pielgrzymka
Dystans całkowity: | 3293.22 km (w terenie 127.40 km; 3.87%) |
Czas w ruchu: | 176:14 |
Średnia prędkość: | 18.69 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.70 km/h |
Suma podjazdów: | 19265 m |
Maks. tętno maksymalne: | 188 (109 %) |
Maks. tętno średnie: | 170 (98 %) |
Suma kalorii: | 57877 kcal |
Liczba aktywności: | 31 |
Średnio na aktywność: | 106.23 km i 5h 41m |
Więcej statystyk |
na Jasną Górę
d a n e w y j a z d u
81.28 km
10.00 km teren
04:58 h
Pr.śr.:16.37 km/h
Pr.max:51.20 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:679 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Po kilku latach przerwy zapisałem się w tym roku na pielgrzymkę
Tradycji Łacińskiej Tradiclaromontana, która co roku odbywa się
na Jasnej Górze. Zapowiedzi bardzo sprzyjającej pogody tym bardziej
mnie zachęciły, by co najmniej w jedną stronę udać się na
rowerze. Poprzednio przejechałem tą trasę 28 lipca 2016 roku. Od
tego czasu wiele się zmieniło w lasach w okolicy Woźnik i Bibieli.
Jak wtedy przewidziałem – słychać nieustanny szum autostrady.
Takiej ciszy jak wtedy już tam nie będzie….
W lasach jeszcze mokro, ale znośnie – da się jechać.
Pogoda iście wiosenna, niespotykana jak na tę porę roku. Na tyle
ciepło, że w lesie pojawiły się pierwsze motyle, a dalej też
muchy i nawet biedronka..
Nieco spóźniony docieram pod Jasną Górę, ale trzeba przyznać,
że wyjazd też nie był zbyt wczesny, a i po drodze w Piekarach
Śląskich trzeba się było zatrzymać w sprawach zawodowych.

linia kolejowa nr 182 Tarnowskie Góry - Zawiercie po odbudowie nieźle się prezentuje © TomekChorzow

linia kolejowa nr 182 Tarnowskie Góry - Zawiercie po odbudowie nieźle się prezentuje © TomekChorzow

na budynku szkoły podstawowej w Bibieli znajduje się tablica upamiętniająca dzieło Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego © TomekChorzow

Bagno Bruch koło Pyrzowic © TomekChorzow

w lesie za Bibielą © TomekChorzow

droga techniczna wzdłuż autostrady A1 © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem Świętej Katarzyny w Woźnikach © TomekChorzow

rozległy widok z Progu Woźnickiego © TomekChorzow

Starcza - kościół pod wezwaniem Kościół Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej © TomekChorzow

Starcza - kościół pod wezwaniem Kościół Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej © TomekChorzow

obudzona mucha - 16 lutego © TomekChorzow

biedronka w trawie - 16 lutego © TomekChorzow

biedronka usiadła na mojej rękawiczce, choć do końca zimy jeszcze więcej niż miesiąc © TomekChorzow

Częstochowa - mural "klub Kubusia Puchatka" © TomekChorzow

karuzela na Placu Biegańskiego w Częstochowie © TomekChorzow

przed szczytem Jasnej Góry © TomekChorzow

wieża Jasnogórska © TomekChorzow
Kategoria pielgrzymka
Górska Pielgrzymka Rowerowa z Rzeszowa do Dębowca - dzień IV
d a n e w y j a z d u
106.88 km
5.00 km teren
06:32 h
Pr.śr.:16.36 km/h
Pr.max:48.70 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Rano
szybkie śniadanie i w drogę, aby zdążyć na Mszę świętą do
Dębowca na godzinę 11 i nie przybyć na ostatni moment. Pada
propozycja by jechać nieco inną trasą – przez Desznicę zamiast
przez Przełęcz Hałbowską. Skoro tak – to niech będzie tym
razem inaczej niż poprzednio. Przez Hałbowską 3 razy już w życiu
jechałem. Trasa też ciekawa – może nie tak spektakularny
podjazd, ale warto było. Do Nowego Żmigrodu główną
drogą, nie ma innego wyjścia, ale ruch niewielki. Tu po dłuższym
postoju na Rynku (mamy rezerwę czasową), udajemy się w dalszą
drogę przez Osiek Jasielski. Przed Mszą Świętą udaje mi się
jeszcze odebrać moje sakwy z samochodu, by potem nie robić
zamieszania. Mszy przewodniczy i kazanie głosi kardynał Gerhard Ludwig Müller. Mimo,
że
go bardzo cenię i mimo tego, że
bardzo się starał mówić po polsku, to jednak wymowa stanowiła
sporą barierę w odbiorze słowa. Po Mszy poświęcenie wspaniałych
wieńców dożynkowych i pożegnanie z resztą grupy i w drogę!
Trasę
do Tarnowa wytyczyłem nieco inaczej niż poprzednio. W zasadzie
bardziej „na wprost”, ale z unikaniem głównych dróg. Jechałem
z ominięciem Jasła, za to przez Biecz. Wcale nie okazała się ona
łatwiejsza i szybsza. Boczne drogi kilkukrotnie wyprowadziły mnie
na strome podjazdy, takie 1:1 (choć to pojęcie wysoce umowne –
skrót myślowy w języku kolarskim). Raz nawet musiałem
kilkadziesiąt metrów pokonać z buta. Na stromych zjazdach z kolei
trzeba było hamować bardzo mocno – nawet zatrzymując się dla
schłodzenia rozgrzanych tarcz hamulcowych. Tylko kilka razy udało
mi się większą energię kinetyczną wykorzystać na podjazd pod
następne wzniesienie. W
każdym razie odwiedziłem wiele
miejsc na malowniczym Pogórzu Ciężkowickim,
w których wcześniej nie byłem, a czy jeszcze kiedykolwiek będę???
Takie
wytyczanie
trasy w poprzek dolin rzecznych ma to do siebie, że z jednej strony
jedzie się na
ogół mniej uczęszczanymi drogami ale suma przewyższeń jest
zdecydowanie większa. W każdym razie ze sporym zapasem docieram na
upatrzony pociąg osobowy i z przedłużoną wskutek spóźnienia
przesiadką w Krakowie dojeżdżam do Katowic. Potem już tylko przez
park i Tysiąclecie. Melduję się w domu nieco po północy.
Bardzo
udany wyjazd – w sumie prawie 640 km w ciągu 6 dni. Dawno się
tyle nie najeździłem – Deo gratias! Każdy kilometr jest DAREM i
ŁASKĄ!
Było
inaczej, niż podczas poprzednich edycji pielgrzymki – dłuższy
dojazd, inna trasa. Nie mieliśmy też ze sobą księdza, co jednak
zaważyło in minus na samym charakterze pielgrzymowania.
Odległość
z tego dnia obejmuje też powrót z Katowic do domu.

