórzu Ciężkowickim,
w których wcześniej nie byłem, a czy jeszcze kiedykolwiek będę???
Takie
wytyczanie
trasy w poprzek dolin rzecznych ma to do siebie, że z jednej strony
jedzie się na
ogół mniej uczęszczanymi drogami ale suma przewyższeń jest
zdecydowanie większa. W każdym razie ze sporym zapasem docieram na
upatrzony pociąg osobowy i z przedłużoną wskutek spóźnienia
przesiadką w Krakowie dojeżdżam do Katowic. Potem już tylko przez
park i Tysiąclecie. Melduję się w domu nieco po północy.
Bardzo
udany wyjazd – w sumie prawie 640 km w ciągu 6 dni. Dawno się
tyle nie najeździłem – Deo gratias! Każdy kilometr jest DAREM i
ŁASKĄ!
Było
inaczej, niż podczas poprzednich edycji pielgrzymki – dłuższy
dojazd, inna trasa. Nie mieliśmy też ze sobą księdza, co jednak
zaważyło in minus na samym charakterze pielgrzymowania.
Odległość
z tego dnia obejmuje też powrót z Katowic do domu.

z Kotani wyjeżdżamy przed godziną 8 © TomekChorzow

gotowi do wyjazdu z Kotani © TomekChorzow

na Rynku w Nowym Żmigrodzie © TomekChorzow

w Dębowcu oczekując na rozpoczęcie Mszy Świętej © TomekChorzow

po mszy świętej odpustowej © TomekChorzow

procesja z wieńcami dożynkowymi w Dębowcu © TomekChorzow

procesja z wieńcami dożynkowymi w Dębowcu © TomekChorzow

niektóre wieńce dożynkowe są prawdziwymi dziełami sztuki © TomekChorzow

procesja z wieńcami dozynkowymi w Dębowcu © TomekChorzow

procesja z wieńcami dożynkowymi w Dębowcu © TomekChorzow

procesja z wieńcami dożynkowymi w Dębowcu © TomekChorzow

procesja z wieńcami dożynkowymi w Dębowcu © TomekChorzow

figura Matki Bożej z La Salette niesiona w procesji © TomekChorzow

Kardynał Gerhard Ludwig Müller © TomekChorzow

figura Matki Bożej z La Salette niesiona w procesji © TomekChorzow

Kardynał Gerhard Ludwig Müller © TomekChorzow

Kardynał Gerhard Ludwig Müller © TomekChorzow

orędzie Matki Bożej z La Salette © TomekChorzow

nieoczekiwane spotkanie z księdzem Łukaszem, który prowadził naszą pielgrzymkę w 2013 roku © TomekChorzow

Kościół parafialny pod wezwaniem świętego Bartłomieja Apostoła w Dębowcu © TomekChorzow

rozległa panorama Podkarpacia © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem świętego Stanisława biskupa w Osobnicy © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem świętej Doroty w Harklowej © TomekChorzow

