>100 km
Dystans całkowity: | 7732.80 km (w terenie 933.20 km; 12.07%) |
Czas w ruchu: | 432:31 |
Średnia prędkość: | 17.88 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.80 km/h |
Suma podjazdów: | 45918 m |
Maks. tętno maksymalne: | 200 (116 %) |
Maks. tętno średnie: | 170 (98 %) |
Suma kalorii: | 141559 kcal |
Liczba aktywności: | 58 |
Średnio na aktywność: | 133.32 km i 7h 27m |
Więcej statystyk |
mroźna setka
d a n e w y j a z d u
101.60 km
25.00 km teren
06:45 h
Pr.śr.:15.05 km/h
Pr.max:41.00 km/h
Temperatura:-1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:700 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Pierwsza setka w 2020 roku.
Sama trasa nieco krótsza niż 100km, ale łącznie z porannym
wyjazdem po pieczywo setkę przebiło. Może plany były inne – tzn. z Koszęcina
też wrócić na rowerze, ale wyszło jak wyszło i było to dobre.
Rano tradycyjnie po pieczywo do Hajduk na Krossie – jeszcze
po ciemku.
Krótko przed g. 10, a więc dość późno (zawsze przygotowania
zajmują mi zbyt dużo czasu) wyjazd w celach zawodowych do Koszęcina. Po drodze
i na miejscu miałem odwiedzić 7 miejsc, ale wyszło nawet 8. Nie chciałem jechać
tradycyjną najkrótszą trasą toteż zdecydowałem się na wariant wschodni.
Maciejkowice, Brzeziny, Brzozowice Kamień (a jakże – pętla wokół osiedla musi
być), dalej Bobrowniki, Dobieszowice, wzdłuż autostrady. W lasach w miejscach
zacienionych podłoże było twarde i jechało się nieźle, ale w miejscach
nasłonecznionych trzeba było się grzebać w błocie, czego nie ułatwiały moje
wąskie opony. Najgorzej było na rozjeżdżonym przez pojazdy leśne odcinku między
Kolonią Woźnicką i Zieloną. Zwłaszcza ta droga dała mi w kość. Po samym
Koszęcinie trasa bardzo zagmatwana, co wynikało z obowiązków zawodowych.
Przedostatni pociąg puściłem wolno, by na ostatni wsiąść w Kaletach. Dokręcanie
z Koszęcina do Kalet (aby dobić do setki) już w dość niskiej temperaturze.
Choć wróciłem mocno zmęczony i nieco przeziębiony, to wyjazd
zdecydowanie zaliczam do udanych. Warto było: pogoda jak na początek lutego
niezła, widoki też były przednie, zwłaszcza na Dziewiczej Górze w Sączowie – podjazd
rejestrowany w bazie altimetr.pl
Dziękuję wszystkim moim klientom, do których dotarłem po
drodze za cierpliwość i za tolerowanie mojego ubłoconego, wcale nie służbowego
ubioru.
stadion KS Orzeł Biały w Brzezinach i wieża kościoła pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa © TomekChorzow
widok na autostradę A1 w okolicy Sączowa © TomekChorzow
na zdjęciu widać, że się nie ogoliłem © TomekChorzow
kościół pod wezwaniem Wszystkich Świętych w Siemoni po wschodniej stronie autostrady A1 © TomekChorzow
podjazd pod Dziewiczą Górę w Sączowie © TomekChorzow
w oddali lotnisko w Pyrzowicach © TomekChorzow
wystartował z Pyrzowic © TomekChorzow
błoto na drodze przed Kolonią Woźnicką © TomekChorzow
w Koloni Woźnickiej © TomekChorzow
Mała Panew w Zielonej © TomekChorzow
na Małym Rynku w Kaletach © TomekChorzow
rower nieźle ubłocony © TomekChorzow
Kategoria >100 km, samotna wycieczka, użytkowo, z rowerem w pociągu
grudniowa Roratnio-Koszęcińska ponad-setka
d a n e w y j a z d u
128.80 km
25.00 km teren
08:32 h
Pr.śr.:15.09 km/h
Pr.max:42.50 km/h
Temperatura:2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:958 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Wypad zaklasyfikowałem do kategorii: dłuższa jazda nocna, bo choć w zasadzie nocą głęboką nie jechałem, to jednak szybko zapadający zmrok sprawił, że zdecydowana część trasy w ciemnościach i to bynajmniej nie rozświetlonych światłami miast. Ale po kolei:
W zasadzie dwa odrębne wypady, ale jak zawsze liczę "od spania do spania", zatem dystans i czas jazdy zsumowany.
Rano po ciemku by dotrzeć przez Żabie
Doły na Roraty do Bytomia. W tamtą stronę w ciemności, ale powrót już w
blaskach wschodzącego słońca.
Dopiero o godzinie 15:15 udało się opuścić biuro. Plan
maksimum zakładał dojechanie do Koszęcina i z powrotem na rowerze. Późny wyjazd
jednak sprawił, że od razu miałem świadomość potrzeby pokonania w tej sytuacji
całej czekającej mnie trasy po ciemku. Do granicy Piekar ulubioną od niedawna
trasą przez Żabie Doły (ponownie tego samego dnia), dalej przez Rozbark i
ścieżką wzdłuż stawów do ulicy Kędzierzyńskiej. Tutaj
trzeba było włączyć lampki. W Piekarach jeszcze szczęśliwie zakończona przygoda
z wpłatomatem, który o mało nie zabrał mi karty – i dawaj – najkrótszą trasą z
ominięciem jednak ruchliwych odcinków. Na początku deprymująco działała na mnie
świadomość tylu kilometrów w ciemnym lesie przede mną, ale szybko się oswoiłem.
Z takim reflektorem można jechać w zupełnej ciemności. W drodze powrotnej mijając
stację w Koszęcinie rozważałem (ale tylko przez chwilę) pomysł skorzystania z
Kolei Śląskich, lecz świadomie puściłem ostatni pociąg, stwierdzając, że beze mnie też pojedzie….
