nie-samotna wycieczka
Dystans całkowity: | 2692.80 km (w terenie 453.50 km; 16.84%) |
Czas w ruchu: | 159:22 |
Średnia prędkość: | 16.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.80 km/h |
Suma podjazdów: | 12267 m |
Maks. tętno maksymalne: | 190 (110 %) |
Maks. tętno średnie: | 149 (86 %) |
Suma kalorii: | 39523 kcal |
Liczba aktywności: | 41 |
Średnio na aktywność: | 65.68 km i 3h 53m |
Więcej statystyk |
wspólna wycieczka do Lublińca i Kochcic
d a n e w y j a z d u
43.73 km
12.00 km teren
03:53 h
Pr.śr.:11.26 km/h
Pr.max:35.70 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:317 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Wspólny wypad z Żoną. Jeden z nielicznych iście wakacyjnych
dni w tym roku. Wyjazd z działki w Koszęcinie wpierw kierując się na Potępowe.
Tutaj pewien błąd: zamiast dojechać do Rusinowic przez Piłkę skierowaliśmy się –
zdawałoby się krótszą drogą, ale bardzo piaszczystą. Co nieco trzeba było z
buta. Z Rusinowic do centrum Lublińca dotarliśmy przez Droniowiczki klucząc tu
i tam i zaglądając w różne zakamarki. Dłuższy odpoczynek na Placu Konrada Mańki
czyli na Rynku. Tutaj okazało się, że przednia opona w rowerze Żony jest
uszkodzona. Osnowa się rozwarstwiła i grozi jej rozerwanie – czyżbym znów za
mocno ja napompował? Nie było innego wyjścia, tylko w pobliskim sklepie
zaopatrzyć się w nową oponę. Z Centrum Lublińca dojechaliśmy do najdalszego punktu
wycieczki – parku w Kochcicach. Stamtąd już powrót przez Kochanowice, Sadów,
Rusinowice – i tym razem przez Piłkę. Bardzo udany wspólny wypad – oby takich
więcej przy pięknej letniej jeszcze pogodzie i prawie bezchmurnym niebie.
samotna sosna się ostała © TomekChorzow
przez piachy trzeba było z buta © TomekChorzow
tablice upamiętniające świętą Edytę Stein w Lublińcu © TomekChorzow
daty z życia świętej Edyty Stein na Rynku w Lublińcu © TomekChorzow
daty z życia świętej Edyty Stein na Rynku w Lublińcu © TomekChorzow
daty z życia świętej Edyty Stein na Rynku w Lublińcu © TomekChorzow
daty z życia świętej Edyty Stein na Rynku w Lublińcu © TomekChorzow
daty z życia świętej Edyty Stein na Rynku w Lublińcu © TomekChorzow
daty z życia świętej Edyty Stein na Rynku w Lublińcu © TomekChorzow
daty z życia świętej Edyty Stein na Rynku w Lublińcu © TomekChorzow
daty z życia świętej Edyty Stein na Rynku w Lublińcu © TomekChorzow
daty z życia świętej Edyty Stein na Rynku w Lublińcu © TomekChorzow
daty z życia świętej Edyty Stein na Rynku w Lublińcu © TomekChorzow
daty z życia świętej Edyty Stein na Rynku w Lublińcu © TomekChorzow
daty z życia świętej Edyty Stein na Rynku w Lublińcu © TomekChorzow
daty z życia świętej Edyty Stein na Rynku w Lublińcu © TomekChorzow
daty z życia świętej Edyty Stein na Rynku w Lublińcu © TomekChorzow
fontanna na Rynku w Lublińcu © TomekChorzow
razem na Rynku w Lublińcu © TomekChorzow
na ulicy nazwanej imieniem patrona z mojej rodziny © TomekChorzow
na ulicy Jana Cebulskiego © TomekChorzow
kościół pod wezwaniem świętej Anny w Lublińcu © TomekChorzow
kapliczka przy kościele pod wezwaniem świętej Anny w Lublińcu © TomekChorzow
przy kościele pod wezwaniem świętej Anny w Lublińcu © TomekChorzow
razem w parku w Kochcicach © TomekChorzow
park w Kochcicach © TomekChorzow