na rozwidleniu dróg © TomekChorzow

podjazd z którym się zmagałem © TomekChorzow

Ryglice - kościół pod wezwaniem świętej Katarzyny, Panny i Męczenniczki © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem Świętej Rodziny w Tarnowie - do dworca już blisko © TomekChorzow
Kategoria >100 km, pielgrzymka, samotna wycieczka, z rowerem w pociągu
Górska Pielgrzymka Rowerowa z Rzeszowa do Dębowca - dzień III
d a n e w y j a z d u
80.83 km
8.00 km teren
05:23 h
Pr.śr.:15.01 km/h
Pr.max:54.20 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Z Jaślisk do Kotani można jechać różnymi drogami. Można też i
tak jak tym razem nam było dane. Znowu zależało mi, by przejechać
trasą trochę inną niż wcześniej, toteż przyczyniłem się do
jej wyboru. Omijając Duklę – przez Daliową i Tylawę kierujemy
się w stronę Olchowca. Zależało mi by zobaczyć tą wioskę
schowaną na końcu świata. Mała cerkiewka i kilka domów. Stamtąd
już małą trzyosobową grupką z Andrzejem i Jarkiem kierujemy się
na Polany, ale nie wracając przez Ropiankę tylko wprost doliną
wzdłuż potoku Wilsznia – częściowo nowym asfaltem a częściowo
dalej szutrówką. Z Polan wracamy się kawałek, by jeszcze
nawiedzić kolejny „koniec świata” – Hutę Polańską ze znaną Hajstrą, za którą dojeżdżamy do kościoła pod wezwaniem
świętego Jana z Dukli i świętego Huberta. Pięknie podniesiony ze
znacznego zaniedbania obiekt cieszy serce, ducha i oko. Dojechawszy
do Krempnej, kierujemy się na Żydowskie – zgodnie z dotychczasową
tradycją. Droga do Ożennej wyremontowana, nowiutki asfalt, progi
zwalniające, odbudowany zarwany mostek przed Ciechanią. Niby
dobrze, jedzie się łatwiej, droga została poszerzona, wybudowano
rowy odwadniające, nie trzeba omijać niezliczonych wyrw w
nawierzchni i narażać roweru na uszkodzenia, ale miejsce straciło
nieco swój klimat swoistej niedostępności. Spotyka się grupki
turystów, rowerzystów na szosówkach, czasami wyprzedzają nas
samochody, choć możliwość wjazdu jest ograniczana odpowiednimi
zarządzeniami. Ułatwiony dojazd sprawił, że w punkcie widokowym
nad Ciechanią nie byliśmy już sami…
Po wspólnym
przejeździe przez Ożenną i Grab odłączyłem się od Jarka i
Andrzeja, by przejechać przez Wyszowatkę i Nieznajową i
zrealizować swoje zamierzenie sprzed ośmiu lat. Pragnienie dotarcia
w miejsca odludne i trudniej osiągalne i tym razem mną kierowało.
Za Wyszowatką gładki asfalt ustępuje miejsca drodze gruntowej.
Tutaj dopiero – począwszy od łagodnego pojazdu na przełęcz
Długie, mijając okolice nieistniejącej wsi o tej samej nazwie,
doświadcza się tego klimatu, który częściowo właśnie utraciła
droga przez Żydowskie. Po krótkich wahaniach co do kierunku dalszej
jazdy i zasięgnięciu języka u pasterzy w bacówce pojechałem
dalej doliną Wisłoki, która tu ma swój początek i jest jeszcze
małym potoczkiem. Wpierw ze 2 razy przejechałem go w bród, ale
potem nie chcąc ryzykować jazdy następnego dnia w mokrych butach,
które po deszczowym dniu zdążyły już wyschnąć, na 2 kolejne
przeprawy zdjąłem je i przeprowadziłem rower boso przez wodę. Za
ostatnią przeprawą dojeżdżam do wyczekiwanej Nieznajowej –
kolejne piękne miejsce. Zieleń, zdziczała przyroda i to poczucie
bycia samemu pośrodku niczego… W miejscu wyludnionej wsi pozostały
nadgryzione zębem czasu kapliczki, przydrożne krzyże, zdziczałe
owocowe drzewa i symboliczne drzwi do wsi wraz z planszami i
fotografiami.
Trudno sobie wyobrazić, że kilkadziesiąt lat
temu w Nieznajowej mieszkało ponad 300 mieszkańców, były 2
cerkwie, poczta, tartak parowy, 2 młyny. Cokolwiek by sądzić o
rzezi wołyńskiej i okresie bezpośrednio po niej następującym, to
trudno jednak oprzeć się myśli, że mieszkających tu Łemków
skrzywdzono wysiedlając ich z ojcowizny.
Wydłużające się
cienie uświadamiają, że dzień chyli się ku zachodowi i czas
jechać dalej… Dodałem sobie trochę kilometrów ale i przeżyć.
W każdym razie na obiadokolację do Krempnej jeszcze zdążyłem,
choć byłem chyba ostatni… Wieczorem jeszcze wspólne grillowanie,
ale trzeba się szykować na jutrzejszy wczesny wyjazd do Dębowca.