Największa frajda w drodze
powrotnej. W lesie niesamowite widoki: tak jasna pełnia Księżyca, że można by jechać bez świateł (co też na chwilę zrobiłem). Klimat lasu nocą jest
niesamowity. Światło reflektora wydobywa z mroku coraz to nowe obrazy, cienie
drzew majaczą w oddali, trzask gałązek z boku zdradza, że tak całkiem sam to
tu nie jestem… Tak: jestem tu gościem, gospodarzami w tym lesie są inne stworzenia
Boże. Zatrzymywałem się na chwilę tu i tam, by po zgaszeniu reflektora (tylnej lampki nie używałem w lesie w ogóle) delektować się tą atmosferą i nastrojem.
Wyjeżdżając z domu nie przypuszczałem wszakże, że dzięki pełni Księżyca będzie tak
jasno. Pieszo dałoby się wędrować bez żadnego światła. W sumie warto było,
pomimo, że powrót już po północy: długa trasa i miejscami błoto w lesie dały mi
trochę w kość, ale niesamowita frajda jest. Jakby na to nie patrzeć z innej
strony: rekordowy w tym roku dystans – i to dopiero w grudniu.
w kościele pod wezwaniem Ducha Świętego w Bytomiu trwa Msza Święta roratnia © TomekChorzow
bytomski kościół pod wezwaniem Ducha Świętego © TomekChorzow
od strony Żabich Dołów wschodzi słońce © TomekChorzow
w Dolinie Górnika w Chorzowie Starym © TomekChorzow
A tu ślady z drugiej dłuższej części trasy:
dojeżdżając do Kalet drogą pożarową nr 6 przed Jędryskiem © TomekChorzow
wjazd do Jędryska © TomekChorzow
akcent kolejowy - semafory przed południową głowicą stacji w Kaletach © TomekChorzow
to już w drodze powrotnej: Kościół pod wezwaniem świętego Józefa w Kaletach na Jędrysku © TomekChorzow
jasna grudniowa noc w lesie koło Kalet (zdjęcie trochę sztucznie rozjaśnione) © TomekChorzow
księżyc na grudniowym niebie © TomekChorzow
kolejny akcent kolejowy: ET22 na czele składu kontenerów przebija się przez ciemności nocy w stronę Kalet © TomekChorzow
w ciemnościach nocy © TomekChorzow
mój własny cień na leśnej drodze © TomekChorzow
tak mnie widzą nadjeżdżający z naprzeciwka © TomekChorzow
grudniowy księżyc wychylił się zza chmur © TomekChorzow
tutaj znowu chmury usiłują go zasłonić © TomekChorzow
komin huty w Miasteczku Śląskim w leśnej przecince © TomekChorzow
Huta Miasteczko Śląskie © TomekChorzow
Kategoria >100 km, samotna wycieczka, użytkowo, dłuższa jazda nocna
Skołuj pomoc 2019
d a n e w y j a z d u
119.47 km
15.00 km teren
06:29 h
Pr.śr.:18.43 km/h
Pr.max:34.80 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:932 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Zorganizowana przez Hestyjne Centum Wolontariatu wspólna akcja „skołuj
pomoc” była okazją do przejażdżki w stronę Jeziora Paprocańskiego. W stronę "tam" trochę się spieszyłem i w zasadzie jechałem najkrótszą drogą. Na miejscu miłe spotkanie ze znajomymi w sympatycznej atmosferze - i w drogę: rewelacyjną ścieżką rowerową wokół malowniczego Jeziora Paprocańskiego. Udało mi się wykręcić 6 okrążeń, a na koniec jeszcze siódme (po posileniu się przy grilu) - tym razem w przeciwną stronę, dla "odkręcenia" :). Letnia ciepła pogoda sprzyjała - piękna impreza - i podziękowania dla Organizatorów.
Przyznam że po raz pierwszy objechałem całe jezioro - warto by tu przyjeżdżać częściej.
W drodze powrotnej zajechałem jeszcze w różne miejsca - po prostu tak się trochę "posmykać", jak to określa moja Żona, a i przy okazji co nieco pozwiedzać. Pomiędzy Makołowcem a Podlesiem trafiłem na dość trudną leśną drogę a potem polną miedzę, na pewno nieprzejezdną po większych deszczach, ale tym razem się udało.