uszkodzona opona © TomekChorzow
pałac w Kochcicach © TomekChorzow
kościół pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Kochcicach - kontrola czasu © TomekChorzow
cienie DWA © TomekChorzow
Zosia zasuwa z nową oponą na bagażniku © TomekChorzow
efekt zakupów dokonanych przez Żonę w Lublińcu - przewieziony w sakwie © TomekChorzow
Kategoria nie-samotna wycieczka, wyjazd rodzinny
Skołuj pomoc 2019
d a n e w y j a z d u
119.47 km
15.00 km teren
06:29 h
Pr.śr.:18.43 km/h
Pr.max:34.80 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:932 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Zorganizowana przez Hestyjne Centum Wolontariatu wspólna akcja „skołuj
pomoc” była okazją do przejażdżki w stronę Jeziora Paprocańskiego. W stronę "tam" trochę się spieszyłem i w zasadzie jechałem najkrótszą drogą. Na miejscu miłe spotkanie ze znajomymi w sympatycznej atmosferze - i w drogę: rewelacyjną ścieżką rowerową wokół malowniczego Jeziora Paprocańskiego. Udało mi się wykręcić 6 okrążeń, a na koniec jeszcze siódme (po posileniu się przy grilu) - tym razem w przeciwną stronę, dla "odkręcenia" :). Letnia ciepła pogoda sprzyjała - piękna impreza - i podziękowania dla Organizatorów.
Przyznam że po raz pierwszy objechałem całe jezioro - warto by tu przyjeżdżać częściej.
W drodze powrotnej zajechałem jeszcze w różne miejsca - po prostu tak się trochę "posmykać", jak to określa moja Żona, a i przy okazji co nieco pozwiedzać. Pomiędzy Makołowcem a Podlesiem trafiłem na dość trudną leśną drogę a potem polną miedzę, na pewno nieprzejezdną po większych deszczach, ale tym razem się udało.
Jeszcze
o akcji „skołuj pomoc”: po raz kolejny ERGO Hestia zorganizowała w
rożnych częściach Polski wspólne przejazdy rowerowe mające na celu z
jednej strony zebranie środków na cel charytatywny a z drugiej
propagowanie ruchu na świeżym powietrzu. Polega to na tym, ze Zarząd
przeznacza na wcześniej obrany cel charytatywny określoną sumę pieniężną za każdy przejechany przez
uczestników akcji kilometr - świetny pomysł :)
"skołuj pomoc" © TomekChorzow
dynamiczne znaki drogowe w Panewnikach © TomekChorzow
Ekipa w komplecie © TomekChorzow
podczas ostatniej - siódmej rundy wokół Jeziora w Paprocanach, którą przejechałem w odwrotną stronę © TomekChorzow
Jezioro Paprocany © TomekChorzow
kościół pod wezwaniem Błogosławionej Karoliny Kózkówny w Tychach © TomekChorzow
tężnia w Tychach przy kościele pod wezwaniem pod wezwaniem Błogosławionej Karoliny Kózkówny w Tychach © TomekChorzow
kościół pod wezwaniem Błogosławionej Karoliny Kózkówny w Tychach wyróżnia się oryginalnością wsód świątyń powstałych w ostatnim czasie © TomekChorzow
kamienny krzyż przydrożny przy ulicy Uniczowskiej w Tychach © TomekChorzow
modernistyczna bryła kościoła pod wezwaniem świętego Jana Chrzciciela w Tychach pochodzącego z lat pięćdziesiątych XX wieku © TomekChorzow
opuszczony biurowiec Zakładów Elektroniki Górniczej w Tychach © TomekChorzow
skład załadowany około trzystoma nowymi Fiatami 500 oczekuje na podpięcie lokomotywy na tyskiej stacji © TomekChorzow
Kościół Matki Bożej Królowej Aniołów w Wilkowyjach © TomekChorzow
ten sam kościół w innym ujęciu © TomekChorzow
wnętrze Kościoła Matki Bożej Królowej Aniołów w Wilkowyjach © TomekChorzow