z Kotani wyjeżdżamy przed godziną 8 © TomekChorzow

gotowi do wyjazdu z Kotani © TomekChorzow

na Rynku w Nowym Żmigrodzie © TomekChorzow

w Dębowcu oczekując na rozpoczęcie Mszy Świętej © TomekChorzow

po mszy świętej odpustowej © TomekChorzow

procesja z wieńcami dożynkowymi w Dębowcu © TomekChorzow

procesja z wieńcami dożynkowymi w Dębowcu © TomekChorzow

niektóre wieńce dożynkowe są prawdziwymi dziełami sztuki © TomekChorzow

procesja z wieńcami dozynkowymi w Dębowcu © TomekChorzow

procesja z wieńcami dożynkowymi w Dębowcu © TomekChorzow

procesja z wieńcami dożynkowymi w Dębowcu © TomekChorzow

procesja z wieńcami dożynkowymi w Dębowcu © TomekChorzow

figura Matki Bożej z La Salette niesiona w procesji © TomekChorzow

Kardynał Gerhard Ludwig Müller © TomekChorzow

figura Matki Bożej z La Salette niesiona w procesji © TomekChorzow

Kardynał Gerhard Ludwig Müller © TomekChorzow

Kardynał Gerhard Ludwig Müller © TomekChorzow

orędzie Matki Bożej z La Salette © TomekChorzow

nieoczekiwane spotkanie z księdzem Łukaszem, który prowadził naszą pielgrzymkę w 2013 roku © TomekChorzow

Kościół parafialny pod wezwaniem świętego Bartłomieja Apostoła w Dębowcu © TomekChorzow

rozległa panorama Podkarpacia © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem świętego Stanisława biskupa w Osobnicy © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem świętej Doroty w Harklowej © TomekChorzow