Jeszcze
o akcji „skołuj pomoc”: po raz kolejny ERGO Hestia zorganizowała w
rożnych częściach Polski wspólne przejazdy rowerowe mające na celu z
jednej strony zebranie środków na cel charytatywny a z drugiej
propagowanie ruchu na świeżym powietrzu. Polega to na tym, ze Zarząd
przeznacza na wcześniej obrany cel charytatywny określoną sumę pieniężną za każdy przejechany przez
uczestników akcji kilometr - świetny pomysł :)
"skołuj pomoc" © TomekChorzow
dynamiczne znaki drogowe w Panewnikach © TomekChorzow
Ekipa w komplecie © TomekChorzow
podczas ostatniej - siódmej rundy wokół Jeziora w Paprocanach, którą przejechałem w odwrotną stronę © TomekChorzow
Jezioro Paprocany © TomekChorzow
kościół pod wezwaniem Błogosławionej Karoliny Kózkówny w Tychach © TomekChorzow
tężnia w Tychach przy kościele pod wezwaniem pod wezwaniem Błogosławionej Karoliny Kózkówny w Tychach © TomekChorzow
kościół pod wezwaniem Błogosławionej Karoliny Kózkówny w Tychach wyróżnia się oryginalnością wsód świątyń powstałych w ostatnim czasie © TomekChorzow
kamienny krzyż przydrożny przy ulicy Uniczowskiej w Tychach © TomekChorzow
modernistyczna bryła kościoła pod wezwaniem świętego Jana Chrzciciela w Tychach pochodzącego z lat pięćdziesiątych XX wieku © TomekChorzow
opuszczony biurowiec Zakładów Elektroniki Górniczej w Tychach © TomekChorzow
skład załadowany około trzystoma nowymi Fiatami 500 oczekuje na podpięcie lokomotywy na tyskiej stacji © TomekChorzow
Kościół Matki Bożej Królowej Aniołów w Wilkowyjach © TomekChorzow
ten sam kościół w innym ujęciu © TomekChorzow
wnętrze Kościoła Matki Bożej Królowej Aniołów w Wilkowyjach © TomekChorzow
tężnia w Katowicach na Zadolu © TomekChorzow
Osiedle Franciszkańskie w Panewnikach © TomekChorzow
długi skład Eaos-ów załadowanych węglem z Czapajewem na czele zmierza w stronę Katowic Ligoty od strony Kopalni Śląsk linią nr 141 - zdjęcie zrobione na przejeździe w ciągu ulicy Ogrodowej w Kokocińcu © TomekChorzow
Kategoria >100 km, nie-samotna wycieczka
Zabrzański Szlak Rowerowy (częściowo)
d a n e w y j a z d u
101.02 km
10.00 km teren
07:06 h
Pr.śr.:14.23 km/h
Pr.max:44.10 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:856 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Wyjazd zdeterminowany
koniecznością dostarczenia dokumentów w 3 konkretne miejsca i stąd taki jego
kształt w pierwszej części. Najpierw do centrum Bytomia w okolice Placu
Generała Władysława Sikorskiego, dalej do centrum Zabrza i następnie do
Rokitnicy – potem to już swobodnie – i nie zawodowo.
Zależało mi, aby przejechać kolejną część szlaku rowerowego wokół Zabrza. W
związku z tym po załatwieniu spraw zawodowych wróciłem się w miejsce skąd z
niego zjechałem 11 maja, czyli w okolice pętli tramwajowej w Mikulczycach.
Przez Grzybowice dotarłem ponownie do Rokitnicy w pobliże miejsca, gdzie byłem
kilkadziesiąt minut wcześniej. Kierując się zasadniczo śladem zapisanym w
Garminie okrążyłem Rokitnicę i osiedle Helenka. Ze szlaku zjechałem w okolicach
Pawłowa z nadzieją uzupełnienia brakującego odcinka przy najbliższej okazji.
Wrażenia z przejechanych miejsc.
Bobrek – „koniec
świata” – zapomniana dzielnica Bytomia, przerażające obrazy ogromnej
wielowymiarowej nędzy.
Jednolita zabudowa
Osiedla Borsiga – dość zadbane miejsce (zwłaszcza w porównaniu do Bobrka)
Zandka. Tym razem
ominąłem stalowy dom, do którego dojechałem 2 lata temu, ale pozostała
architektura też robi wrażenie ze względu na ceglane dwukolorowe elewacje
jednakowych budynków.
Centrum Południe, a
zwłaszcza ulica Buchenwaldczyków – duże, niespotykane na co dzień skupisko
Romów.
Kościół pod wezwaniem
świętego Kamila – szkoda, że zamknięty, ale rozumiem to w świetle zdarzeń
dochodzących także w Polsce.
Okazały kościół pod
wezwaniem świętego Wojciecha na Osiedlu imienia Mikołaja Kopernika
kościół pod wezwaniem
świętej Teresy w Mikulczycach. Wieża trochę oszpecona antenami telefonii
komórkowej, ale cóż – rozumiem to.
Grzybowice – typowa
zabudowa podmiejskiego osiedla
Rokitnica – zadbane
sanktuarium Matki Bożej Szensztackiej oraz zabudowania Ślaskiego Uniwersytetu
Medycznego.
Helenka – osiedle
trochę „na końcu świata”, ale zadbane. Szkoła Salezjańska na pewno jest plusem
tej dzielnicy.
Bujne, piękne lasy –
na granicy Miechowic i na Gajdzikowych Górkach
W wielu z wymienionych
miejsc byłem po raz pierwszy i pomimo tego, że wyjazd niedaleki, to jednak
mocno krajoznawczy. Lubię zaglądać w miejsca, gdzie rowerowy turysta pewnie
niezbyt często się pojawia.
W kilku miejscach przyszło mi przekraczać dawne nieczynne i rozebrane linie
kolejowe, które miały duże znaczenie przemysłowe. Szkoda, że przejścia przez
nie są mało przyjazne pieszym i rowerzystom – zaniedbane kładki, wąwozy.
Zabrzański szlak rowerowy jest bardzo zróżnicowany co do jakości. Oprócz
odcinków dobrze oznakowanych są miejsca zupełnie mylne, zarośnięte, zaniedbane
i nieoznakowane. Bez śladu wgranego do nawigacji nie ma nadziei na przejechanie
go, a i to rozwiązanie nie gwarantuje sukcesu, o czym się przekonałem.
W sumie wypad bardzo udany, przy pięknej letniej pogodzie. Warto było :) - a i
kolejna setka pyknęła.