tężnia w Katowicach na Zadolu © TomekChorzow
Osiedle Franciszkańskie w Panewnikach © TomekChorzow
długi skład Eaos-ów załadowanych węglem z Czapajewem na czele zmierza w stronę Katowic Ligoty od strony Kopalni Śląsk linią nr 141 - zdjęcie zrobione na przejeździe w ciągu ulicy Ogrodowej w Kokocińcu © TomekChorzow
Kategoria >100 km, nie-samotna wycieczka
na Bytków
d a n e w y j a z d u
15.87 km
0.00 km teren
01:12 h
Pr.śr.:13.22 km/h
Pr.max:34.70 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
na odwiedziny :)
W jedną stronę jedna połówka pętli przez Park Śląski a z powrotem druga (tyle, że już po ciemku)
na osiedlu przy ulicy Okrężnej na Bytkowie czyli w miejscu docelowym © TomekChorzow
Kategoria nie-samotna wycieczka, wyjazd rodzinny
na Kywałd i do źródełka - rodzinnie
d a n e w y j a z d u
20.04 km
19.50 km teren
01:30 h
Pr.śr.:13.36 km/h
Pr.max:41.30 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:108 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Rodzinny wieczorny wypad do źródełka w licznym składzie: 11 uczestników na 9 rowerach (jeden maluch w przyczepce, drugi na foteliku)
w oczekiwaniu na resztę grupy © TomekChorzow
Kategoria wyjazd rodzinny, nie-samotna wycieczka
na Krywałd
d a n e w y j a z d u
27.78 km
17.00 km teren
01:36 h
Pr.śr.:17.36 km/h
Pr.max:40.60 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Z samego rana krótki ale piękny wypad do lasu: Przez Rokosi Most na Randez Vous. Tutaj spotkanie z nieznajomym rowerzystą Ryszardem z Bruśka. Dalej już wspólnie na Krywałd nie najkrótszą drogą ale po lepszej nawierzchni. Mile zaskoczyła mnie zadbana okolica źródełka z nową obszerną wiatą. W Bruśku pożegnanie i dalej samemu szosą do Koszęcina. Po południu jeszcze wypad do centrum Koszęcina z laptopem w plecaku.
nad stawem Siewniok o poranku © TomekChorzow
łąka na Krywałdzie © TomekChorzow
przy krzyżu na Krywałdzie © TomekChorzow
wśród zarośli na Krywałdzie © TomekChorzow
wiata przy źródełku koło Krywałdu © TomekChorzow
pociąg KS 94401 Kolei Śląskich zbliża się do stacji w Koszęcinie © TomekChorzow
z plecakiem w laptopie czy z laptopem w plecaku - po południu wracając z "służbowej" części trasy © TomekChorzow
Kategoria nie-samotna wycieczka
Skołuj Pomoc 2018
d a n e w y j a z d u
68.21 km
20.00 km teren
04:11 h
Pr.śr.:16.31 km/h
Pr.max:44.40 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:637 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Zorganizowana przez hestyjne centum wolontariatu wspólna
akcja „skołuj pomoc” była w tym roku okazją do przejażdżki po lasach
murckowskich: najpierw przez Muchowiec do Rybaczówki nad Stawem Janina, potem dla
chętnych dowolna liczba pętli po wyznaczonej leśnej trasie. Udało się wykręcić
pięć, choć oczywiście z większą liczbą nie byłoby problemu.
Sympatyczna inicjatywa, szczytny cel, niezła pogoda, możliwość
spotkania i ciekawych rozmów w „pozasłużbowej” atmosferze – zarówno przy
kiełbaskach i ognisku na samej Rybaczówce, jak i po drodze. Mimo, że lasy
Murckowskie są tak blisko, to przyznam, że przy samej Rybaczówce wcześniej nie byłem.
Do samych Katowic dojazd w miłym towarzystwie Mateusza i
Beaty. Powrót już częściowo przez Tysiąclecie w pojedynkę.