na rozwidleniu dróg © TomekChorzow

podjazd z którym się zmagałem © TomekChorzow

Ryglice - kościół pod wezwaniem świętej Katarzyny, Panny i Męczenniczki © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem Świętej Rodziny w Tarnowie - do dworca już blisko © TomekChorzow
Kategoria >100 km, pielgrzymka, samotna wycieczka, z rowerem w pociągu
Górska Pielgrzymka Rowerowa z Rzeszowa do Dębowca - dzień III
d a n e w y j a z d u
80.83 km
8.00 km teren
05:23 h
Pr.śr.:15.01 km/h
Pr.max:54.20 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Z Jaślisk do Kotani można jechać różnymi drogami. Można też i
tak jak tym razem nam było dane. Znowu zależało mi, by przejechać
trasą trochę inną niż wcześniej, toteż przyczyniłem się do
jej wyboru. Omijając Duklę – przez Daliową i Tylawę kierujemy
się w stronę Olchowca. Zależało mi by zobaczyć tą wioskę
schowaną na końcu świata. Mała cerkiewka i kilka domów. Stamtąd
już małą trzyosobową grupką z Andrzejem i Jarkiem kierujemy się
na Polany, ale nie wracając przez Ropiankę tylko wprost doliną
wzdłuż potoku Wilsznia – częściowo nowym asfaltem a częściowo
dalej szutrówką. Z Polan wracamy się kawałek, by jeszcze
nawiedzić kolejny „koniec świata” – Hutę Polańską ze znaną Hajstrą, za którą dojeżdżamy do kościoła pod wezwaniem
świętego Jana z Dukli i świętego Huberta. Pięknie podniesiony ze
znacznego zaniedbania obiekt cieszy serce, ducha i oko. Dojechawszy
do Krempnej, kierujemy się na Żydowskie – zgodnie z dotychczasową
tradycją. Droga do Ożennej wyremontowana, nowiutki asfalt, progi
zwalniające, odbudowany zarwany mostek przed Ciechanią. Niby
dobrze, jedzie się łatwiej, droga została poszerzona, wybudowano
rowy odwadniające, nie trzeba omijać niezliczonych wyrw w
nawierzchni i narażać roweru na uszkodzenia, ale miejsce straciło
nieco swój klimat swoistej niedostępności. Spotyka się grupki
turystów, rowerzystów na szosówkach, czasami wyprzedzają nas
samochody, choć możliwość wjazdu jest ograniczana odpowiednimi
zarządzeniami. Ułatwiony dojazd sprawił, że w punkcie widokowym
nad Ciechanią nie byliśmy już sami…
Po wspólnym
przejeździe przez Ożenną i Grab odłączyłem się od Jarka i
Andrzeja, by przejechać przez Wyszowatkę i Nieznajową i
zrealizować swoje zamierzenie sprzed ośmiu lat. Pragnienie dotarcia
w miejsca odludne i trudniej osiągalne i tym razem mną kierowało.
Za Wyszowatką gładki asfalt ustępuje miejsca drodze gruntowej.
Tutaj dopiero – począwszy od łagodnego pojazdu na przełęcz
Długie, mijając okolice nieistniejącej wsi o tej samej nazwie,
doświadcza się tego klimatu, który częściowo właśnie utraciła
droga przez Żydowskie. Po krótkich wahaniach co do kierunku dalszej
jazdy i zasięgnięciu języka u pasterzy w bacówce pojechałem
dalej doliną Wisłoki, która tu ma swój początek i jest jeszcze
małym potoczkiem. Wpierw ze 2 razy przejechałem go w bród, ale
potem nie chcąc ryzykować jazdy następnego dnia w mokrych butach,
które po deszczowym dniu zdążyły już wyschnąć, na 2 kolejne
przeprawy zdjąłem je i przeprowadziłem rower boso przez wodę. Za
ostatnią przeprawą dojeżdżam do wyczekiwanej Nieznajowej –
kolejne piękne miejsce. Zieleń, zdziczała przyroda i to poczucie
bycia samemu pośrodku niczego… W miejscu wyludnionej wsi pozostały
nadgryzione zębem czasu kapliczki, przydrożne krzyże, zdziczałe
owocowe drzewa i symboliczne drzwi do wsi wraz z planszami i
fotografiami.
Trudno sobie wyobrazić, że kilkadziesiąt lat
temu w Nieznajowej mieszkało ponad 300 mieszkańców, były 2
cerkwie, poczta, tartak parowy, 2 młyny. Cokolwiek by sądzić o
rzezi wołyńskiej i okresie bezpośrednio po niej następującym, to
trudno jednak oprzeć się myśli, że mieszkających tu Łemków
skrzywdzono wysiedlając ich z ojcowizny.
Wydłużające się
cienie uświadamiają, że dzień chyli się ku zachodowi i czas
jechać dalej… Dodałem sobie trochę kilometrów ale i przeżyć.
W każdym razie na obiadokolację do Krempnej jeszcze zdążyłem,
choć byłem chyba ostatni… Wieczorem jeszcze wspólne grillowanie,
ale trzeba się szykować na jutrzejszy wczesny wyjazd do Dębowca.

w kościele pod wezwaniem świętej Katarzyny Aleksandryjskiej w Jaśliskach © TomekChorzow

Kościół pod wezwaniem świętej Katarzyny Aleksandryjskiej w Jaśliskach © TomekChorzow

Schronisko "Zaścianek" w Jaśliskach © TomekChorzow

w Ropiance © TomekChorzow

krzyż z okazji 1000 - lecia chrztu Rusi przy cerkwi w Olchowcu © TomekChorzow

cerkiew w Olchowcu © TomekChorzow

nasza grupa w Olchowcu - tu żeśmy się podzielili © TomekChorzow

byk © TomekChorzow

droga z Olchowca do Polan (asfalt też był) © TomekChorzow

cerkiew w Polanach © TomekChorzow

schronisko Hajstra w Hucie Polańskiej © TomekChorzow

wnętrze kościoła pod wezwaniem świętego Jana z Dukli i świętego Huberta w Hucie Polańskiej © TomekChorzow

przy kościele w Hucie Polańskiej © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem świętego Jana z Dukli i świętego Huberta w Hucie Polańskiej © TomekChorzow

cerkiew w Krempnej © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem św. Maksymiliana Kolbego w Krempnej © TomekChorzow

Żydowskie - opuszczony cmentarz łemkowski © TomekChorzow

Żydowskie © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim © TomekChorzow

Żydowskie - kapliczka łemkowska © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim - zjazd do Ożennej © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim - Długie - cmentarz ofiar I wojny światowej © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim - za Wyszowatką © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim - za Wyszowatką © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim - Długie © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim - Długie - cmentarz ofiat I wojny światowej © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim - w bród przez Wisłokę © TomekChorzow