przeciągająca się przebudowa ulicy Katowickiej w Bytomiu © TomekChorzow
Elektrownia Szombierki © TomekChorzow
Bytom Bobrek © TomekChorzow
w pobliżu zatruwa koksownia © TomekChorzow
tak wygląda Bobrek © TomekChorzow
Bytom Bobrek © TomekChorzow
wstęp wzbroniony - grozi zawaleniem © TomekChorzow
kolejny budynek grozi zawaleniem © TomekChorzow
ani okien ani dachu - słowem Bobrek © TomekChorzow
Rudzka Kuźnica - to już Zabrze © TomekChorzow
kładka nad rozebraną linią Michał – Haldex Szombierki © TomekChorzow
Kolonia robotnicza Borsigwerke © TomekChorzow
Borsig w Zabrzu © TomekChorzow
w dole Bytomka © TomekChorzow
Małe Zabrze - kościół pod wezwaniem Ducha Świętego © TomekChorzow
Zandka - kolejne osiedle robotnicze na trasie © TomekChorzow
plac Wolności w Zabrzu © TomekChorzow
ulica Wallek-Walewskiego w Zabrzu © TomekChorzow
kościół pod wezwaniem świętego Kamila w Zabrzu © TomekChorzow
postacie dzieci fatimskich przy kościele pod wezwaniem świętego Wojciecha w Zabrzu © TomekChorzow
kościół pod wezwaniem świętego Wojciecha w Zabrzu na Osiedlu Kopernika © TomekChorzow
wnętrze kościoła pod wezwaniem świętego Wojciecha na Osiedlu Mikołaja Kopernika w Zabrzu © TomekChorzow
kościół pod wezwaniem Świętej Teresy w Mikulczycach © TomekChorzow
stadion Sparty w Mikulczycach © TomekChorzow
kapliczka pod wezwaniem świętego Jana Nepomucena na skrzyżowaniu ulic Lipowej i świętego Wawrzyńca w Mikulczycach © TomekChorzow
drewniany kościół ewangelicki w Mikulczycach © TomekChorzow
wieża kościoła pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Rokitnicy © TomekChorzow
zarośnięty szlak rowerowy wokół Zabrza pomiędzy Mikulczycami a Grzybowicami © TomekChorzow
"szlak rowerowy" całkiem zarośnięty © TomekChorzow
na drzewie widoczna tabliczka szlaku © TomekChorzow
kościół w Wieszowej od Grzybowic oddziela autostrada A1 © TomekChorzow
znowu w Rokitnicy © TomekChorzow
pomiędzy Rokitnicą a Helenką szlak na tyle słabo oznakowany i poprowadzony jakoś dziwnie - nie dało się przejechać © TomekChorzow
pewnie uderzył piorun © TomekChorzow
wnętrze kaplicy szensztackiej w Rokitnicy © TomekChorzow
Sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej w Rokitnicy © TomekChorzow
teren Sanktuarium pięknie urządzony i zadbany © TomekChorzow
Śląski Uniwersytet Medyczny w Rokitnicy © TomekChorzow
okazały dziedziniec Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Rokitnicy © TomekChorzow
wjazd na osiedle Helenka © TomekChorzow
Salezjański Zespół Szkół na osiedlu Helenka © TomekChorzow
Kościół pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła w Helence © TomekChorzow
na Gajdzikowych Górkach w Rokitnicy © TomekChorzow
koksownia Jadwiga w Biskupicach © TomekChorzow
jeszcze całkiem niezły odcinek szlaku na przedłużeniu ulicy Trębackiej © TomekChorzow
za ulicą Adama Asnyka już naprawdę nie wiadomo którędy jechać dalej © TomekChorzow
mostek nad potokiem Czarniawka sprawiający niepewne wrażenie..... © TomekChorzow
nowa ścieżka rowerowa w Czarnym Lesie - pomiędzy ulicami Czarnoleśną a Obrońców Westerplatte © TomekChorzow
Kategoria >100 km, jazda miejska, samotna wycieczka, użytkowo
„Miłość ojczyzny, pobożność, oświata, niech Twoje życie w jeden węzeł splata”
d a n e w y j a z d u
102.87 km
30.00 km teren
06:32 h
Pr.śr.:15.75 km/h
Pr.max:39.00 km/h
Temperatura:2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
...– ten piękny tekst autorstwa Wawrzyńca Hajdy – śląskiego poety,
towarzyszył mi na końcowych kilometrach pierwszej w tym roku ponad 100
kilometrowej trasy – do Koszęcina i z powrotem.
Z rana zimno, szron. Wzrost temperatury w ciągu dnia sprawił
już, że na drogach gruntowych pojawiło się błotko. Czuć przedwiośniem. I znowu
dobrze, że zdecydowałem się na rower by zawieźć polisy do Koszęcina. Pociąg
poradził sobie beze mnie. Super wypad i ile frajdy po zimie…kto jechał ten wie
a ja jechałem, więc wiem.
instrukcja prawidłowego przypięcia roweru © TomekChorzow
pod wiatą rowerową przy Urzędzie Miasta w Piekarach Śląskich © TomekChorzow
"Rozlewanie się' miejscowości na tereny dotychczas niezabudowane. Tutaj: w Drutarni © TomekChorzow
koszęciński kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy © TomekChorzow
ciężka lokomotywa towarowa Škoda 58E należąca do kolei słowackich na czele składu pustych Eaosów zmierza od Tarnowskich Gór w kierunku Kalet i dalej. Czyżby po węgiel do portów? © TomekChorzow
resztki śniegu © TomekChorzow
na drodze pożarowej nr 6 © TomekChorzow
w stronę Żyglina © TomekChorzow
kontrola czasu na wieży kościoła w Orzechu © TomekChorzow
„Miłość ojczyzny, pobożność, oświata, niech Twoje życie w jeden węzeł splata” - pomnik Wawrzyńca Hajdy w Piekarach Śląskich © TomekChorzow
Kategoria >100 km, samotna wycieczka, użytkowo
do Koszęcina i z powrotem w jesienną przedwyborczą sobotę
d a n e w y j a z d u
121.01 km
15.00 km teren
06:46 h
Pr.śr.:17.88 km/h
Pr.max:41.30 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:864 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Niezbyt zachęcająca pogoda, ale i tak bardzo udany wyjazd.
Taka ''średnio-późna" jesień. Jeszcze sporo liści na drzewach - przymrozki ani wiatry nie zdążyły wszystkich zrzucić. Z drugiej strony zieleni coraz mniej. Rowerzystów i turystów też niewielu (no może poza grzybiarzami, ale też bez przesady).