Jeszcze o akcji „skołuj pomoc”: po raz kolejny ERGO
Hestia zorganizowała w rożnych częściach Polski wspólne przejazdy rowerowe,
mające na celu z jednej strony zebranie środków na cel charytatywny a z drugiej
propagowanie ruchu na świeżym powietrzu. Polega to na tym, że Zarząd przeznacza
na wcześniej obrany cel charytatywny określoną sumę pieniężną za każdy
przejechany przez uczestników akcji kilometr - świetny pomysł :)
w punkcie zbiórki opodal Przedstawicielstwa ERGO Hestii w Katowicach © TomekChorzow
w punkcie docelowym przy Rybaczówce © TomekChorzow
"znak, któremu sprzeciwiać się będą" (Łk 2,34) - w lesie murckowskim © TomekChorzow
Rybaczówka nad Stawem Janina - jedno z sympatycznych miejsc w katowickich lasach © TomekChorzow
Kategoria nie-samotna wycieczka
do Pszczyny i Oświęcimia
d a n e w y j a z d u
156.04 km
30.00 km teren
08:43 h
Pr.śr.:17.90 km/h
Pr.max:37.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1100 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Sprzyjająca pogoda i niezwykłe jak na ostatni czas
możliwości czasowe skłoniły mnie by wyruszyć w dalszą trasę. Inspiracją była
jednak przede wszystkim możliwość spotkania z Michałem i jego podopiecznymi na
trasie zaplanowanej wycieczki do Pszczyny uczniów Zespołu Szkół Zawodowych Towarzystwa
Salezjańskiego w Oświęcimiu.
Rano wyjazd znaną trasą w stronę Kostuchny w sprawach
zawodowych. Trochę się tutaj zaplątałem, choć przecież już tyle razy tu byłem,
ale miałem okazję podjechać w miejsce docelowe z innej strony.
Dalsza trasa przez Podlesie gdzie włączyłem się w
oznakowaną trasę rowerową wiodącą do Pszczyny. Nie trzymając się jej wszakże
dokładnie przebiegu szlaku i przejeżdżając przez Wilkowyje, Mąkołowiec i
centrum Tychów dojechałem do leśnych dróg w rejonie Jeziora Paprocany. Po raz
pierwszy byłem tutaj na rowerze. Świetne trasy – idealna nawierzchnia, piękne
okolice.
Przy pałacu w Pszczynie sympatyczne spotkanie z grupą
młodzieży, która dojechała z Oświęcimia. Żeńska część ekipy postanawia wracać
najkrótszą drogą a my – w 5 osób prowadzeni przez Michała zajechaliśmy po
drodze nad jezioro Goczałkowice.
Po raz pierwszy mogłem je zobaczyć, mimo że mieszkam tak
blisko.
Tafla wody robi spore wrażenie swoim rozmiarem. Powrót drogą
933 przez Brzeszcze. Na szczęście w sobotę ruch nie był zbyt duży i można było
w miarę bezpiecznie dojechać. Zawsze w takich sytuacjach ważna jest kwestia
dyscypliny w grupie nad którą ma się przynajmniej moralną pieczę, ale nie było
z tym źle. Chłopcy się spisali….
O godzinie 16 dotarliśmy do Oświęcimia, skąd już samotnie
przed godziną 17 wyruszyłem w drogę powrotną – i to nie najkrótszą trasą.
Niestety, reflektor pozostał w domu (nie przypuszczałem, że będę wracał tak
późno), wskutek czego zapadający zmrok i leśny odcinek trasy przede mną zaczął
mnie napawać niepokojem. W krytycznym momencie napotkałem innego rowerzystę, z
którym przemierzyłem odcinek do Murcek, korzystając z jego światła.
Niestety, dni są już bardzo krótkie i trzeba pamiętać o
oświetleniu.
Pożegnaliśmy się zaraz za przejazdem przez drogę nr 86 w
okolicy Siągarni. Stamtąd postanowiłem już jak najszybciej udać się w
oświetlone okolice. Niestety z Murcek nie ma dogodnej drogi rowerowej do
centrum Katowic. Pojechałem w stronę kliniki w Ochojcu – jeszcze przez las, ale
asfaltem. Później ulicą Jankego, koło pętli tramwajowej w Brynowie, mijając wieżę spadochronową i przez Rynek i Tysiąclecie.