długi cień © TomekChorzow

Nieznajowa © TomekChorzow

drzwi do wsi Nieznajowa © TomekChorzow

Nieznajowa © TomekChorzow

droga do Nieznajowej © TomekChorzow
Kategoria pielgrzymka, samotna wycieczka
Górska Pielgrzymka Rowerowa z Rzeszowa do Dębowca - dzień II
d a n e w y j a z d u
86.26 km
12.00 km teren
05:43 h
Pr.śr.:15.09 km/h
Pr.max:51.50 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1290 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Poranek przywitał nas
piękną pogodą – po
wczorajszym deszczu pozostało wspomnienie, mokre buty na nogach i nieco niedosuszonych ciuchów w bagażach, opakowanych w folii, aby nie rozprzestrzeniać smrodu. Mszę świętą w kaplicy
odprawił dla nas opiekujący się domem ojciec Jezuita. Przed
wyjazdem jeszcze smarowanie łańcucha – wczoraj woda go skutecznie
wypłukała. Kilka zdjęć i w drogę. Nasza grupa udaje się do
Strachociny, do sanktuarium świętego Andrzeja Boboli, nawiedzając
zarówno Bobolówkę, jak i kościół pod wezwaniem świętej
Katarzyny Aleksandryjskiej.
Następnym miejscem, które zamierzamy odwiedzić jest Rudawka
Rymanowska z malowniczą ścianą skalną nad Wisłokiem. Chcąc
dojechać do Jaślisk nieco inną drogą – ani nie przez Rymanów
ani nie przez Komańczę (obydwie trasy są mi znane z wcześniejszych
edycji pielgrzymki), wybieramy wariant przez Wisłoczek. Jak
się okazuje, wiąże się to z pokonaniem pewnego odcinka w terenie,
ale za to jesteśmy obdarzeni pięknymi, rozległymi widokami i
możemy podziwiać panoramę Beskidu Niskiego. Leśną
drogą wyłączoną z ruchu drogowego dojeżdżamy do szosy
prowadzącej z Rymanowa do Jaślisk w miejsce pomiędzy Desznem a
Królikiem Polskim. Stamtąd znaną, bardzo malowniczą drogą
wjeżdżamy na Przełęcz Szklarską. Po
zakwaterowaniu w gościnnych Jaśliskach, korzystając z wolnego
czasu, postanawiam wybrać się samotnie na południe - w stronę
Lipowca i dalej – na ile się da. Za Lipowcem nowy asfalt się
urywa i łagodnie wznoszącą się drogą gruntową dojeżdżam przez
opuszczoną łemkowską wieś Czeremcha do Przełęczy Beskid i
biegnącej przez jej siodło granicy polsko-słowackiej. Zachwycająca
pustka otaczającej okolicy nad którą dzień się chyli ku końcowi,
atmosfera opuszczenia tych ziem zawsze mnie zastanawia i wprowadza w
szczególny nastrój. Jestem sam pośrodku niczego, mijając tereny,
gdzie kiedyś były ludne wioski, gdzie całe pokolenia żyły,
pracowały, świętowały, rodziły się i umierały, a teraz
pozostały tylko cerkwiska, zarośnięte cmentarze, nagryzione zębem
czasu kapliczki przydrożne i resztki zdziczałych sadów owocowych. W drodze powrotnej zatrzymuję się w tych miejscach na chwilę zadumy i modlitwy...
Cóż – trzeba wracać do Jaślisk na kolację, a tradycyjny rogalik z
czekoladą w piekarni też czeka. Dzień zamykamy modlitwą wieczorną w domu
Sióstr
Sercanek,
gdzie udajemy się już pieszo.
Na zdjęciu poniżej można dostrzec wieże bazyliki w Starej Wsi

poranek w Orzechówce © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem świętej Katarzyny Aleksandryjskiej w Strachocinie © TomekChorzow

figura Matki Bożej japońskiej w Strachocinie © TomekChorzow

kościół pod wezwaniem świętego Jana Chrzciciela w Odrzechowej - do 1945 roku cerkiew greckokatolicka © TomekChorzow

w Rudawce Rymanowskiej © TomekChorzow

w Rudawce Rymanowskiej © TomekChorzow

w Rudawce Rymanowskiej © TomekChorzow

w Beskidzie Niskim © TomekChorzow

rozległe panoramy Beskidu Niskiego © TomekChorzow

rozległe panoramy Beskidu Niskiego © TomekChorzow

brama do Gminy Jaśliska od strony Królika Polskiego © TomekChorzow

na Rynku w Jaśliskach © TomekChorzow

Kapliczka w Lipowcu koło Jaślisk © TomekChorzow

Kapliczka w Lipowcu koło Jaślisk © TomekChorzow

brama do gminy Jaśliska na przełęczy Beskid nad Czeremchą © TomekChorzow

krzyż na przełęczy Beskid nad Czeremchą - już po stronie słowackiej © TomekChorzow