w kościele pod wezwaniem świętej Katarzyny Aleksandryjskiej w Jaśliskach © TomekChorzow

Kościół pod wezwaniem świętej Katarzyny Aleksandryjskiej w Jaśliskach © TomekChorzow

Schronisko "Zaścianek" w Jaśliskach © TomekChorzow

w Ropiance © TomekChorzow

krzyż z okazji 1000 - lecia chrztu Rusi przy cerkwi w Olchowcu © TomekChorzow

cerkiew w Olchowcu © TomekChorzow

nasza grupa w Olchowcu - tu żeśmy się podzielili © TomekChorzow

byk © TomekChorzow

droga z Olchowca do Polan (asfalt też był) © TomekChorzow

cerkiew w Polanach © TomekChorzow

schronisko Hajstra w Hucie Polańskiej © TomekChorzow

wnętrze kościoła pod wezwaniem świętego Jana z Dukli i świętego Huberta w Hucie Polańskiej © TomekChorzow

przy kościele w Hucie Polańskiej © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem świętego Jana z Dukli i świętego Huberta w Hucie Polańskiej © TomekChorzow

cerkiew w Krempnej © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem św. Maksymiliana Kolbego w Krempnej © TomekChorzow

Żydowskie - opuszczony cmentarz łemkowski © TomekChorzow

Żydowskie © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim © TomekChorzow

Żydowskie - kapliczka łemkowska © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim - zjazd do Ożennej © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim - Długie - cmentarz ofiar I wojny światowej © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim - za Wyszowatką © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim - za Wyszowatką © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim - Długie © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim - Długie - cmentarz ofiat I wojny światowej © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim - w bród przez Wisłokę © TomekChorzow