Pochmurno, a za Miasteczkiem w lesie dopadła mnie gęstniejąca mżawka, która sprawiła, że prawie przemokłem. Później przestało padać i udało się wyschnąć bez przebierania. Tylko buty się jeszcze suszą...
W pewnym momencie zastanawiałem się czy nie wrócić pociągiem do domu. Niemniej decyzja o powrocie na rowerze jak najbardziej słuszna. Żal by było patrzeć z okna pociągu...
W drodze powrotnej jeszcze na platformę widokową na pyrzowickim lotnisku zobaczyć samoloty. Powrót już całkiem po ciemku - lampka się przydała.
Dla wyjaśnienia: Wpis udostępniam, ze względu na niektóre zawarte zdjęcia dopiero po 21 października, aby nie złamać ciszy wyborczej.
zdjęcie z pieskiem - nie moim rzecz jasna, lecz należącym do fotografującego mnie spacerowicza © TomekChorzow
krzyż przy ulicy Karola Darwina w Piekarach Śląskich - Józefce © TomekChorzow
wybory komuś napędzają koniunkturę.... © TomekChorzow
w Orzechu w przeddzień wyborów © TomekChorzow
powodzenia, kuzynie! © TomekChorzow
Pomysłowa
reklama wyborcza na środku ronda w Świerklańcu. Wiem, że trzeba było
wielu starań, aby ją legalnie ustawić - przecież to droga krajowa ©
TomekChorzow
w jesiennym lesie w okolicach zbiornika Nakło-Chechło © TomekChorzow
Elf II w Koszęcinie © TomekChorzow
ogródki działkowe w Drutarni © TomekChorzow
Mała Panew w Drutarni © TomekChorzow
kładka na Małej Panwi w Drutarni © TomekChorzow
dawna zruinowana papiernia w Kaletach © TomekChorzow
OC (obrona cywilna) ważnym ogniwem w obronie terytorium kraju - stary napis z minionej epoki na kaletańskiej papierni © TomekChorzow
byk na czele składu talbotów podąża w stronę Kalet © TomekChorzow
okazała nowa siedziba firmy Fotoidruk w Kaletach © TomekChorzow
łabędzie na stawie w Zielonej © TomekChorzow
staw w Zielonej z widoczną na niej wyspą i mniej widoczną łódką © TomekChorzow
przydrożny krzyż w Kolonii Woźnickiej © TomekChorzow
jesienny las w okolicy leśniczówki Mieczysko © TomekChorzow
wystartował z Pyrzowic © TomekChorzow
autostrada A1 w budowie w okolicach lotniska w Pyrzowicach © TomekChorzow
na wiadukcie nad budowaną autostradą A1. W głębi światła lotniska © TomekChorzow
następny A 320 wystartował (WizzAir) © TomekChorzow
okazałe centrum przesiadkowe w Bobrownikach na skraju Dobieszowic © TomekChorzow
Kategoria >100 km, samotna wycieczka, użytkowo
do Koszęcina i z powrotem
d a n e w y j a z d u
141.85 km
40.00 km teren
08:44 h
Pr.śr.:16.24 km/h
Pr.max:43.50 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1037 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Po dłuższej przerwie udało się zrobić trasę przekraczającą 100 km. O ie jazda "tam" jeszcze w bezdeszczowej pogodzie, to powrót juz naznaczony nawracającymi solidnymi opadami.
Jadąc do Koszęcina koło Żyglina zorientowałem się, że zerwała się szprycha w tylnym kole. Nie było innego wyjścia jak ponownie skorzystać z serwisu w Kaletach, co wszakże zajęło prawie 1,5 godziny. W międzyczasie udało się jednak zakupić spodnie do codziennego noszenia.
pierwsza część trasy - z samego rana po pieczywo
A tu już zasadniczy wyjazd do Koszęcina:
krzyż na osiedlu Pod Lipami w Piekarach Śląskich © TomekChorzow
piekarskie wieże © TomekChorzow
Kopiec Wyzwolenia w Piekarach Śląskich © TomekChorzow
osiedle - getto w Świerklańcu przy ulicy Wiosennej © TomekChorzow
kościół pod wezwaniem Chrystusa Króla w Świerklańcu (biskup płakał gdy konsekrował) © TomekChorzow
znowu na Małym Rynku w Kaletach © TomekChorzow
ulica Frezjowa w Koszęcinie © TomekChorzow
linia kolejowa nr 131 Chorzów Batory - Tczew w okolicy osady Dubiele © TomekChorzow
na trasie Leśnej Rajzy (fragmentami z buta) © TomekChorzow
szlak Leśna Rajza w okolicy Dubieli koło Kalet © TomekChorzow
gdzieś tam w okolicy źródeł Małej Panwi © TomekChorzow
znalazł się jednak mostek © TomekChorzow
linia kolejowa nr 812 ma byc wkrótce odbudowana © TomekChorzow
Widać już palik wbity przez geodetów.... © TomekChorzow
wystartował z Pyrzowic © TomekChorzow
nowa ddr w Dobieszowicach © TomekChorzow
w Bobrownikach rzadko już spotykana nawierzchnia klinkierowa © TomekChorzow
przez Brynicę w Żychcicach wracam na Śląsk © TomekChorzow
kosciół Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Dąbrówce Wielkiej © TomekChorzow
Kategoria >100 km, samotna wycieczka
Bujaków i Przełajka -
d a n e w y j a z d u
101.57 km
17.00 km teren
06:04 h
Pr.śr.:16.74 km/h
Pr.max:43.20 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1014 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
- najdalsze punkty na sobotniej trasie. Poza tym pierwsza setka w tym roku.
Dwuczęściowa trasa – jak to często bywa mocno zagmatwana i
poplątana. Wyjazd przed godziną 6 przy bardzo pochmurnej i szarej pogodzie.