na granicy Polski © TomekChorzow

upamiętnienie nieistniejącej cerkwi we wsi Czeremcha © TomekChorzow

krzyż upamiętniający miejsce dawnej cerkwi © TomekChorzow

Nordkapp - 3190 km © TomekChorzow

w Jaśliskach rogalik z czekoladą musi być © TomekChorzow
Kategoria pielgrzymka, samotna wycieczka
Górska Pielgrzymka Rowerowa z Rzeszowa do Dębowca - dzień I
d a n e w y j a z d u
87.18 km
0.00 km teren
05:23 h
Pr.śr.:16.19 km/h
Pr.max:43.50 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1105 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Po siedmiu
latach wracam na
tą pielgrzymią trasę.
7 lat temu
jechałem z Jasiem.
Około 50
uczestników: kilkanaście
w grupie terenowej, reszta w szosowej. Przemierzamy piękne
Podkarpacie. Każda
grupa jedzie nieco inną trasą poza pierwszym dniem. Mimo iż jadę już
po raz 4, to w kilku miejscach wcześniej nie byłem i kilka dróg
przejechałem po raz pierwszy – zresztą samemu mi zależało na
tym, by poznać coś nowego. Nie byłem tym razem w znanych mi:
Dukli, Komańczy, Iwoniczu, Rymanowie, Jabłonicy Ruskiej, nie
przemierzyłem malowniczej drogi Komańcza – Jaśliska
przez Czystogarb i Moszczaniec, ale byłem w … patrz opisy
kolejnych dni.Punkty
noclegowe są w tych samych miejscach. Jak zawsze gościnna
atmosfera. Okazja do spotkania wielu znajomych, z którymi tyle już
tras pielgrzymkowych przemierzałem, ale
i ciekawe spotkania z nowymi osobami.
Razem jedziemy na odpust do Matki Bożej z La Salette w jej
sanktuarium w Dębowcu.
Przed wyjazdem Msza Święta w kościele
pod wezwaniem Matki Bożej Saletyńskiej.
Chyba
po raz pierwszy opuszczamy Rzeszów w ulewnym deszczu. Załamanie
pogody po wielu wręcz upalnych dniach dotarło na Podkarpacie nad
ranem. Pierwszego dnia mocno leje na początku a potem pada w
zasadzie cały czas. W takiej sytuacji nie zwraca się już uwagi na
przemoczenie, bo i tak wszystko jest mokre. Jedynymi
przedmiotami, które udało mi się uchronić przez wodą był
telefon i aparat fotograficzny, dlatego też zdjęć niewiele. Nawet
przez pomyłkę wieczorem skasowałem ślad z GPS. Niewiele
też postojów, nawet nie zatrzymaliśmy się jak poprzednio przy
kapliczce i źródełku w Przylasku. Na zjazdach trzeba uważać –
ślisko.
Za
Dynowem jedziemy
przez Warę na Izdebki. Radość wjazdu malowniczymi serpentynami
psuje deszcz – nie można się dłużej delektować krajobrazem. Nawet nie
zatrzymujemy się w Starej Wsi. Odłączyłem się tam od grupy chcąc
samemu wstąpić do kościoła, lecz niestety zastałem zamknięte
drzwi. Udało mi się jedynie odwiedzić ogród biblijny za
klasztorem. Potem znowu łączymy się w małą grupkę i tak prawie
o zmroku docieramy do celu pierwszego dnia. Mimo kompletnego
przemoczenia nie odczuwa się zimna. Temperatura powietrza i deszczu
jest dość wysoka.
W
Orzechówce w domu ojców Jezuitów czeka na nas dach nad głową,
pachnący bigos, a wieczorem - Pan Jezus w Przenajświętszym
Sakramencie podczas adoracji.

w kościele pod wezwaniem Matki Bożej Saletyńskiej w Rzeszowie na rozpoczęcie pielgrzymki pieszej i rowerowej do Dębowca © TomekChorzow

pielgrzymka rozpoczyna się w ulewnym deszczu © TomekChorzow

pielgrzymka rozpoczyna się w ulewnym deszczu © TomekChorzow

pielgrzymka rozpoczyna się w ulewnym deszczu © TomekChorzow

krótki postój przy kościele pod wezwaniem Matki Boskiej Śnieżnej w Rzeszowie-Budziwoju © TomekChorzow

droga do kapliczki w Przylasku - tym razem tam się nie zatrzymaliśmy © TomekChorzow

Straszydle © TomekChorzow

na Rynku w Dynowie © TomekChorzow

na Rynku w Dynowie © TomekChorzow

w Izdebkach - w głębi widać dwór, będący obecnie siedzibą Środowiskowego Domu Samopomocy © TomekChorzow

serpentyny w Izdebkach © TomekChorzow

Bazylika Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Starej Wsi © TomekChorzow