Bardzo udany wyjazd: spotkanie z Michałem i ciekawe rozmowy,
nowe tereny i okolice, w których na rowerze wcześniej nie byłem (tak jest, że
kierunek północny jest przeze mnie bardziej „uprzywilejowany”), piękna pogoda
no i 156km – zawsze coś.
Kościół pod wezwaniem Świętej Marii Magdaleny w Starych Tychach © TomekChorzow
Piękne leśne drogi w lasach w okolicy Kobióra © TomekChorzow
Dziki się napracowały © TomekChorzow
Pszczyna już blisko © TomekChorzow
Nowo powstający kościół pod wezwaniem Świętego Jana Pawła II w Pszczynie w okolicy ulicy Łowieckiej © TomekChorzow
Spotkanie przed pałacem w Pszczynie © TomekChorzow
Nad Jeziorem Goczałkowickim © TomekChorzow
Odpoczynek na tamie w Goczałkowicach © TomekChorzow
Przed drogą powrotną © TomekChorzow
U Salezjanów w Oświęcimiu czeka na nas obiad © TomekChorzow
Figura Świętego Jana Bosko na korytarzu © TomekChorzow
Kościół pod wezwaniem Świętego Józefa w Oświęcimiu © TomekChorzow
Birkenau © TomekChorzow
Nowy Bieruń - Kościół pod wezwaniem Świętej Barbary © TomekChorzow
Lędziny - kościół pod wezwaniem Świętej Anny © TomekChorzow
Kategoria >100 km, nie-samotna wycieczka, wyjazd rodzinny
dokoła Babiej Góry i Pilska (prawie)
d a n e w y j a z d u
156.01 km
5.00 km teren
09:03 h
Pr.śr.:17.24 km/h
Pr.max:60.80 km/h
Temperatura:29.0
HR max:180 (104%)
HR avg:149 ( 86%)
Podjazdy:2013 m
Kalorie: 7414 kcal
Rower:Accent Nordkapp
Właśnie „prawie” dokoła, bo nie zamknęliśmy całej pętli.
Trzeba by jeszcze dojechać do Żywca dość ruchliwą drogą, a to nie miało
większego sensu.
Wspólny wyjazd z Michałem – po dłuższej przerwie udało się
razem wybrać na dość wymagającą trasę. Upalna pogoda, widoki, wspaniałe
podjazdy i jakże miłe choć niespodziewane spotkanie z Klimkiem – tak można by
określić w skrócie.
Wczesna pobudka by zdążyć do Katowic na pierwszy pociąg do
Żywca a więc na godzinę 4:30. Po drodze postój w Sporyszu a potem wspinaczka do
Sanktuarium Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych w Przyłękowie. Podjazd niezbyt
długi, ale dość wymagający – cały czas sztywno trzyma i nie daje chwili
wytchnienia. Rzecz jasna musiałem się zatrzymywać dla uspokojenia tętna (i
rozejrzenia się wokół). Nagrodą jest możliwość nawiedzenia tego jakże pięknego,
położonego w samym sercu gór sanktuarium. Na zjeździe w zasadzie ani na chwilę
nie można popuszczać klamek – widać jak jest stromo. Dalsza droga wiodła w
stronę Jeleśni – niestety szosa jest dość uciążliwa i bardzo ruchliwa. Tutaj
przy Starej Karczmie odbijamy w lewo w stronę Przyborowa i Koszarawy. Droga
cały czas się wznosi, choć dość łagodnie. Dwa razy wcześniej już tamtędy
jechałem: 29 października 2008r., kiedy to z powodu przeziębienia musiałem
skrócić trasę i zajechałem do stacji w Kurowie Suskim zaliczając po drodze z
buta Klekociny i 11 października 2010r. - wówczas pokonałem podobną trasę do
obecnej. Tym razem wzorowałem się na niej. Gdzieś pomiędzy Przyborowem i
Koszarawą nieoczekiwanie spotykamy Klimka i w stronę Klekocin jedziemy już razem. Zachęcony opisem: http://www.altimetr.pl/przelecz-klekociny.html
postanowiłem zaproponować właśnie taki wariant trasy.