Pierwszy etap – do kościoła w Bujakowie, uwieńczony sympatyczną rozmową z
tutejszym księdzem Proboszczem. Po drodze w lesie w pobliżu Halemby musiałem
się wycofać – okazuje się, że mapa Google nie odzwierciedla dokładnie terenu i
tam gdzie miała być leśna droga – napotkałem trudne do przebycia chaszcze. Z
Bujakowa przez Chudów, mijając tylko pospiesznie tamtejszy zamek, dotarłem do
Panówek na pierwsze spotkanie – rzec by można „zawodowe”. Wracając kluczyłem
jeszcze co nieco po Paniówkach po czym skierowałem się w stronę Bielszowic,
klucząc co nieco po osiedlu domków fińskich nominalnie należącym do Bielszowic.
W Bielszowicach kolejne kluczenie po zakamarkach Śląska.
Dalsze obroty koła zawiodły mnie do jakże klimatycznej kolonii Ficinus, do
której odwiedzenia gorąco zachęcam czytających ten tekst. Powrót do domu przez Bykowinę,
Kochłowice i Hajduki – z małym odbiciem w stronę bloków „przyklejonych” niemal
do ściany osłaniającej całodobową hałaśliwą „rzekę” autostrady A4. Przed
przybyciem do domu jeszcze krótkie zakupy w piekarni u Piechy w Hajdukach. W
domu szybka wymiana dokumentów – i w dalszą drogę, tym razem w stronę
Siemianowic a więc w zupełnie przeciwnym kierunku. Siemianowice pozytywnie
zaskakują mnogością ścieżek rowerowych powstałych w ostatnim czasie. Owszem –
często ciągłość ich przebiegu pozostawia sporo do życzenia, ale dobre i to.
Po załatwieniu spraw zawodowych w centrum miasta dalsza
droga wiodła w stronę Przełajki. Po ostatnim umówionym spotkaniu udało się
odwiedzić po raz kolejny kapliczkę świętego Izydora na Sośniej Górze. Stamtąd
prosto jeszcze do Starego Bańgowa. W niewielkim budynku mieści się tam malutki
kościół parafialny pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny –
zupełnie niezwykły jak na nasze „miejskie” (czyżby?) warunki. Udało się
zamienić parę ciekawych myśli z tamtejszym ks. Proboszczem, który też podjechał
pod kościół na rowerze….
W sumie bardzo udany wyjazd. Po dłuższym czasie znowu udało
się przekręcić setkę. Ile jeszcze jest ciekawych miejsc w pobliżu, w zasadzie
niemożliwych do zwiedzenia w takim czasie bez roweru….
staw w lesie kochłowickim o poranku. Pierwsi wędkarze już tu są. © TomekChorzow
kopalnia Halemba widziana od strony Starej Kuźni © TomekChorzow
czy bez eurosojuzowego pomniczka lub tabliczki nie da się niczego wybudować? © TomekChorzow
Paniowy - Kościół pod wezwaniem świętych Piotra i Pawła © TomekChorzow
Paniówki - kościół pod wezwaniem świętego Urbana © TomekChorzow
Paniówki - basen "Wodnik" © TomekChorzow
Paniówki - Zespół Szkolno-Przedszkolny im. św. Jana Pawła II © TomekChorzow
rzeka blachosmrodów - A4 w Kończycach - Bielszowicach © TomekChorzow
Bielszowice - osiedle domków fińskich © TomekChorzow
Bielszowice - ulica Fińska © TomekChorzow
Kościół pod wezwaniem Świętej Marii Magdaleny w Bielszowicach © TomekChorzow
w Wirku na kolonii Ficinus © TomekChorzow
kolonia Ficinus © TomekChorzow
ściana przy A4 © TomekChorzow
co z tego, że ściana jest przezroczysta? © TomekChorzow
widok na Chorzów od strony Kochłowic © TomekChorzow
parking rowerowy w Siemianowicach przy Alfredzie © TomekChorzow
Bażantarnia w Siemianowicach Śląskich - park dinozaurów © TomekChorzow
Kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Przełajce © TomekChorzow
widok z Przełajki w stronę Góry Świętej Doroty w Grodźcu © TomekChorzow
Kapliczka pod wezwaniem świętego Izydora na Sośniej Górze © TomekChorzow
wnętrze kapliczki świętego Izydora na Sośniej Górze © TomekChorzow
rozległa panorama spod kapliczki świętego Izydora © TomekChorzow
Kapliczka pod wezwaniem świętego Izydora na Sośniej Górze © TomekChorzow
Góra Świętej Doroty, Grodziec i Elektrownia Łagisza © TomekChorzow
Po prawej Kościół pod wezwaniem świętego Jana Sarkandra w nowym Bańgowie a po lewej w głębi kościół pod wezwaniem świętego Stanisława Biskupa i Męczennika w Czeladzi © TomekChorzow
Stary Bańgów - kościół pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny © TomekChorzow
wnętrze kościoła w Starym Bańgowie © TomekChorzow
Kościół w Starym Bańgowie wraz z probostwem tworzą jedną bryłę budynku © TomekChorzow
Kategoria >100 km, samotna wycieczka, użytkowo
do Pszczyny i Oświęcimia
d a n e w y j a z d u
156.04 km
30.00 km teren
08:43 h
Pr.śr.:17.90 km/h
Pr.max:37.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1100 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent Nordkapp
Sprzyjająca pogoda i niezwykłe jak na ostatni czas
możliwości czasowe skłoniły mnie by wyruszyć w dalszą trasę. Inspiracją była
jednak przede wszystkim możliwość spotkania z Michałem i jego podopiecznymi na
trasie zaplanowanej wycieczki do Pszczyny uczniów Zespołu Szkół Zawodowych Towarzystwa
Salezjańskiego w Oświęcimiu.
Rano wyjazd znaną trasą w stronę Kostuchny w sprawach
zawodowych. Trochę się tutaj zaplątałem, choć przecież już tyle razy tu byłem,
ale miałem okazję podjechać w miejsce docelowe z innej strony.