długi cień © TomekChorzow

Nieznajowa © TomekChorzow

drzwi do wsi Nieznajowa © TomekChorzow

Nieznajowa © TomekChorzow

droga do Nieznajowej © TomekChorzow
Kategoria pielgrzymka, samotna wycieczka
Górska Pielgrzymka Rowerowa z Rzeszowa do Dębowca - dzień II
d a n e w y j a z d u
86.26 km
12.00 km teren
05:43 h
Pr.śr.:15.09 km/h
Pr.max:51.50 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1290 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Poranek przywitał nas
piękną pogodą – po
wczorajszym deszczu pozostało wspomnienie, mokre buty na nogach i nieco niedosuszonych ciuchów w bagażach, opakowanych w folii, aby nie rozprzestrzeniać smrodu. Mszę świętą w kaplicy
odprawił dla nas opiekujący się domem ojciec Jezuita. Przed
wyjazdem jeszcze smarowanie łańcucha – wczoraj woda go skutecznie
wypłukała. Kilka zdjęć i w drogę. Nasza grupa udaje się do
Strachociny, do sanktuarium świętego Andrzeja Boboli, nawiedzając
zarówno Bobolówkę, jak i kościół pod wezwaniem świętej
Katarzyny Aleksandryjskiej.
Następnym miejscem, które zamierzamy odwiedzić jest Rudawka
Rymanowska z malowniczą ścianą skalną nad Wisłokiem. Chcąc
dojechać do Jaślisk nieco inną drogą – ani nie przez Rymanów
ani nie przez Komańczę (obydwie trasy są mi znane z wcześniejszych
edycji pielgrzymki), wybieramy wariant przez Wisłoczek. Jak
się okazuje, wiąże się to z pokonaniem pewnego odcinka w terenie,
ale za to jesteśmy obdarzeni pięknymi, rozległymi widokami i
możemy podziwiać panoramę Beskidu Niskiego. Leśną
drogą wyłączoną z ruchu drogowego dojeżdżamy do szosy
prowadzącej z Rymanowa do Jaślisk w miejsce pomiędzy Desznem a
Królikiem Polskim. Stamtąd znaną, bardzo malowniczą drogą
wjeżdżamy na Przełęcz Szklarską. Po
zakwaterowaniu w gościnnych Jaśliskach, korzystając z wolnego
czasu, postanawiam wybrać się samotnie na południe - w stronę
Lipowca i dalej – na ile się da. Za Lipowcem nowy asfalt się
urywa i łagodnie wznoszącą się drogą gruntową dojeżdżam przez
opuszczoną łemkowską wieś Czeremcha do Przełęczy Beskid i
biegnącej przez jej siodło granicy polsko-słowackiej. Zachwycająca
pustka otaczającej okolicy nad którą dzień się chyli ku końcowi,
atmosfera opuszczenia tych ziem zawsze mnie zastanawia i wprowadza w
szczególny nastrój. Jestem sam pośrodku niczego, mijając tereny,
gdzie kiedyś były ludne wioski, gdzie całe pokolenia żyły,
pracowały, świętowały, rodziły się i umierały, a teraz
pozostały tylko cerkwiska, zarośnięte cmentarze, nagryzione zębem
czasu kapliczki przydrożne i resztki zdziczałych sadów owocowych. W drodze powrotnej zatrzymuję się w tych miejscach na chwilę zadumy i modlitwy...
Cóż – trzeba wracać do Jaślisk na kolację, a tradycyjny rogalik z
czekoladą w piekarni też czeka. Dzień zamykamy modlitwą wieczorną w domu
Sióstr
Sercanek,
gdzie udajemy się już pieszo.
Na zdjęciu poniżej można dostrzec wieże bazyliki w Starej Wsi

poranek w Orzechówce © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem świętej Katarzyny Aleksandryjskiej w Strachocinie © TomekChorzow

figura Matki Bożej japońskiej w Strachocinie © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem świętego Jana Chrzciciela w Odrzechowej - do 1945 roku cerkiew greckokatolicka © TomekChorzow

w Rudawce Rymanowskiej © TomekChorzow

w Rudawce Rymanowskiej © TomekChorzow

w Rudawce Rymanowskiej © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim © TomekChorzow

rozległe panoramy Beskidu Niskiego © TomekChorzow

rozległe panoramy Beskidu Niskiego © TomekChorzow

brama do Gminy Jaśliska od strony Królika Polskiego © TomekChorzow

na Rynku w Jaśliskach © TomekChorzow

Kapliczka w Lipowcu koło Jaślisk © TomekChorzow

Kapliczka w Lipowcu koło Jaślisk © TomekChorzow

brama do gminy Jaśliska na przełęczy Beskid nad Czeremchą © TomekChorzow

krzyż na przełęczy Beskid nad Czeremchą - już po stronie słowackiej © TomekChorzow