ogród biblijny w Starej Wsi © TomekChorzow

wnętrze kaplicy pod wezwaniem Trzech Króli w Willi Ojców Jezuitów w Orzechówce © TomekChorzow
Kategoria pielgrzymka
Górska Pielgrzymka Rowerowa - dzień 4
d a n e w y j a z d u
106.44 km
0.20 km teren
05:26 h
Pr.śr.:19.59 km/h
Pr.max:56.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:930 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Ostatni dzień pielgrzymki rozpoczynamy w zamglonej Kotani.
Nie pada, ale wisząca w powietrzu wilgoć będzie nam towarzyszyć aż do Tarnowa. Na podjeździe na Przełęcz Hałbowską mgła się zagęszcza i co niektórzy (ja też) na zjazd zakładają lampki. Tym razem do Dębowca docieramy nieco inna drogą – już od Nowego Żmigrodu skręcamy na boczną drogę. Na boisku w Dębowcu łączymy się z grupą pieszą, z którą rozpoczynaliśmy pielgrzymkę.
Na placu przy sanktuarium gromadzą się liczni pielgrzymi a nasza grupa rzuca się w oczy dzięki pomarańczowym koszulkom. Zajmujemy stałe miejsce na wzniesieniu. Mszę Świętą odprawia ks. Arcybiskup Adam Szal – metropolita przemyski. W kazaniu nawiązuje do orędzia z La Salette, przypominając o potrzebie świętowania niedzieli.
Po Mszy Świętej jeszcze czeka na nas porcja gorących pierogów – i czas się pożegnać. W czteroosobowej grupie (3 Janów i ja) udajemy się w stronę Tarnowa. Z bagażami jedziemy w dość mocnym (jak na nas) tempie. Trasa znana mi dokładnie. Posługujemy się śladem sprzed 2 lat. W Błażkowej żegnamy się z jednym z Janów, który zmierza w stronę Brzostka – do domu.
Do minimum redukujemy postoje, gdyż zależy nam, aby zdążyć na pociąg odjeżdżający z Tarnowa o godzinie 17.30. Zasadniczo tylko to połączenie gwarantuje przyjazd do Katowic o rozsądnej porze. Następnego dnia czeka szkoła i praca. Jeszcze przesiadka w Krakowie (ponad 1,5 godziny przerwy). Na dworcu w Krakowie żegnamy się z Janem, który odjeżdża innym pociągiem. W Katowicach na dworcu Jaś jeszcze zasiada na chwilę do pianina :)
Krótki ale bardzo udany wyjazd. Piękna pielgrzymka w miłym gronie, dobrej pogodzie, bez awarii (chorzowskie powietrze w dętkach wróciło). Bogu niech będą dzięki!
I do tego z Jasiem – super! :)
Poniżej ślad trasy całej pielgrzymki - wraz z powrotem do Tarnowa
Wyjazd z Kotani zgodnie z planem - o godzinie 7:30 © TomekChorzow
Na Przełęczy Hałbowskiej © TomekChorzow
Zjazd w stronę Nowego Żmigrodu będzie we mgle © TomekChorzow
W oczekiwaniu na grupę pieszą © TomekChorzow
Nasza grupa wyróżnia się na tle innych © TomekChorzow
Procesja z figurą Matki Bożej Saletyńskiej © TomekChorzow
Procesja z wieńcami dożynkowymi © TomekChorzow
Wieńce dożynkowe © TomekChorzow
Z Janem jedziemy tylko część trasy powrotnej © TomekChorzow
Z drugim Janem - aż do Tarnowa (a właściwie aż do Krakowa) © TomekChorzow
Do Tarnowa docieramy na czas © TomekChorzow
W pociągu 31WE Impuls produkcji NEWAGu miejsce na rowery jest źle zaprojektowane. Gdy wiszą więcej niż 2 sztuki przejście wzdłuż składu jest bardzo trudne © TomekChorzow
Kategoria pielgrzymka, wyjazd rodzinny, >100 km, z rowerem w pociągu
Górska Pielgrzymka Rowerowa - dzień 3
d a n e w y j a z d u
91.60 km
0.00 km teren
04:54 h
Pr.śr.:18.69 km/h
Pr.max:61.10 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1246 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
W trzecim dniu mamy dotrzeć do Kotani. Po krótkim zjeździe z rynku w Jaśliskach, położonego na wzgórzu, kierujemy się w kierunku Daliowej. Przez Przełęcz Szklarską docieramy do Rymanowa. W tym roku dalsza droga do Dukli przebiega dużo przyjemniejszą trasą niż 2 lata wcześniej – z możliwie jak największym pominięciem ruchliwych odcinków szos. Pełna zakrętów wąska i miejscami dość stroma droga wiedzie przez Klimkówkę, Iwonicz, Lubatową i Cergową. Dłuższy postój w Iwoniczu pozwala mi przypomnieć sobie to miejsce po czterdziestu kilku latach, kiedy tam spędzałem część wakacji z Rodzicami….Tradycyjnie nawiedzamy sanktuarium Świętego Jana w Dukli skąd kierujemy się na Iwlę i Chyrową z pominięciem drogi wojewódzkiej. Jeszcze przed Chyrową odłączamy się od naszej grupy (i tak wszystkie grupy nie jadą razem). Mamy w planie z Jasiem, Sławkiem i Andrzejem dojechać jeszcze w okolice Ciechani – przez Żydowskie, i to nam się udaje. Wpierw jednak odkrywamy, że bardzo zniszczony odcinek drogi do Polan został wyremontowany. Po krótkim postoju w Krempnej jedziemy przez Żydowskie. Droga coraz bardziej zniszczona, ale to się chyba już nie zmieni. W każdym razie da się jechać. Bardzo zależało mi by znowu dotrzeć do tych miejsc naznaczonych trudnymi, tragicznymi dziejami ludzi tutaj niegdyś żyjących. Pozostały po nich zarośnięte cmentarze, zapomniane nagrobki, zdziczałe resztki sadów karmiących niegdyś mieszkańców soczystymi owocami…Już pierwsza wojna światowa naznaczyła tu swój krwawy ślad. W czasie II wojny światowej operacja dukielska przyniosła kolejną pożogę, nie sposób też pominąć akcji „Wisła”. Na to wszystko nakładają się jakże bolesne rany na rozdartym podziałami Kościele. Nie nam to wszystko osądzać. W każdym razie tutaj znowu patrząc na otaczający krajobraz pochylam się w duchu nad licznymi cierpieniami, których ta ziemia stała się świadkiem.