Dalsza trasa przez Podlesie gdzie włączyłem się w
oznakowaną trasę rowerową wiodącą do Pszczyny. Nie trzymając się jej wszakże
dokładnie przebiegu szlaku i przejeżdżając przez Wilkowyje, Mąkołowiec i
centrum Tychów dojechałem do leśnych dróg w rejonie Jeziora Paprocany. Po raz
pierwszy byłem tutaj na rowerze. Świetne trasy – idealna nawierzchnia, piękne
okolice.
Przy pałacu w Pszczynie sympatyczne spotkanie z grupą
młodzieży, która dojechała z Oświęcimia. Żeńska część ekipy postanawia wracać
najkrótszą drogą a my – w 5 osób prowadzeni przez Michała zajechaliśmy po
drodze nad jezioro Goczałkowice.
Po raz pierwszy mogłem je zobaczyć, mimo że mieszkam tak
blisko.
Tafla wody robi spore wrażenie swoim rozmiarem. Powrót drogą
933 przez Brzeszcze. Na szczęście w sobotę ruch nie był zbyt duży i można było
w miarę bezpiecznie dojechać. Zawsze w takich sytuacjach ważna jest kwestia
dyscypliny w grupie nad którą ma się przynajmniej moralną pieczę, ale nie było
z tym źle. Chłopcy się spisali….
O godzinie 16 dotarliśmy do Oświęcimia, skąd już samotnie
przed godziną 17 wyruszyłem w drogę powrotną – i to nie najkrótszą trasą.
Niestety, reflektor pozostał w domu (nie przypuszczałem, że będę wracał tak
późno), wskutek czego zapadający zmrok i leśny odcinek trasy przede mną zaczął
mnie napawać niepokojem. W krytycznym momencie napotkałem innego rowerzystę, z
którym przemierzyłem odcinek do Murcek, korzystając z jego światła.
Niestety, dni są już bardzo krótkie i trzeba pamiętać o
oświetleniu.
Pożegnaliśmy się zaraz za przejazdem przez drogę nr 86 w
okolicy Siągarni. Stamtąd postanowiłem już jak najszybciej udać się w
oświetlone okolice. Niestety z Murcek nie ma dogodnej drogi rowerowej do
centrum Katowic. Pojechałem w stronę kliniki w Ochojcu – jeszcze przez las, ale
asfaltem. Później ulicą Jankego, koło pętli tramwajowej w Brynowie, mijając wieżę spadochronową i przez Rynek i Tysiąclecie.
Bardzo udany wyjazd: spotkanie z Michałem i ciekawe rozmowy,
nowe tereny i okolice, w których na rowerze wcześniej nie byłem (tak jest, że
kierunek północny jest przeze mnie bardziej „uprzywilejowany”), piękna pogoda
no i 156km – zawsze coś.
Kościół pod wezwaniem Świętej Marii Magdaleny w Starych Tychach © TomekChorzow
Piękne leśne drogi w lasach w okolicy Kobióra © TomekChorzow
Dziki się napracowały © TomekChorzow
Pszczyna już blisko © TomekChorzow
Nowo powstający kościół pod wezwaniem Świętego Jana Pawła II w Pszczynie w okolicy ulicy Łowieckiej © TomekChorzow
Spotkanie przed pałacem w Pszczynie © TomekChorzow
Nad Jeziorem Goczałkowickim © TomekChorzow
Odpoczynek na tamie w Goczałkowicach © TomekChorzow
Przed drogą powrotną © TomekChorzow
U Salezjanów w Oświęcimiu czeka na nas obiad © TomekChorzow
Figura Świętego Jana Bosko na korytarzu © TomekChorzow
Kościół pod wezwaniem Świętego Józefa w Oświęcimiu © TomekChorzow
Birkenau © TomekChorzow
Nowy Bieruń - Kościół pod wezwaniem Świętej Barbary © TomekChorzow
Lędziny - kościół pod wezwaniem Świętej Anny © TomekChorzow
Kategoria >100 km, nie-samotna wycieczka, wyjazd rodzinny
dokoła Babiej Góry i Pilska (prawie)
d a n e w y j a z d u
156.01 km
5.00 km teren
09:03 h
Pr.śr.:17.24 km/h
Pr.max:60.80 km/h
Temperatura:29.0
HR max:180 (104%)
HR avg:149 ( 86%)
Podjazdy:2013 m
Kalorie: 7414 kcal
Rower:Accent Nordkapp
Właśnie „prawie” dokoła, bo nie zamknęliśmy całej pętli.
Trzeba by jeszcze dojechać do Żywca dość ruchliwą drogą, a to nie miało
większego sensu.
Wspólny wyjazd z Michałem – po dłuższej przerwie udało się
razem wybrać na dość wymagającą trasę. Upalna pogoda, widoki, wspaniałe
podjazdy i jakże miłe choć niespodziewane spotkanie z Klimkiem – tak można by
określić w skrócie.
Wczesna pobudka by zdążyć do Katowic na pierwszy pociąg do
Żywca a więc na godzinę 4:30. Po drodze postój w Sporyszu a potem wspinaczka do
Sanktuarium Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych w Przyłękowie. Podjazd niezbyt
długi, ale dość wymagający – cały czas sztywno trzyma i nie daje chwili
wytchnienia. Rzecz jasna musiałem się zatrzymywać dla uspokojenia tętna (i
rozejrzenia się wokół). Nagrodą jest możliwość nawiedzenia tego jakże pięknego,
położonego w samym sercu gór sanktuarium. Na zjeździe w zasadzie ani na chwilę
nie można popuszczać klamek – widać jak jest stromo. Dalsza droga wiodła w
stronę Jeleśni – niestety szosa jest dość uciążliwa i bardzo ruchliwa. Tutaj
przy Starej Karczmie odbijamy w lewo w stronę Przyborowa i Koszarawy. Droga
cały czas się wznosi, choć dość łagodnie. Dwa razy wcześniej już tamtędy
jechałem: 29 października 2008r., kiedy to z powodu przeziębienia musiałem
skrócić trasę i zajechałem do stacji w Kurowie Suskim zaliczając po drodze z
buta Klekociny i 11 października 2010r. - wówczas pokonałem podobną trasę do
obecnej. Tym razem wzorowałem się na niej. Gdzieś pomiędzy Przyborowem i
Koszarawą nieoczekiwanie spotykamy Klimka i w stronę Klekocin jedziemy już razem. Zachęcony opisem: http://www.altimetr.pl/przelecz-klekociny.html
postanowiłem zaproponować właśnie taki wariant trasy.