Podjazd powyżej kościoła o. Franciszkanów robi się już rzeczywiście bardzo
sztywno, a końcówka to już prawdziwa ścianka. Wyłącznie przełożenie 1:1. Trzeba
się pilnować, aby przednie koło nie utraciło kontaktu z asfaltem….nachylenie na
pewno miejscami dochodzi do 20%.
Na Klekocinach (z którym to miejscem łączą mnie miłe wspomnienia
sprzed 30 lat – kto wie ten wie..) żegnamy się z Klimkiem, który wraca do
siebie, a my z Michałem zjeżdżamy w stronę Zawoi Wełczy dość kamienistą drogą.
Podjazd tamtędy na innych rowerach niż MTB w zasadzie nie byłby możliwy.
Zjeżdżając ostrożnie i omijając kamienie docieramy do asfaltu a po chwili
skręcamy w prawo w stronę Krowiarek. Po raz piąty dane mi jest wspinać się na
tą przełęcz a po raz drugi od strony Zawoi. Podjazd jest długi i gdyby nie 2 „agrafki”
to byłby bardzo „mulący”. Jest jednak na tyle łagodny, że nie narzucając zbyt
dużego tempa można jechać non stop. Na krótko zatrzymujemy się na przełęczy.
Mnóstwo samochodów na parkingu świadczy o tłumach piechurów, które zmierzają w
stronę szczytu Babiej Góry. Po szybkim zjeździe w stronę Zubrzycy skręcamy na
Rajsztag by podążyć tą malowniczą i mocno pofałdowaną drogą w stronę Lipnicy.
Tutaj uzupełniamy wyczerpane zapasy napojów i udajemy się w stronę Námestovo.
Postój i posiłek w czasie którego szacujemy odległość która nam pozostała z
uwzględnieniem dojazdu do Rajczy na ostatni pociąg na godzinę 20:26. Nie
ociągając się zbytnio kierujemy się na Zákamenné i Novoť, by po łagodnym
podjeździe około godziny 18:30 a więc ze sporym zapasem czasu wjechać na
przełęcz Glinka. Na przełęczy opuszczone i nikomu niepotrzebne budynki dawnego
przejścia granicznego.
Opuszczamy Słowację, która tym razem robi na nas
zdecydowanie korzystniejsze wrażenie niż kiedyś: nawet starsze domy zadbane i
odnowione, ukwiecone i wypielęgnowane ogródki. Widać spore zmiany. Pozostały
wprawdzie głośniki na słupach w małych miejscowościach jako relikt przeszłości.
Napotkane kościoły i kapliczki też zadbane.
Z przełęczy Glinka, na którą podjechaliśmy od Słowacji
niemal nie zauważając nachylenia, zjazd w stronę Ujsoł i Rajczy jest
zdecydowanie bardziej stromy. Szybko meldujemy się w Rajczy, a podczas
godzinnego oczekiwania na pociąg raczymy się pysznymi lodami. Przed godziną
20:30 wsiadamy do nowego Elfa, jednak zdecydowanie za mocno podkręcona
klimatyzacja zmusza do włożenia czegoś na siebie, by na katowickim peronie
znowu to zdjąć. Czy trzeba aż tak chłodzić, gdy na dworze panuje upał?
Piękny wyjazd z Michałem, wspaniałe widoki: beskidzkie
doliny, rozległa panorama nieco zamglonych Tatr, Babia Góra z „drugiej strony”,
zielone świerkowe lasy, i te strome podjazdy – istne „ścianki”. Może uda się w
niezbyt odległym czasie znowu wrócić na rowerze w te beskidzkie strony?