Nie udało się wracając z Ożennej przejechać przez Wyszowatkę, ale może następnym razem….
Dach nad głową znajdujemy jak poprzednich latach – w Ośrodku Rekolekcyjnym Diecezji Rzeszowskiej w Kotani.
Poranek w Jaśliskach © TomekChorzow
Zwieńczenie ołtarza Kościoła pod wezwaniem Świętej Katarzyny Aleksandryjskiej w Jaśliskach © TomekChorzow
Schronisko "Zaścianek" w Jaśliskach © TomekChorzow
Ostatnie przygotowania do wyjazdu z Jaślisk © TomekChorzow
Z Jasiem © TomekChorzow
Na Przełęczy Szklarskiej (580 m n.p.m) © TomekChorzow
Podczas postoju w Rymanowie © TomekChorzow
W Iwoniczu © TomekChorzow
Iwonicz sprawia bardzo sympatyczne wrażenie © TomekChorzow
Lodowa konkurencja: "Zielona Budka" kontra "Stachura" © TomekChorzow
Chwila postoju przed Cergową na zebranie grupy po ostrym podjeździe © TomekChorzow
u świętego Jana w Dukli © TomekChorzow
Żydowskie - opuszczony cmentarz łemkowski © TomekChorzow
Zimowit jesienny © TomekChorzow
Tablice upamiętniają nieistniejącą wieś łemkowską - Ciechanię © TomekChorzow
W dole za nami była wioska Ciechania © TomekChorzow
zwolnij - niedźwiedzie © TomekChorzow
Kategoria pielgrzymka, wyjazd rodzinny
Górska Pielgrzymka Rowerowa - dzień 2
d a n e w y j a z d u
95.84 km
0.00 km teren
04:47 h
Pr.śr.:20.04 km/h
Pr.max:61.70 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1135 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Drugi dzień pielgrzymki – w pięknej pogodzie przemierzamy Beskid Niski, ale przedtem Msza Święta w Kaplicy pod wezwaniem Trzech Króli w Orzechówce.
Piątek, a więc Droga Krzyżowa, już w Strachocinie. To tutaj w 1591 roku narodził się Święty Andrzej Bobola – patron Polski, okrutnie zamęczony za jedność Kościoła.
Dalsza droga wiedzie już na skraj Bieszczad – do Komańczy. Coraz bardziej zachwycają rozległe niezamieszkałe przestrzenie i łagodne zbocza Beskidu Niskiego. Malowniczą drogą przez Czystogarb docieramy do gościnnych Jaślisk. To tutaj kłaniamy się Matce Bożej Jaśliskiej.
Bogaty we wrażenia dzień kończą wieczorne rozmowy przy tradycyjnych świeżych i jeszcze ciepłych rogalikach (ja preferuję te z czekoladą) oraz kubku gorącego kakao :)
Nad Orzechówką wstaje świt © TomekChorzow
W kaplicy pod wezwaniem Trzech Króli w Orzechówce © TomekChorzow
W Orzechówce © TomekChorzow
Po raz kolejny razem na pielgrzymim szlaku © TomekChorzow
W Strachocinie © TomekChorzow
Podczas Drogi Krzyżowej w Strachocinie © TomekChorzow
W Beskidzie Niskim © TomekChorzow
W sercu Beskidu Niskiego © TomekChorzow
Na trasie © TomekChorzow
U stóp Maryi w Jaśliskach © TomekChorzow
W kolejce po rogaliki © TomekChorzow
Wieczorne rozmowy przy rogalikach w gościnnym "Zaścianku" © TomekChorzow
Kategoria pielgrzymka, wyjazd rodzinny
Górska Pielgrzymka Rowerowa - dzień 1
d a n e w y j a z d u
95.08 km
4.00 km teren
05:11 h
Pr.śr.:18.34 km/h
Pr.max:54.50 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1110 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Po raz trzeci wyruszam na tą pielgrzymkę – tym razem z Jasiem. Po raz
pierwszy jedziemy razem na taką wielodniową trasę. Około 80 uczestników: 20 w
grupie terenowej, reszta w szosowej. Przemierzamy piękne Podkarpacie.
Trasa różni się nieco od dotychczasowych edycji, choć punkty
noclegowe są w tych samych miejscach. Jak zawsze gościnna atmosfera. Okazja do
spotkania wielu znajomych, z którymi tyle już tras pielgrzymkowych przemierzałem.
Razem jedziemy na odpust do Matki Bożej z La Salette w jej sanktuarium w
Dębowcu.
Przed wyjazdem Msza Święta w kościele pod wezwaniem Matki
Bożej Saletyńskiej.
Za Dynowem kierujemy się w stronę Jabłonicy Ruskiej, gdzie
przeprawiamy się promem na drugą stronę Sanu. W Orzechówce w domu ojców Jezuitów czeka na nas dach nad głową, pachnący bigos, a wieczorem - Pan Jezus w Przenajświętszym Sakramencie
podczas adoracji.
Za chwilę wyruszamy © TomekChorzow
Przed kościołem Matki Bożej Saletyńskiej w Rzeszowie © TomekChorzow
Nad Wisłokiem w Rzeszowie © TomekChorzow
W Przylasku © TomekChorzow
Na Rynku w Dynowie © TomekChorzow
Na Rynku w Dynowie © TomekChorzow
Krótki postój © TomekChorzow
W trasie koło Jabłonicy Ruskiej © TomekChorzow
W oczekiwaniu na prom © TomekChorzow
Na promie © TomekChorzow
Przeprawa promem przez San © TomekChorzow
Druga grupa płynie kolejnym kursem © TomekChorzow
W kaplicy pod wezwaniem Trzech Króli w Orzechówce © TomekChorzow
Kategoria pielgrzymka, wyjazd rodzinny
Na Jasną Górę na obchody zakończenia jubileuszu 1050 Chrztu Polski
d a n e w y j a z d u
161.00 km
15.00 km teren
08:18 h
Pr.śr.:19.40 km/h
Pr.max:58.30 km/h
Temperatura:23.0
HR max:176 (102%)
HR avg:138 ( 80%)
Podjazdy:1178 m