Podjazd powyżej kościoła o. Franciszkanów robi się już rzeczywiście bardzo
sztywno, a końcówka to już prawdziwa ścianka. Wyłącznie przełożenie 1:1. Trzeba
się pilnować, aby przednie koło nie utraciło kontaktu z asfaltem….nachylenie na
pewno miejscami dochodzi do 20%.
Na Klekocinach (z którym to miejscem łączą mnie miłe wspomnienia
sprzed 30 lat – kto wie ten wie..) żegnamy się z Klimkiem, który wraca do
siebie, a my z Michałem zjeżdżamy w stronę Zawoi Wełczy dość kamienistą drogą.
Podjazd tamtędy na innych rowerach niż MTB w zasadzie nie byłby możliwy.
Zjeżdżając ostrożnie i omijając kamienie docieramy do asfaltu a po chwili
skręcamy w prawo w stronę Krowiarek. Po raz piąty dane mi jest wspinać się na
tą przełęcz a po raz drugi od strony Zawoi. Podjazd jest długi i gdyby nie 2 „agrafki”
to byłby bardzo „mulący”. Jest jednak na tyle łagodny, że nie narzucając zbyt
dużego tempa można jechać non stop. Na krótko zatrzymujemy się na przełęczy.
Mnóstwo samochodów na parkingu świadczy o tłumach piechurów, które zmierzają w
stronę szczytu Babiej Góry. Po szybkim zjeździe w stronę Zubrzycy skręcamy na
Rajsztag by podążyć tą malowniczą i mocno pofałdowaną drogą w stronę Lipnicy.
Tutaj uzupełniamy wyczerpane zapasy napojów i udajemy się w stronę Námestovo.
Postój i posiłek w czasie którego szacujemy odległość która nam pozostała z
uwzględnieniem dojazdu do Rajczy na ostatni pociąg na godzinę 20:26. Nie
ociągając się zbytnio kierujemy się na Zákamenné i Novoť, by po łagodnym
podjeździe około godziny 18:30 a więc ze sporym zapasem czasu wjechać na
przełęcz Glinka. Na przełęczy opuszczone i nikomu niepotrzebne budynki dawnego
przejścia granicznego.
Opuszczamy Słowację, która tym razem robi na nas
zdecydowanie korzystniejsze wrażenie niż kiedyś: nawet starsze domy zadbane i
odnowione, ukwiecone i wypielęgnowane ogródki. Widać spore zmiany. Pozostały
wprawdzie głośniki na słupach w małych miejscowościach jako relikt przeszłości.
Napotkane kościoły i kapliczki też zadbane.
Z przełęczy Glinka, na którą podjechaliśmy od Słowacji
niemal nie zauważając nachylenia, zjazd w stronę Ujsoł i Rajczy jest
zdecydowanie bardziej stromy. Szybko meldujemy się w Rajczy, a podczas
godzinnego oczekiwania na pociąg raczymy się pysznymi lodami. Przed godziną
20:30 wsiadamy do nowego Elfa, jednak zdecydowanie za mocno podkręcona
klimatyzacja zmusza do włożenia czegoś na siebie, by na katowickim peronie
znowu to zdjąć. Czy trzeba aż tak chłodzić, gdy na dworze panuje upał?
Piękny wyjazd z Michałem, wspaniałe widoki: beskidzkie
doliny, rozległa panorama nieco zamglonych Tatr, Babia Góra z „drugiej strony”,
zielone świerkowe lasy, i te strome podjazdy – istne „ścianki”. Może uda się w
niezbyt odległym czasie znowu wrócić na rowerze w te beskidzkie strony?
Kościół pod wezwaniem Chrystusa Króla w Sporyszu © TomekChorzow
Bardzo sztywny podjazd do sanktuarium Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych w Przyłękowie © TomekChorzow
Widać jak stromo © TomekChorzow
W najwyższym punkcie - kościół i probostwo zostały nieco niżej © TomekChorzow
Kościół pod wezwaniem Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych w Przyłękowie © TomekChorzow
Podczas zjazdu warto się zatrzymać by podziwiać piękną panoramę (i ostudzić hamulce) © TomekChorzow
W Przyborowie © TomekChorzow
Po drodze niespodziewane i miłe spotkanie z Klimkiem © TomekChorzow
Michał pokonuje ostatnią ściankę podjazdu pod Klekociny © TomekChorzow
Zmęczenie i radość © TomekChorzow
Na Klekocinach żegnamy się z Klimkiem © TomekChorzow
Babią Górę już widać - przed nami podjazd na Krowiarki © TomekChorzow
Na parkingu na Krowiarkach tłok © TomekChorzow
Odpoczynek na Rajsztagu © TomekChorzow
W głębi widać Babią Górę © TomekChorzow
Zamglona panorama Tatr ze Słowacji © TomekChorzow
Babia od Słowacji - z okolic Námestovo © TomekChorzow
Novoť - kaplica przy cmentarzu © TomekChorzow
Opuszczona infrastruktura przejścia granicznego na przełęczy Glinka © TomekChorzow
Przed ostatnim zjazdem w stronę Rajczy © TomekChorzow
Kategoria >100 km, nie-samotna wycieczka, wyjazd rodzinny, z rowerem w pociągu