na granicy Polski © TomekChorzow

upamiętnienie nieistniejącej cerkwi we wsi Czeremcha © TomekChorzow

krzyż upamiętniający miejsce dawnej cerkwi © TomekChorzow

Nordkapp - 3190 km © TomekChorzow

w Jaśliskach rogalik z czekoladą musi być © TomekChorzow
Kategoria pielgrzymka, samotna wycieczka
Z Krakowa do Rzeszowa – część druga
d a n e w y j a z d u
162.50 km
7.00 km teren
09:14 h
Pr.śr.:17.60 km/h
Pr.max:48.50 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:918 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Trasa „nieco” dłuższa
niż poprzedniego dnia. Początkowo – do Szczucina wałem wiślanym.
Płaska, niewymagająca fizycznie trasa. Zaraz w Kopaczach obok
staranne urządzonego (MOR-u – Miejsca Obsługi Rowerzystów),
przekraczam mostem rzekę Uszwicę i kieruję się na wałem północ.
Od razu niezapomniane, wspaniałe wrażenia jazdy wśród porannych
mgieł, w blasku budzącego się dnia, w promieniach słońca
przebijających się przez nocną poduchę otulającą nadwiślański
krajobraz – cudownie. Czysta radość z jazdy! Ta poranna część
trasy była tak niezwykła i piękna (pomimo że znowu po wale
wiślanym), że pozostanie w mojej pamięci chyba na zawsze. Dla
takich chwil warto pedałować godzinami, aby je przeżyć. Tego nie
da się opisać! Poetą nie jestem i nie mam daru tak barwnego
oddawania rzeczywistości jak inni, niemniej starałem się zrobić
kilka zdjęć by choć one oddały tą atmosferę. Po prawej stronie
– poza wałami, z mgły (która osadzała się na mnie, na mojej
odzieży i na elementach roweru), wyłaniały się coraz to nowe
obrazy: a to pola kukurydzy czy słoneczników, a to winnice,
a to domki mijanych wiosek, wieże kościołów czy przydrożne
kapliczki. Niemało było też sarenek czmychających po zboczach
wału przede mną – samotnym rowerzystą podróżującym o tej
porze – wystarczy im reszty doby by spokojnie sobie pohasać. Po
lewej stronie wcale też tak monotonnie nie było: na międzywalu też
zdarzają się pola i liczne zarośla a miejscami widać też samą
Wisłę. To są też takie chwile, kiedy jazda staje się modlitwą
zachwytu na cześć Stwórcy, kiedy pieśń „Kiedy ranne wstają
zorze”, którą w tym momencie nuciłem pokonując kolejne
kilometry, oddaje głębię serca i tego, co się czuje w swoim
wnętrzu – kto wie ten wie.
Dobrze, że w pewnym na łuku
trasy momencie cofnąłem się o kilkaset metrów i zjechałem na sam
cypel naprzeciw Opatowca i Ujścia Jezuickiego, gdzie Dunajec wpada
do Wisły. Piękne, klimatyczne miejsce. W zasadzie osiągalne tylko
na rowerze – i to o takiej porze dnia. W Wietrzychowicach przeprawa
przez Dunajec ciekawym promem, napędzanym tylko prądem wody. Lina
rozpięta w poprzek rzeki nadaje mu kurs. Jeszcze w jednym miejscu za
Wietrzychowicami chwila wahania czy nie zjechać do Zalipia –
zachęcała do tego chata i drogowskaz po prawej stronie. Ostatecznie
jednak się nie zdecydowałem na pokonanie dodatkowych kilkunastu
kilometrów, mając poczucie tego, ile ich jeszcze przede mną.
Wiedziałem też że nie mogę zbyt późno zawitać do Rzeszowa aby
skorzystać z noclegu w gościnnych progach domu parafialnego księży
Saletynów. Od Szczucina już droga przez mniejsze i większe
miejscowości – wytyczona przeze mnie wcześniej przy użyciu
portalu Mapy.cz
i map Google – w zasadzie perfekcyjnie. Na
jednym tylko odcinku między miejscowościami Ocieka i Kamionka
wkopałem się w piachy (choć było to wytyczony szlak rowerowy),
ale dało radę – kilkanaście metrów trzeba było przejść z
buta. Warto było przez te piachy jednak przejechać, by dotrzeć do
szczególnego miejsca – leśnej polany z kaplicą ku czci
błogosławionego ks. Romana Sitki zamęczonego w Auchwitz w 1942
roku. Takie chwile przywołują mi na pamięć mojego śp.
Dziadka…
Im bliżej do Rzeszowa, tym częściej zdarzały się
bardzo ostre podjazdy – nawet takie "1:1", których
pokonanie na rowerze objuczonym sakwami nie było łatwe, niemniej
wszystko udało się z blatu. Na koniec opisu (choć to nie była
końcówka trasy) jeszcze jeden „obrazek” z trasy – dość
niemiły: za Rydzowem tak paskudnie zaśmiecone lasy i przydrożne
rowy, że aż mnie odrzuciło, gdy chciałem się na chwilę
zatrzymać i odpocząć w cieniu zagajnika. Ostatecznie to zrobiłem,
ale miałem poczucie przebywania na wysypisku śmieci: sterty
plastikowych butelek, puszek po piwie, opakowań po lodach –
dramat. Chyba napiszę do władz tej gminy – wstyd! Wygląda na to,
że część śmieci „wypadła” komuś z okien przejeżdżających
samochodów, ale część była przywieziona tu celowo.
Ostatnie
kilometry – zwłaszcza za Kielanówką, gdzie w delikatesach
tradycyjnie zaopatrzyłem się w prowiant, już całkiem po ciemku –
z lampką. W Rzeszowie u Saletynów nocleg i spotkanie ze znajomymi z
poprzednich pielgrzymek.
W obydwa te dni przejechałem przez
część Polski wcześniej mi nieznaną (poza Krakowem i
podrzeszowskimi okolicami), kilkanaście gmin dotknęło koło mojego
mojego roweru po raz pierwszy. Warto było przepedałować tych
dodatkowych 270 kilometrów przed pielgrzymką dla takich
niezatartych przeżyć i zobaczyć jakże malowniczy kawałek
najpiękniejszego kraju na świecie – mojej Polski!