Kalorie: 6624 kcal
Rower:Accent Nordkapp
W tym roku przypada bardzo ważna rocznica: 1050 lat od
przyjęcia Chrztu Świętego przez Mieszka I. Tym, czym dla mnie był dzień 13
czerwca 1963 roku - tym dla mojej Ojczyzny tamta data. Od Chrztu w życiu
chrześcijanina tak wiele się zaczyna, a i w Polsce też tak wiele się wówczas
zaczęło…Nie było mi dane osobiście uczestniczyć we wcześniejszych obchodach
tego jubileuszu, wobec czego decyzja, co do udziału jednoznaczna. Tym bardziej,
że miał im przewodniczyć Ojciec Święty Franciszek. Na dojazd do Częstochowy
Koleje Śląskie zaoferowały sporo dodatkowych pociągów toteż i taka opcja
dojazdu była brana pod uwagę.
Niemniej perspektywa pewności własnego wygodnego miejsca
siedzącego podczas całej podróży (no może za wyjątkiem krótkiego stawania na
pedałach dla rozluźnienia) jest zawsze nad wyraz nęcąca….
Pierwotny plan wyjazdu przed północą nie wypalił, ale tak
miało być – byłbym trafił na opady, które nawiedziły okolice Częstochowy nad
ranem. Zresztą w ogóle – ani przez chwilę nie jechałem w deszczu, choć nieraz
omijając kałuże na nawierzchni mokrej od świeżych opadów. Wyjazd z domu ok. g.
4.20, a więc ostatni moment by jeszcze była szansa zdążyć. Za Chorzowem już całkiem
jasno, a w Piekarach gaszę lampkę. Najkrótszą, główną drogą w znikomym o tej
porze ruchu ulicznym. Tu i ówdzie mijam zaspanych przechodniów. Deszcz zdaje
się wisieć w powietrzu, ale jest ciepło – jedzie się przyjemnie – oczywiście na
krótko. Za Ostrożnicą kieruję się asfaltem w stronę Brynicy i Bibieli, a
stamtąd dalej dobrze znaną drogą gruntową przez las mijając Bagno Bruch do
Woźnik. Ileż to lat temu poznałem tą drogę idąc w pieszej pielgrzymce
chorzowskiej? Chyba był rok 1986….
Po drodze natrafiam na plac budowy autostrady A1 – da się
przejechać, choć nawierzchnia nierówna i żal, że ten piękny las nie będzie już
nigdy taki jak kiedyś… Cóż, blachsmrodziarstwo chce się wszędzie wozić furami.
Mam nadzieję, że przy autostradzie powstanie ścieżka techniczna, która pozwoli
sprawnie przejechać rowerem, ale ciszy już nie będzie…
W Częstochowie zostawiam rower w gościnnych progach domu
Sióstr Salezjanek, ubieram sandały i długie spodnie i pomimo niewczesnej już pory
udaje mi się sprawnie zająć miejsce w obrębie „czerwonego” sektora.
Radosna atmosfera oczekiwania wszystkim się udziela. Oklaski
i okrzyki wzmagają się podczas przejazdu Ojca Świętego pomiędzy sektorami. Po
transparentach widać, że wielu przybyło z nawet z dalszych stron Polski. Nie
brakuje też zagranicznych uczestników ŚDM, którzy na ten dzień opuścili Kraków,
by świętować z Polską.
I te słowa wyjęte z papieskiej homilii – jedne z wielu: „Pan
nie chce, żeby się Go lękano jako możnego i dalekiego władcy, nie chce
przebywać na tronie w niebie czy w podręcznikach historii, ale pragnie schodzić
w nasze codzienne wydarzenia, aby iść z nami. Myśląc o darze tysiąclecia
obfitującego wiarą, wspaniale jest przede wszystkim podziękować Bogu, który
podążał z waszym narodem, biorąc go za rękę tak jak ojciec bierze za rękę
swojego syna i towarzysząc mu w wielu sytuacjach.”
Nie sposób w takich sytuacjach nie zauważyć: szkoda, że tak
niewielu potrafi odpowiedzieć po łacinie na wezwania kapłana…A któż potrafi z
Papieżem wspólnie odmówić Pater noster???
Czas wielkiej łaski – i tak szybko nadchodzi moment, gdy
papieski śmigłowiec dwukrotnie zatacza nad nami pożegnalny okrąg by udać się do
Krakowa….
Powrót nieco zmienioną trasą: W Woźnikach obieram kurs na
Cynków (świetny zjazd pozwalający nieźle się rozpędzić) po czym skręcam w prawo
na Strąków. Pierwszy raz tamtędy jechałem i przyznam, że pomimo wyboistej leśnej
nawierzchni mogę polecić ten odcinek.. W pobliżu lotniska znowu napotykam
budowę autostrady. Przez Sączów, Siemonię, Dobieszowice, Bobrowniki, Namiarki,
Brzozowice Kamień, Brzeziny, Maciejkowice docieram do domu – wcale nie
najkrótszą trasą. Trzeba się było jeszcze trochę „posmykać” – jak mawia moja
Żona. Inaczej czułbym się nieco „niedokręcony”.
Cóż – piękny dzień – jakże bogaty. Deo gratias!
Za Ostrożnicą krótki postój © TomekChorzow
Plac budowy autostrady A1 na południe od Woźnik © TomekChorzow
Trasa wiedzie przez Pakuły © TomekChorzow
Przed szczytem Jasnej Góry już tłumy © TomekChorzow
Z pielgrzymami z Kolumbii © TomekChorzow
Kto powiększy ten dostrzeże postać Ojca Świętego © TomekChorzow
Po Mszy Świętej © TomekChorzow
Kościół pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa na Stradomiu - parafia prowadzona przez Zgromadzenie Salezjanów © TomekChorzow
Znajomy baner na ścianie (przy kościele pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa na Stradomiu - parafia prowadzona przez Zgromadzenie Salezjanów) © TomekChorzow
Paltforma widokowa koło lotniska w Pyrzowicach © TomekChorzow
Drzewo wrosło w skały (w Siemoni) © TomekChorzow
Kategoria >100 km, samotna wycieczka, pielgrzymka