Kościół pod wezwaniem Chrystusa Króla w Sporyszu © TomekChorzow
Bardzo sztywny podjazd do sanktuarium Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych w Przyłękowie © TomekChorzow
Widać jak stromo © TomekChorzow
W najwyższym punkcie - kościół i probostwo zostały nieco niżej © TomekChorzow
Kościół pod wezwaniem Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych w Przyłękowie © TomekChorzow
Podczas zjazdu warto się zatrzymać by podziwiać piękną panoramę (i ostudzić hamulce) © TomekChorzow
W Przyborowie © TomekChorzow
Po drodze niespodziewane i miłe spotkanie z Klimkiem © TomekChorzow
Michał pokonuje ostatnią ściankę podjazdu pod Klekociny © TomekChorzow
Zmęczenie i radość © TomekChorzow
Na Klekocinach żegnamy się z Klimkiem © TomekChorzow
Babią Górę już widać - przed nami podjazd na Krowiarki © TomekChorzow
Na parkingu na Krowiarkach tłok © TomekChorzow
Odpoczynek na Rajsztagu © TomekChorzow
W głębi widać Babią Górę © TomekChorzow
Zamglona panorama Tatr ze Słowacji © TomekChorzow
Babia od Słowacji - z okolic Námestovo © TomekChorzow
Novoť - kaplica przy cmentarzu © TomekChorzow
Opuszczona infrastruktura przejścia granicznego na przełęczy Glinka © TomekChorzow
Przed ostatnim zjazdem w stronę Rajczy © TomekChorzow
Kategoria >100 km, nie-samotna wycieczka, wyjazd rodzinny, z rowerem w pociągu
do Koszęcina z Michałem
d a n e w y j a z d u
103.10 km
20.00 km teren
05:30 h
Pr.śr.:18.75 km/h
Pr.max:35.40 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Choć znaną dobrze trasą to świetny wypad, bo:
- Z Michałem
- Przy bardzo dobrej pogodzie
- >100 km
- itd..

Michał korzysta z lemondki © TomekChorzow

Na drodze pożarowej nr 6 © TomekChorzow
Kategoria >100 km, nie-samotna wycieczka, wyjazd rodzinny
Skołuj Pomoc 2016
d a n e w y j a z d u
92.91 km
0.00 km teren
05:33 h
Pr.śr.:16.74 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Zorganizowana przez hestyjne centum wolontariatu wspólna akcja „skołuj pomoc” była okazją do przejażdżki po okolicach Świerklańca: najpierw przez Park, potem 3 pętle wokół Zbiornika Nakło-Chechło i objazd wokół Zbiornika Kozłowa Góra. W drodze powrotnej udało mi się odwiedzić kilka miejsc, gdzie – choć tak blisko, to koło mojego roweru jeszcze nie stanęło: szczyt Kozłowej Góry wraz z kościołem pod wezwaniem Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Księżą Górę w Radzionkowie. Dojechałem też do nowego kościoła pod wezwaniem Świętego Józefa Robotnika na Stroszku.
Jeszcze o akcji „skołuj pomoc”: po raz drugi ERGO Hestia zorganizowała w rożnych częściach Polski wspólne przejazdy rowerowe mające na celu z jednej strony zebranie środków na cel charytatywny a z drugiej propagowanie ruchu na świeżym powietrzu. Polega to na tym, ze Zarząd przeznacza na wcześniej obrany cel (w tym roku na zakup sprzętu rehabilitacyjnego) określoną sumę pieniężną za każdy przejechany przez uczestników akcji kilometr - świetny pomysł :)
"skołuj pomoc" © TomekChorzow
postój nad zalewem Nakło-Chechło © TomekChorzow
Na pętli wokół zbiornika Nakło-Chechło © TomekChorzow
Jadąc leśnym duktem © TomekChorzow
Każdy otrzymał plakietkę z oznakowaniem akcji © TomekChorzow
Kościół pod wezwaniem Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Kozłowej Górze © TomekChorzow
Rozległy widok ze szczytu Kozłowej Góry © TomekChorzow
Na Księżej Górze © TomekChorzow
Ze szczytu Księżej Góry © TomekChorzow
Kościół pod wezwaniem Świętego Józefa Robotnika w Stroszku © TomekChorzow
Wnętrze Kościoła pod wezwaniem Świętego Józefa Robotnika w Stroszku © TomekChorzow
Osiedle domków fińskich w Bytomiu przy ulicy Odrzańskiej © TomekChorzow
Kategoria nie-samotna wycieczka