żegnam gościnną agroturystykę "Myśliwska Szczecha" w Kopaczach Wielkich © TomekChorzow

agroturystyka "Myśliwska Szczecha" w Kopaczach Wielkich © TomekChorzow

poranne nadwiślańskie mgły © TomekChorzow

miejsce obsługi rowerzystów w Kopaczach Wielkich © TomekChorzow

poranek nad Wisłą © TomekChorzow

wał wiślany chowa się we mgle © TomekChorzow

winnice też toną w porannej mgle © TomekChorzow

rosa osadza się na rękach © TomekChorzow

wędruje sobie po Wiślanej Trasie Rowerowej © TomekChorzow

do miejsca gdzie Dunajec uchodzi do Wisły już bardzo blisko © TomekChorzow

ujście Dunajca do Wisły chowa się w porannej mgle © TomekChorzow

ujście Dunajca do Wisły © TomekChorzow

rosa i ślimak © TomekChorzow

mgły opadają © TomekChorzow

plantacje chmielu też się wyłoniły © TomekChorzow

i dalej po horyzont (prawie) © TomekChorzow

Ta tablica oznajmia, że do przeprawy promowej przez Dunajec już blisko © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej w Wietrzychowicach © TomekChorzow

drewniana zabytkowa dzwonnica przy kościele w Wietrzychowicach © TomekChorzow

Prom w Wietrzychowicach © TomekChorzow

na promie w Wietrzychowicach © TomekChorzow

po zejściu z promu w Wietrzychowicach © TomekChorzow

Kurhan tatarski w Siedliszowicach © TomekChorzow

zalipiańska chata zachęca by podjechać do Zalipia, ale ja widząc, że byłoby to dodatkowe 16 km - zrezygnowałem © TomekChorzow

pomnik unieszkodliwiania azbestu w Szczucinie.... bez komentarza © TomekChorzow

Kościół pod wezwaniem świętej Marii Magdaleny w Szczucinie © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem świętej Anny w Wadowicach Górnych © TomekChorzow

wnętrze kościoła pod wezwaniem świętej Anny w Wadowicach Górnych © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Rydzowie w gminie Mielec © TomekChorzow

droga w sam raz na rower - Podkarpacie © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem świętej Katarzyny Aleksandryjskiej we wsi Ocieka w gminie Ostrów © TomekChorzow

koniec zakrętów (na razie) © TomekChorzow

Czy tędy na pewno do Rzeszowa ?? - piach coraz bardziej grząski © TomekChorzow

leśna kaplica pod wezwaniem błogosławionego księdza Romana Sitki - męczennika zamordowanego 12 października 1942 roku w Auschwitz © TomekChorzow

pozostałości starego dębu w Wolicy Ługowej pod Sędziszowem Małopolskim © TomekChorzow

piękny, jeszcze letni dzień zaczyna się chylić ku zachodowi na Podkarpaciu © TomekChorzow

końcówka jednego z ostatnich podjazdów © TomekChorzow

ostatnia na dziś tablica miejscowości już po ciemku © TomekChorzow
Kategoria >100 km, samotna wycieczka
Z Krakowa do Rzeszowa – część pierwsza
d a n e w y j a z d u
114.33 km
2.00 km teren
06:03 h
Pr.śr.:18.90 km/h
Pr.max:35.50 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:399 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Po siedmiu latach przerwy postanowiłem znowu wyruszyć na trasę
Górskiej Pielgrzymki Rowerowej z Rzeszowa do Dębowca.
Zależało mi jednak, by nieco do trasy jeszcze dołożyć. Kiedyś
udało mi się dojechać z Tarnowa do Rzeszowa, ale pozostawała luka
między Krakowem a Tarnowem. Chciałem też przejechać Wiślaną
Trasą Rowerową na wschód od Krakowa. Początkowy pomysł, by
jechać już z domu upadł – byłoby to za dużo nawet na 2 dni,
zważywszy, że zmrok zapada już wcześnie. Biorąc także pod
uwagę, że pakowałem się dopiero bardzo późnym wieczorem,
zadecydowałem o wyjeździe do Krakowa pociągiem o godzinie 9 z
Katowic. Miałem nocleg zarezerwowany w agroturystyce w Kopaczach Wielkich.
Po wyjściu z dworca przejechałem koło Bramy Floriańskiej, przez
Rynek i udałem się … na zachód. Chciałem się przejechać
wpierw północnym brzegiem Wisły ścieżką po wale. Zgodnie z
planem udało mi się dojechać do znajdującego się w rejonie węzła Tynieckiego mostu na Wiśle biegnącego wzdłuż
autostrady i dopiero stamtąd pojechałem trasą południową w
stronę centrum, odwiedzając po drodze – (a jakże by inaczej) –
Łosiówkę. Kładką Ojca Bernatka wróciłem na północną stronę
Wisły, na której już pozostałem aż do Mostu Wandy. Dalej Wiślaną
Trasą Rowerową, generalnie na wschód, choć zakola sprawiają, że
się sporo nadkłada. Trasa w miarę bezpieczna (przy niedużym ruchu
rowerowym, jaki panował we wtorkowe popołudnie), jednak nieco
monotonna. Kilometry ciągną się bardzo, gdy po horyzont widać
tylko wał wiślany…
Im dalej od Krakowa, tym częściej po drugiej stronie Wisły pojawiają się ciekawe elementy krajobrazu - jak np. Klasztor Pijarów w Hebdowie czy wzgórza zwiastujące bliskość Gór Świętokrzyskich.
W każdym razie i tu można doświadczyć jak piękna jest Polska!
Przed Uściem Solnym trasa zjeżdża do
miejscowości, co urozmaica jazdę. Uście Solne stanowiło
ostatnią dostępną miejscowość, gdzie mogłem zaopatrzyć się w
prowiant na kolację i następny dzień. Nocne schronienie znalazłem
w gościnnych progach Myśliwskiej Szczechy.
Po drodze mała awaria: zerwałem spinkę łańcucha, zbyt gwałtownie chcąc przyspieszyć. Na szczęście zapasową spinkę miałem ze sobą, niemniej nikt z jadących po wale wśród pustkowia rowerzystów się nie zatrzymał, by zaoferować pomoc.....

w pociągu Intercity IC 6300 WYSPIAŃSKI z rowerem © TomekChorzow

brama Floriańska w Krakowie © TomekChorzow

Kościół Ojców Pijarów pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Krakowie © TomekChorzow

Kościół pod wezwaniem świętego Jana Chrzciciela i świętego Jana Ewangelisty w Krakowie © TomekChorzow

na krakowskim Rynku © TomekChorzow

na krakowskim Rynku © TomekChorzow

na krakowskim Rynku © TomekChorzow

Błonia w Krakowie © TomekChorzow

zamek w Przegorzałach - jedna z niewielu pozostałości architektonicznych po III Rzeszy w Krakowie © TomekChorzow

Klasztor Kamedułów na Srebrnej Górze w Krakowie © TomekChorzow

Klasztor Kamedułów na Srebrnej Górze w Krakowie © TomekChorzow

przy kościele Salezjanów na Łosiówce © TomekChorzow

kościół Salezjanów na Łosiówce © TomekChorzow

Kraków - Wawel © TomekChorzow

z Wawelem w tle © TomekChorzow

kościół i klasztor Ojców Paulinów na Skałce w Krakowie © TomekChorzow

Kładka Ojca Bernatka w Krakowie © TomekChorzow

pogańskie miejsce kultu w Brzegach koło Krakowa © TomekChorzow

Grabie - kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny © TomekChorzow

Grabie - Boża Męka na ścianie kościoła pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny © TomekChorzow

do Szczucina 109 km - drogowskaz we wsi Grabie © TomekChorzow

most kolejowy nad Wisłą na północnej obwodnicy Krakowa © TomekChorzow

na Wiślanej Trasie Rowerowej w wrześniowy upalny dzień © TomekChorzow

po horyzont wał wiślany © TomekChorzow

kieruję się na Szczucin © TomekChorzow

klasztor Pijarów w Hebdowie po drugiej stronie Wisły © TomekChorzow

po drugiej stronie Wisły zaczyna się pojawiać pofałdowany krajobraz © TomekChorzow

Fasada kościoła pod wezwaniem świętych apostołów Piotra i Pawła w Uściu Solnym © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem świętych apostołów Piotra i Pawła w Uściu Solnym © TomekChorzow

Rynek w Uściu Solnym © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem świętych apostołów Piotra i Pawła w Uściu Solnym widziany z Wilśanej Trasy Rowerowej biegnącej po wale © TomekChorzow
Kategoria >100 km, samotna wycieczka, z rowerem w pociągu
MTS-50 - zapoznanie z trasą
d a n e w y j a z d u
33.06 km
25.00 km teren
01:54 h
Pr.śr.:17.40 km/h
Pr.max:34.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:294 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
W celu zapoznania się z trasą MTS-50, w którym chciałbym wziąć udział, przejechałem początkowe 2/3 trasy - od startu prawie do Rokosiego Mostu. Na więcej nie było czasu - trzeba było wracać. Trasa piękna - kręte i proste leśne drogi, szerokie przestrzenie pól. Trudne, piaszczysto-żwirowe odcinki pomiędzy Wierzbiem i Rusinowicami i kawałek dalej w lesie w kierunku uroczyska Potępowe. Warto było!

okazały dąb przy drodze na Prądy © TomekChorzow

na rozstaju leśnych dróg © TomekChorzow

Miejsce odpoczynku w kompleksie leśnym Leśnictwa Cieszowa © TomekChorzow

Pałac w Wierzbiu © TomekChorzow

pola koło Rusinowic © TomekChorzow

pola koło Rusinowic © TomekChorzow
Kategoria samotna wycieczka
w Koszęcinie
d a n e w y j a z d u
12.19 km
5.00 km teren
00:57 h
Pr.śr.:12.83 km/h
Pr.max:34.50 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
2 małe pętle - najpierw z wnuczką po okolicy i do sklepu a wieczorem jeszcze chłonąć w lesie atmosferę zapadającego zmroku.
wieczorne niebo w Koszęcinie © TomekChorzow
Kategoria wyjazd rodzinny, użytkowo, samotna wycieczka